Do księgarń trafiła niedawno bardzo ciekawa pozycja autorstwa Elżbiety Baniewicz. "Gajos" to biografia jednego z najwybitniejszych aktorów w historii rodzimego kina.
- Moje pierwsze skojarzenie z Januszem Gajosem to "Ucieczka z kina Wolność" i rola cenzora - mówi na antenie "Kontrkultury" Michał Burszta, krytyk filmowy. - Ta kreacja niesamowicie zapadła mi w pamięć. Z ostatniego okresu lubię bardzo "Żółty szalik" i jego wspaniałą rolę alkoholika.
Zobacz także Premiery filmowe w Czwórce<<<
Wydaje się jednak, że dla większości Polaków, aktor ten nieodłącznie kojarzy się z rolą Janka Kosa w kultowym serialu "Czterej pancerni i pies". To właśnie od tego czasu rozpoczęła się wielka kariera Gajosa. - Mi się jednak wydaje, że w jego przypadku nie ma takiego jednego skojarzenia - punktuje Burszta. - To jest jego niesamowita siła i atut. Gajosa nie sposób jednoznacznie sklasyfikować. Niektórych określa się jako wyśmienitych aktorów komediowych, dramatycznych, serialowych, a on doskonale pasuje do każdej kategorii czy szufladki.
Okładka książki "Gajos"
Kariera Gajosa, bardzo dobrze i ciekawie opisana przez Elżbietę Baniewicz, na samym początku nie była jednak wcale usłana różami. Wręcz przeciwnie, droga do sławy była mocno wyboista. - Janusz Gajos aż czterokrotnie zdawał do szkoły filmowej w Łodzi. To zarazem był bardzo trudny okres dla młodych osób stawiających swoje pierwsze kroki, bo też czas obfitował we wspaniałe premiery, wybitnych reżyserów, operatorów, którzy zyskali z miejsca ogromną sławę. Aktorom było trudniej, ich miało się brać do małych etiud, bo nic z nich ciekawego nie będzie. On jednak sobie poradził, był bardzo dobrym studentem i szkończył szkołę z wyróżnieniem - Burszta przybliża postać Gajosa.
Gajos zapisał na koncie bardzo dużo wybitnych ról, za które, co zrozumiałe zebrał całą masę nagród. Już w 1974 roku otrzymał Złoty Krzyż Zasługi, w 2002 roku Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, pięć lat później Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis", a w 2011 roku z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
- Takich ludzi w polskiej kulturze jest coraz mniej - sumuje Burszta. - To jeden z ostatnich aktorów starej daty, który jest wciąż aktywny i nie rozdrabnia się, nie rozmienia swojej klasy na drobne. Ostatni z wielkich. Wciąż jest bardzo skoncentrowany na tym, co robi i nawet, gdy gra małe rzeczy, wkłada w to sto procent siebie. To jest aktor, który nie funkcjonuje w obiegu celebryckim, a i tak wszyscy go znają.
(ac)