Snowboardziści to bardzo pozytywni ludzie. Jazda na snowboardzie to niesamowita frajda i dlatego jesteśmy pozytywnie nastawieni do życia – podkreślał w „Poranku” Czwórki Michał „Brelok” Ligocki, jeden z najlepszych polskich snowboardzistów. Gość Romka Wójcika intensywnie przygotowuje się do snowboardowych mistrzostw świata, które będą rozgrywane od 17 do 23 stycznia w Hiszpanii.
Skąd pseudonim „Brelok”? – Kiedy zaczynałem jeździć na snowboardzie, był prawdopodobnie 1997-98 rok, byłem mały jak „breloczek”. Nazwał mnie tak jeden z kolegów, podchwycił to komentator zawodów, w których brałem udział. Kiedy wróciłem do domu, mama i tata już mówili do mnie w ten sposób – wspomina Michał Ligocki.
Jak podkreśla gość Romka Wójcika, snowboardzistom rozpoczynającym naukę od zera na ogół wystarczają trzy dni, aby byli w stanie samodzielnie pokonać każdą trasę, z wyjątkiem najtrudniejszych, oznaczonych kolorem czarnym. – Nie jest to trudny sport. Być może pierwsze uczucie, gdy zapina się wiązania i staje bokiem żeby jechać prosto, jest nieco nienaturalne, ale to wszystko mija – zachęca Michał Ligocki.
Zanim osiągnie się mistrzostwo, trzeba zaliczyć pewną liczbę upadków. Aby nie nabawić się urazów, a zarazem nie zostać od razu „postrachem” stoku, należy przestrzegać zasad bezpieczeństwa. – Warto wybrać łatwy stok o niedużym nachyleniu, gdzie spokojnie będziemy mogli wylądować. Polecam ochraniacze na pośladki i kolana, gdyż to są miejsca, na które najczęściej się upada. Dzięki ochraniaczom upadki będą mniej bolesne, a motywacji wystarczy nam na dłużej – mówi gość Romka Wójcika.
Więcej w rozmowie Romka Wójcika z Michałem Ligockim. Kliknij ikonę dźwięku/filmu w boksie po prawej stronie.
ŁSz