Do momentu zagrania głównej roli w filmie o księdzu Jerzym Popiełuszce Adam Woronowicz cieszył się przede wszystkim środowiskową renomą wśród reżyserów teatralnych i filmowych. Przejmująca kreacja tragicznie zmarłego kapelana warszawskiej "Solidarności" przyniosła aktorowi liczne nominacje do nagród (m.in. Złota Kaczka), rozpoznawalność, a co za tym poszło, główne role m.in. w ubiegłorocznych filmach "Baby są jakieś inne" i "Ki".
- Dzięki temu filmowi wyszedłem z cienia, zwróciłem na siebie uwagę publiczności. Mam wrażenie, że szczególnie wśród młodych ludzi jestem rozpoznawalny, choć raczej mnie nie zaczepiają - mówił gość "Ex Magazine".
Być może wpływ na tę pewną rezerwę w kontaktach ma fakt, iż do niedawna Woronowicz najczęściej był obsadzany w drugoplanowych rolach postaci niekoniecznie wzbudzających sympatię widzów. Aktor ma na koncie m.in. rolę rosyjskiego sędziego śledczego w filmie "Generał Nil" oraz bezwzględnego szefa gangu w filmie "Chrzest". W najbliższym czasie Woronowicz będzie mógł dopisać do swojej kolekcji czarnych charakterów rolę w filmie "Hans Klos. Stawka większa niż śmierć".
- Gram tam postać niemieckiego oficera z jednym okiem, bardzo charakterna postać – opowiadał gość Uli Kaczyńskiej.
Film opowiada historię powojennych losów Hansa Klossa. W jego postać wcielił się pierwszy odtwróca tej roli, czyli sam Stanisław Mikulski. Na ekranie po raz kolejny przyjdzie mu się zmierzyć się z Hermannem Brunnerem.
>>> Przeczytaj wywiad ze Stanisławem Mikulskim w Czwórce <<<
- Pan Stanisław Mikulski z panem Emilem Karewiczem wracają w genialnej formie. Generalnie akcja filmu dzieje się w 1975 roku, w czasach PRLu. Trwa walka wywiadów no i jest gorąco. Tłem akcji są poszukiwania bursztynowej komnaty – opowiadał Woronowicz.
Aby posłuchać więcej na temat temat filmu, którego premierę zaplanowano na 13 marca, ale też przemyśleń Adama Woronowicza na temat aktorskiego fachu wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku.
bch