Na warszawskiej wystawie zobaczymy "15 portretów", czyli zdjęcia 15 pokoi, bądź domów, z których każdy ma wygląda, jakby dana osoba przed chwilą z niego wyszła. Czas się tam zatrzymał, a rodziny zaginionych wciąż mają nadzieję, że ich bliscy powrócą.
Same fotografie zaginionych zostały wyretuszowane tak, by widać po nich było czas, który minął od zaginięcia. – Jednej z osób nie ma 17 lat, więc jej zdjęcie jest już bardzo niewyraźne – mówi fotograf, Karolina Jonderko. – To metafora tego, że ludzka pamięć zaciera obrazy. To moja osobista interpretacja.
Każdy, kto przyjdzie na wystawę otrzyma zeszyt z listami rodzin do osób zaginionych. – To bardzo, bardzo intymne listy, ale chodzi o to, by zagłębić się w problem, który jest bagatelizowany przez społeczeństwo – tłumaczy artystka.
To, że bardzo młoda artystka postanowiła oswoić tak trudny temat, wynika z jej osobistych doświadczeń. – Dużo w życiu przeszłam, mimo mojego wieku – mówi Jonderko w Czwórce. – To wszystko powoduje, że mam potrzebę zajmowania się głównie taką trudną tematyką. Towarzyszące mi przez większość życia poczucie bezsilności sprawiło, że postanowiłam zrobić tę wystawę. Zwłaszcza, że rodziny zaginionych też przecież odczuwają głównie bezsilność. Dlatego to moja misja, by pomóc, próbować coś zmienić.
Wystawa powstała dzięki współpracy z Fundacją "Itaka", która pomaga w poszukiwaniu osób zaginionych. Oglądać ją można w stołecznej galerii "Skwer" od 7 stycznia 2012. Dowiedz się więcej, słuchając nagrania rozmowy z Karoliną Jonderko w "Poranku OnLine".
Karolina Jonderko i Justyna Dżbik /fot. Wojciech Kusiński
(kd)