- Viral to zjawisko w sieci, film, bądź obrazek, który prowokuje nas do pewnej reakcji - opowiada Budzich, autor bloga Mediafun.pl. – Najczęstszą reakcją jest po prostu przesłanie takiego pliku dalej, by inni również zobaczyli, jakie to jest śmieszne, straszne, albo ciekawe.
Kiedyś to była tzw. "poczta biurowa". Pracownicy firm przesyłali sobie nawzajem mailowo, bądź dzięki komunikatorom, typu Gadu-Gadu prezentacje w Power poincie, w których było kilkanaście przeróżnych zdjęć. Dziś wszystko dzieje się gdzie indziej, czyli w serwisach społecznościowych, gdzie wystarczy kliknąć "Like", bądź "Share", by inni zobaczyli, co nam się podoba.
Virale z reguły są "zaplanowane", pracują nad nimi agencje reklamowe, które za skuteczny film, inkasują ogromne kwoty. Ale zdarzają się też virale przypadkowe, które pojawiają się w sieci, gdy komuś przydarzy się zabawna sytuacja, a ktoś inny przypadkiem nagra całe zdarzenie.
- Film, który zrobił furorę, a którego bohaterem jest człowiek który zachwycał się tęczą, to już przecież właściwie odrębna marka, bo na jego podstawie powstają parodie – mówi Budzich. – Podobnie stało się z legendarnym "amelinium", które pewnie też powstało "dla beki", albo... z chytrą babą z Radomia.
Jak stworzyć dobry viral? Co musi w sobie mieć, żeby internauci zaczęli go udostępniać i publikować? Posłuchaj nagrania rozmowy z Maciejem Budzichem z audycji "Na cztery ręce".
(kd)