29-letni Michał pracował w call center. Zajmował się sprzedażą telewizyjnej Platformy n. Gdy po połączeniu jej z Cyfrą+ abonenci zaczęli się buntować i pojawiły się krytyczne teksty w mediach, Michał jeden z nich wrzucił na swój profil na Facebooku i skomentował: "Lubię to". Dwa dni później musiał odejść z pracy, bo uznano, że "działa na szkodę firmy".
Dr Grażyna Spytek-Bandurska z PPKP Lewiatan tłumaczy, że pracodawca owszem, może skorzystać z wiedzy z portali społecznościowych czy stron internetowych. - Ale pod warunkiem, że te informacje mają ewidentny związek z wykonywaną przez nas pracą i z firmą, w której pracujemy – tłumaczyła ekspertka prawa pracy. Jeżeli natomiast nasze krytyczne komentarze wyjdą na zewnątrz istnieje ryzyko, że da się wykazać brak lojalności i działanie na szkodę firmy. A to może być powodem do zwolnienia.
Czy to oznacza, że tylko milczenie nas ratuje? Tomasz Domański (Chip.pl) radzi, żeby na tematy, na które zwyczajowo nie rozmawia się publicznie, nie pisać też na Facebooku. - Bo pamiętajmy, że to źródło informacji dla naszych obecnych, ale i przyszłych pracodawców. Polecam ewentualnie założyć fikcyjny profil, ze zmienionym imieniem i nazwiskiem – radzi Tomasz Domański.
Na jakiej podstawie prawnej pracodawca może wyrzucić pracownika za aktywności na portalach społecznościowych - o tym więcej Kasia Węsierska.
Na audycję "Poranek OnLine" zapraszamy codziennie, od poniedziałku do piątku już po godz. 6 rano! (ei)