Ania przez dwa lata pracowała w firmie, której szef krzyczał, rzucał obelgami, a gdy chciał do siebie wezwać podwładnego – walił pięścią w ścianę. Inni słuchacze Czwórki także mają sporo do powiedzenia na ten temat. – Na przykład dziś zostałem dwie godziny dłużej w pracy – opowiada jeden z nich – ale wolę popracować trochę dłużej niż potem słuchać narzekań szefa. Często też po urlopie słyszy się docinki, że wszyscy pracowali, a ja sobie odpoczywam.
Według badań przeprowadzonych przez Wydział Nauk Humanistycznych SGGW i Mazowieckie Centrum Profilaktyki Uzależnień aż 46 proc. Polaków spotyka się ze złym traktowaniem w miejscu pracy, a aż 62 proc. zgodziłoby się dojeżdżać do miejsca zatrudnienia o 20 km dalej, gdyby od tego zależeć miało zachowanie posady. Te wyniki badań nie są zaskoczeniem dla prof. Mariusza Jędrzejki z SGGW. Zdaniem naukowca przyczyn takiej postawy polskich pracowników może być kilka. – Mamy w Polsce kapitalizm, ale nie mamy kapitalistycznej etyki pracy, która zakłada, że pracownik jest podmiotem a nie przedmiotem – mówi naukowiec.
Jak to wygląda z punktu widzenia szefa? Dowiesz się, słuchając całej rozmowy z audycji "Pod lupą".
Inna teoria, chyba nieco bardziej naciągana, jest taka, że na przykład zgadzamy się na dalekie dojazdy i nadgodziny, gdyż rekompensujemy je sobie po prostu ciekawą albo lepiej płatną pracą. – Jeśli bardzo wcześnie wstajemy i późno wracamy, bo musimy dojechać do pracy na drugą stronę miasta, to prędzej czy później odbije się to na naszym małżeństwie – przestrzega profesor. – Presja ekonomiczna jest być może jednym z czynników, w których należy doszukiwać się przyczyn dysfunkcji współczesnej rodziny.
Z mobbingiem jednak można walczyć. – Prawo pracy broni interesów pracownika, przynajmniej w założeniu obarcza się winą pracodawcę – twierdzi Michał Filipkiewicz z portalu praca.pl. – Warto zadbać o dowody: nagrać kłótnię, zebrać zeznania świadków.
I jest szansa, by wygrać sprawę. – Pracodawca uznany za winnego, może zostać ukarany np. finansowo i wypłacić odszkodowanie pokrzywdzonemu pracownikowi – tłumaczy Filipkiewicz. – Po takim procesie sądowym współpraca raczej jednak nie może być kontynuowana...
Zdaniem eksperta takich spraw jest jednak bardzo niewiele, bo ludzie boją się utraty pracy, traktując ją jako dobro luksusowe. Jeśli Polacy już decydują się pozwać pracodawcę, robią to najczęściej po odejściu z miejsca pracy.
Jak wygląda droga od złożenia pozwu do otrzymania odszkodowania – dowiesz się słuchając całej rozmowy z Michałem Filipkiewiczem w audycji "Pod lupą".
(Na zdj. Michał Filipkiewicz w studiu Czwórki/fot. Wojciech Kusiński)
(kd)