Zanim zapłacimy abonament radiowo-telewizyjny, należy przede wszystkim zarejestrować swój odbiornik. Teoretycznie powinniśmy to uczynić już w ciągu 14 dni od kupna, ale życie pokazuje, że nie zawsze tak się dzieje. Zwłaszcza, jeśli tak naprawdę niewielu wie, od czego zacząć. A można to zrobić na każdej poczcie, albo po prostu – przez stronę internetową. Kolejnym krokiem jest sprawdzenie kwoty zaległości (jeśli taka w ogóle jest) co też możemy zrobić przez infolinię Poczty Polskiej (nr 801-333-444 – z telefonów stacjonarnych). Płatności możemy potem dokonać np. przelewem.
Jeśli wybierzemy np. tryb miesięczny, abonament powinien zostać opłacony do 25 dnia każdego miesiąca - za radio 5,5 zł, a za telewizor 18,5 zł.
Mimo, że te zasady są dość proste, pytania wśród społeczeństwa się mnożą. Dlaczego ma płacić ktoś, kto nie ogląda publicznej telewizji, nie słucha publicznego radia? Najprostsza odpowiedź brzmi: bo takie jest prawo, a prawa należy przestrzegać. Poza tym płacimy nie za przekaz, a za samo posiadanie odbiornika. Dlatego ci, którzy nie mają w domu telewizora ani radia płacić nie muszą (radio w samochodzie się liczy!). Argument, że "w telewizji publicznej jest za dużo reklam, więc nie zapłacę" też wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. Jest dużo reklam, bo instytucja mediów publicznych musi z czegoś się utrzymać, a skoro naród abonamentu nie płaci…
- Cała kwota z tytułu abonamentu jest przeznaczona na misję nadawcy publicznego, czyli realizowanie programów o trochę innym charakterze niż oferta stacji komercyjnych – tłumaczy Katarzyna Twardowska, rzecznik prasowy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Polskie media publiczne porównywane bywają np. z brytyjskim BBC. Różnica między naszym krajem, a Wielką Brytanią polega jednak na tym, że tam abonament płaci… 90 procent społeczeństwa, a u nas mniej niż połowa.
Więcej na ten temat dowiesz się, słuchając całej rozmowy z czwórkowego "Poranka".
(kd)