Zobacz serwis specjalny o Powstaniu Warszawskim >>>
Trójka, sugerując się sygnałami z różnych regionów i miast, podpowiedziała prezesowi IPN Łukaszowi Kamińskiemu następującą ideę: niech 1 sierpnia będzie dniem polskiego powstańca. Co roku bowiem przypominają o sobie kombatanci albo rodziny powstańców spoza Warszawy, którzy wskazują na to, że są w pewien sposób pomijani.
– To znakomity pomysł – uważa Łukasz Kamiński. Zaznacza, że z serii polskich powstań najbardziej żywe jest to warszawskie, bo jego uczestnicy są wśród nas. Jednak powstańcy uczyli się o poprzednich zrywach: wielkopolskim, kościuszkowskim i nimi się inspirowali. Na pewno mieli świadomość, że wpisują się w serię historycznych wydarzeń o podobnej wymowie, przejmują dziedzictwo poprzedników. Czy ludziom, przyzwyczajonym do obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego, na początku nie będzie się to wydawało dziwne? Łukasz Kamiński uważa, że pamięć narodu nie jest zaskorupiała, zmienia się i nie widzi nic złego w poszukiwaniu nowych form pamięci i łączenia Polaków. Według niego jest to również sposób na pokazanie historii, w której wydarzenia wynikają jedne z drugich.
Prezes IPN Łukasz Kamiński podkreślał, że 1 sierpnia to dzień narodowej pamięci, dzień pamięci wszystkich Polaków. Dodał, że przekonanie, że nie była to bitwa o Warszawę, a bitwa o Polskę, o przyszłość kraju, jest podzielane coraz powszechniej. To nasze wspólne doświadczenie – powiedział.
Co będzie w tym roku działo się na Powązkach? Prezes IPN ma nadzieję, że nie będzie gwizdów podczas składania wieńców. – To jest jeden z kilku dni w roku, które nas łączą. Mamy cały rok, żeby manifestować podziały i różnice, co jest naturalne w demokracji – powiedział Łukasz Kamiński. – Stojąc nad grobami bohaterów, nie można się tak zachowywać – podkreślał prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Ma nadzieję, że nadejdzie taki czas, kiedy wszyscy wspólnie będziemy w stanie razem uczcić powstanie przed pomnikiem Gloria Victis.
Czy prezes IPN oburza się, słysząc głosy krytyków Powstania Warszawskiego? Łukasz Kamiński mówi, że jest to jedno z przełomowych wydarzeń historycznych, co oznacza, że będzie przedmiotem dyskusji. Debata zaczęła się niemal nazajutrz po klęsce powstania, w kręgach polityków na uchodźstwie. Według niego trzeba jednak rozdzielić dwie kwestie: jedna rzecz to debata nad przyczynami, skutkami, zasadnością poszczególnych decyzji. Natomiast wydaje mi się niedopuszczalne kwestionowanie bohaterstwa powstańców i mieszkańców stolicy – powiedział prezes IPN.
W zeszłym roku szef MSZ Radosław Sikorski napisał na Twitterze, że Powstanie jest klęską narodową. Według prezesa IPN, wybrał zły dzień – bo 1 sierpnia jest dniem zadumy. Stąd wiele osób odebrało ten głos w tak szczególnym dniu, jako uderzenie w pamięć o bohaterstwie pojedynczych ludzi i godność Warszawy – mówił gość Trójki.
Czy umiemy rozmawiać o powstaniu, czy je mitologizujemy? Prezes IPN mówi, że wciąż się uczymy o nim rozmawiać. Stąd pojawiają się głosy skrajne. – Z perspektywy współczesnego świata taki zryw jest niewyobrażalny – zauważył prezes IPN.
Łukasz Kamiński nie wybiera się na koncert Madonny. Uważa, że termin nie jest najlepiej dobrany. Powiedział, że dlatego też u wielu osób doszły do głosu silne emocje. Dodał, że potrzebna jest wzajemna wrażliwość. Jak mówi, zapewne zorganizowanie koncertu dzień później lub wcześniej nie byłoby wielkim logistycznym przedsięwzięciem.
Audycji "Salon polityczny Trójki" można słuchać od poniedziałku do piątku o 8.13. Zapraszamy.
agkm