Radiowa przygoda Szymona Bobrowskiego rozpoczęła się w 1991 r. - Dostałem się do łódzkiej szkoły filmowej i po pierwszym roku uświadomiłem sobie, że mogę poszerzyć nieco swoje możliwości. I zdecydowałem się spróbować sił w radiu – wspominał aktor.
Jednak, jak mówił Szymon Bobrowski, to było zupełnie inne radio od profesjonalnej, współczesnej rozgłośni. - Bo sam byłem realizatorem i prowadzącym. Miałem pseudonim Kogucik, bo obsługiwałem najgorsze pory, czyli między 6 a 10 rano – opowiadał.
A za co Szymon Bobrowski kocha radio? - Bo nic w nim nie widać, chociaż to się już zmienia. Ale jak ja pracowałem w radiu, robiliśmy taki teatrzyk "Radio wyobraźni”. Pisaliśmy historie do niego na bieżąco, nawet słuchacze dzwonili do nas i proponowali, jak dana opowieść mogłaby się zakończyć – wspominał aktor.
Cisza potrafi być piękna
Ostatecznie jednak Szymon Bobrowski porzucił studio radiowe dla sceny teatralnej. – Głównie dlatego, że radio wymaga charakterystycznej gotowości. Dziura w dźwięku, takie kilkusekundowe milczenie to w radiu coś niebywałego. Od razu jest wrażenie, że coś się zepsuło. Dlatego prowadzący cały czas musi coś mówić, albo puszczać muzykę. A teatr czegoś takiego nienawidzi, teatr uwielbia pauzę, przestój. Ja też to uwielbiam… Szczególnie jak jest cisza i słyszę, że widz jest na widowni. Cisza potrafi być piękna – opowiadał Szymon Bobrowski.
Zapraszamy do wysłuchania nagrania audycji. To niepowtarzalna okazja aby usłyszeć, jak Szymon Bobrowski mówi specjalnym głosem radiowym.
Rozmawiał Paweł Sztompke.
ei