- Wcześniej pracowałyśmy w "Serduszku" jako wychowawcy, a potem postanowiłyśmy przejść przez szkolenie, które pomaga w pracy nie tylko z dzieciakami, ale także z dorosłymi ludźmi - mówią opiekunki Świetlicy.
Wówczas też przystąpiły do projektu "Z opieki w dorosłość". I, jak dziś przyznają, to był krok w dobrą stronę. - Chodziło o to, aby wypracować metodę pracy z nastolatkami z rodzin zastępczych i domów dziecka, która najefektywniej pomagałaby wprowadzić ich w dorosłość i samodzielność - tłumaczy jedna z wychowawczyń. - Wyszliśmy z założenia, że głównymi problemami dzieciaków w systemie opieki zastępczej są brak wiary w siebie, nieufność, poczucie niższości. Nie było więc sensu pomagać tym dzieciom w kończeniu różnych kursów, czy szukaniu pracy, jeśli nie rozwiąże się problemów, które są u podłoża.
Okazało się, że to działa. Niektórzy wychowawcy wraz z podopiecznymi gotowali, innym wystarczyła rozmowa. - Najpierw szukaliśmy kontaktu. Potem dzieciaki mówiły nam z czym sobie nie radzą, jakie mają problemy. Dopiero potem wspólnie planowaliśmy sposób, jak sobie z tym wszystkim poradzić.
Czytaj więcej: reportaże w Czwórce <<<
Chodziło o to, by nauczyć dzieciaki, że porażka to nie koniec świata. Że ze wszystkiego można wyjść obronną ręką i nie trzeba popełniać dwa razy tych samych błędów. - Uczą się, że tak naprawdę nie ma różnic między nimi, a rówieśnikami, którzy mają inną życiową sytuację - mówią opiekunki. - Wiele zależy od nich samych. Bo nikt nie napisał im życiowego scenariusza i każdy z nich może tworzyć swoją historię sam.
Reportaż Studia Dokumentu i Reportażu Polskiego Radia.
(kd / ac)