Jak przyznaje Wojciech Wirowski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, z filmami, które nagrywamy nie możemy zrobić wszystkiego, na co mamy ochotę. - Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że na takich filmach występujemy nie tylko my i osoby, które ewentualnie się na to zgodziły, ale również ludzie zupełnie postronni - mówi ekspert. - Dopóki więc filmy kręcimy na własny użytek, pozostajemy poza ochroną danych osobowych i najprawdopodobniej nie będziemy ponosić konsekwencji.
Tymczasem w internecie filmów, na których oglądać możemy wyczyny drogowych piratów, przybywa. - Gdy oglądamy te filmy, włos się na głowie jeży - mówi gość Piotra Firana, Alvin Gajadhur z Inspekcji Transportu Drogowego. - Z jednej strony mamy kierowców, którzy za nic mają przepisy drogowe, z drugiej - internautów, którzy nagrywają drogowych wariatów, nie godzą się z takim stylem jazdy. Wierzę jednak, że zdecydowana większość kierowców przestrzega przepisów ruchu drogowego i szanuje innych kierowców, a także pieszych i rowerzystów.
Czytaj także: Dlaczego Polacy lekceważą przepisy ruchu drogowego <<<
Tymczasem jedna z słuchaczek Czwórki przekonuje, że nagrania mogą być bardzo potrzebne. - Gdy zdarza się poważny wypadek, którego sprawca zbiegnie, takie nagrania pomagają wyjaśnić sprawę - mówi w sondzie. - Jeśli jednak filmowane są sytuacje niezręczne, bądź mające po prostu kogoś ośmieszyć, uważam, że to niewłaściwe.
Zapraszamy do wysłuchania nagrań z audycji "4 do 4", materiału reporterskiego Anny Depczyńskiej, a także rozmowy z Alvinem Gajadhurem.
(kd, ac)