Mówią o sobie "ptasiarze". Na świecie i w Polsce jest ich coraz więcej. Spacerując, obserwują ptaki, nagrywają ich śpiew, fotografują je. Nierzadko godzinami czekają na przedstawiciela konkretnego gatunku. - To przede wszystkim podglądanie zachowań ptaków - opowiada Kojtek.
Potem wymieniają się doświadczeniami. - Mamy bardzo rozbudowany świat kontaktów i połączeń. Są listy dyskusyjne, fora i cale portale internetowe, na które można wrzucać zdjęcia, opisywać sytuację. A pozostali użytkownicy komentują i zachwycają się - opowiada Staszek Ubieński, ukrainista, a prywatnie również "ptasiarz".
Jak w każdym środowisku, wśród "ptasiarzy" także zdarzają się kłótnie. Najczęściej, jak przyznają goście Czwórki, o prawidłowe oznaczanie gatunków.
Czytaj także: Żółwie błotne. Chrońmy skarb Polesia! <<<
Staszek Ubieński i Beata Kojtek
wraz z Krzyśkiem Grzybowskim/screen wideo
- Dyskusje pojawiają się głównie wówczas, gdy obserwacja nie jest udokumentowana fotograficznie - mówią goście Krzyśka Grzybowskiego. - Nierzadko mają też charakter etyczny. Nie należy bowiem fotografować ptaków przy gniazdach, a w dobie nowoczesnych i ogólnodostępnych aparatów fotograficznych, gdy każdy może robić zdjęcia, niektórzy zdają się o tym zapominać.
Po więcej informacji o tym, jak żyją "ptasiarze", ile kosztuje ich pasja i czy można być "ptasiarzem" w mieście, zapraszamy do wysłuchania nagrania rozmowy z "4 do 4".
(kd/asz)