Zespół SheMoans po trzech sezonach spędzonych w programie Szymona Majewskiego postanowił wypłynąć na wody rynku muzycznego pod własną banderą. Czy zatem dziewczyny mają dosyć pracy przed kamerami i wyłącznie coverowego repertuaru? – Absolutnie nie mamy dosyć! – mówiła w „Stacji Kultura” Ewa Broczek, wokalistka żeńskiej supergrupy.
– Kariera solowa to duże słowo; zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce. Oczywiście mamy dużo do powiedzenia i chciałybyśmy się wykazać materiałem autorskim. Zwłaszcza, że fajnie nam zażera współpraca i szkoda byłoby tego nie wykorzystać – podkreśla Ewa Broczek. – Piosenki się tworzą. Reszta nie zależy wyłącznie od nas. Chciałybyśmy, aby album ukazał się wiosną przyszłego roku – dodaje.
Wokalistka docenia szansę, jaką może być dla SheMoans popularność programu, w którym występują. – Mamy tubę promocyjną, mało kto taką dysponuje. Co tydzień ogląda nas 6 milionów widzów – przyznaje.
Wprawdzie grupa Shemoans powstała na potrzeby programu Szymona Majewskiego, jednak gość „Stacji Kultura” odpiera zarzut, jakoby zespół pod względem artystycznym stanowił sztuczny twór. – Gdyby to było sztuczne, toby się nie broniło. Słuchacze odczuwają każdy fałsz i nie kupiliby nas. Gdybyśmy były sztuczne i gdyby nam się nie podobało, nie podobałoby się nikomu – uzasadnia.
– Ciągle spotykamy się z pytaniami, czy gramy na żywo. Nawet szefowie naszej stacji sądzili, że tylko udajemy. Każda z nas ma wykształcenie muzyczne i żyjemy wyłącznie z muzyki. Tymczasem nikt się nie spodziewa, że grające dziewczyny mogą grać dobrze – ubolewa Ewa Broczek.
Więcej w rozmowie z Ewą Broczek w „Stacji Kultura”. Dźwięk i film znajdziesz w boksie po prawej stronie.
ŁSz