„Czytał Tomasz Knapik” – takim zdaniem kończy się polska ścieżka dźwiękowa wielu obcojęzycznych filmów. Lektor, którego wyjątkowy głos zna chyba każdy, był gościem Magdaleny Kasperowicz. Słuchaczom Czwórki opowiadał m. in. o początkach swojej kariery i o tym, na czym polega „przeźroczystość” lektora.
Tomasz Knapik karierę przed mikrofonem rozpoczął już jako młody chłopak. – Byłem niepełnoletni, kiedy trafiłem do radiowej Rozgłośni Harcerskiej – wspomina gość „Kontrkultury”. Co prawda była to rozgłośnia amatorska, lecz słuchała jej młodzież z całej Polski. – Graliśmy dobrą zachodnią muzyczkę, której młodzi ludzie pragnęli –tłumaczy lektor. Potem na długi czas związał się z Polskim Radiem.
Głos Tomasza Knapika kojarzymy jednak przede wszystkim z filmami. Liczbę produkcji, w których był lektorem, można liczyć w tysiącach. Co ciekawe gość Magdaleny Kasperowicz, nigdy nie brał udziału w zajęciach z emisji głosu.
Zdaniem Tomasza Knapika, w zawodzie lektora trzeba umieć powściągnąć własne aktorskie zapędy. – Niektórzy lektorzy mają swoją manierę – ocenia. – Ja z tym walczę, bo i tak nie da się odczytać kwestii wszystkich postaci w inny sposób – tłumaczy. Jak przyznaje, każdą wypowiedź da się przeczytać na wiele sposobów i bardzo łatwo jest ją „przerysować”. Gdy zaś lektor jest „przeźroczysty” i nie wyczuwa się jego obecności podczas oglądania filmu, wtedy ociera się on o ideał – puentuje Tomasz Knapik.
Jak przyznaje gość „Kontrkultury”, zawód lektora w dzisiejszych czasach jest bezstresowy. Kiedyś lektor musiał czytać kwestie na żywo, dziś wszystko nagrywane jest z wyprzedzeniem. – Teraz, jak się najdowcipniej pomylę, powiem bzdurę czy coś świńskiego, to cofamy się do kropki i nagrywamy ponownie – wyjaśnia.
Więcej o lektorskich „przygodach” Tomasza Knapika i przewadze reklam nad filmami fabularnymi we fragmentach „Kontrkultury”. Kliknij ikonę dźwięku w boksie „Posłuchaj” bądź filmu w boksie „Video” po prawej stronie.
ap