Niegdyś rolę wodzirejów na weselach pełnili drużbowie. To do ich zadań należało zachęcanie gości do tańca i wspólnej zabawy. Obecnie zajmują się tym profesjonaliści. W Polsce zawodowo wodzirejowaniem, zwanym też dj-owaniem weselnym, zajmuje się kilkaset osób. Jednak wodzirejów z prawdziwego zdarzenia, odpowiednio przeszkolonych na specjalnych kursach, potrafiących poruszyć do zabawy nawet najbardziej opornych imprezowiczów – jest niewielu.
Wodzirejem można być z przypadku, z konieczności, albo, jak Patryk Sławiński, z powołania. – Na początku wodzirejowanie było moją pasją, teraz jest moim zawodem – mówi gość Jedynki, który bawi uczestników wesel, studniówek i wielu innych uroczystości.
W zawodzie pracuje od 12 lat. Do tej pory poprowadził około pięciuset imprez.
Patryk Sławiński podczas pracy / źr.www.wodzirejcollective.pl
Zdaniem Patryka Sławińskiego obecnie ta profesja przeżywa renesans. Świadczy o tym ogromne zainteresowanie "wodzirejskimi" kursami. – W Zambrzycach odbywają się warsztaty wodzirejów. Co roku przyjeżdża na nie około stu osób, które chcą pogłębiać swoją wiedzę bądź uczyć się zawodu – mówi Sławiński.
Jednak sam kurs nie wystarczy. Do tego, aby wykonywać zawód wodzireja, potrzeba odpowiednich cech charakteru. – Trzeba być otwartym na kontakt z ludźmi, umieć panować nad nimi podczas imprezy. Przydaje się znajomość kroków tanecznych, na przykład znajomość poloneza. Bardzo wiele wesel rozpoczynamy właśnie polonezem i nie jest to ćwiczone. W trakcie dyktujemy odpowiednie figury i ludzie dają radę – opowiada gość Jedynki.
W opinii Sławińskiego najtrudniejsze w obsłudze są wesela. – Na weselu głównymi bohaterami są państwo młodzi, którzy muszą być w centrum. Wodzirej musi być z boku, bardziej ma zachęcać do zabawy – tłumaczy. – Do tego dochodzą różne stresy – dodaje. Do wspólnej zabawy trzeba zachęcić ludzi, którzy się nie znają, albo nie widzieli się przez wiele lat. To nie jest proste, ale możliwe.
Niegdyś, przed wojną, wodzireje byli nieodłącznym atrybutem wielkich balów. Obecnie zapraszani są na studniówki, wesela, urodziny, chrzciny i wieczory panieńskie.
Patryk Sławiński do nietypowych imprez, które obsługiwał, zalicza uroczystości prymicyjne. – Czyli uroczystości po pierwszej mszy księdza. Właśnie tam bardzo często imprezy są bez alkoholu i rola wodzireja jest bardzo ważna – wyjaśnia.
Do niedawna również za przyczyną filmu Feliksa Falka "Wodzirej" zawód ten budził negatywne skojarzenia. Tytułowy wodzirej, którego rewelacyjnie zagrał Jerzy Stuhr, ukazany został jako żałosny, zakompleksiony, cierpiący na przerost ambicji "pajacyk", który za wszelką cenę chciał być gwiazdą jednego wieczoru. Wydaje się jednak, że czas złej sławy tej profesji właśnie mija. Świadczy o tym fakt, że coraz więcej wodzirejów robi furorę na rożnego rodzaju imprezach.
Rozmawiał Zygmunt Chajzer.
(mb)