Feminizacja języka polskiego: czy to ma sens?

Ostatnia aktualizacja: 05.03.2012 09:00
Niedawno minister sportu, Joanna Mucha prosiła, by zamiast "pani minister", zwracać się do niej "pani ministro". Zdaniem eksperta to niedopuszczalne żadną regułą języka polskiego. Ale jest kilka innych wariantów, które można stosować.
Audio
  • Rozmowa z dr Ewą Rudnicką
  • O mniej lub bardziej zasadnych regułach, które rządzą językiem polskim - materiał Błażeja Prośniewskiego

Jeśli ktoś chciałby "odgrzewać" starsze formy językowe, mógłby – zamiast na przykład "pani doktor" - powiedzieć "pani doktorka" – tłumaczy dr Ewa Rudnicka, językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. – Tak bowiem mówiło się jeszcze w okresie międzywojennym. Forma "pani doktora", jest niezgodna z systemem języka polskiego, podobnie jak forma "pani ministra".

Tymczasem język polski jest jeden i zasady, które w nim obowiązują, dotyczą nas wszystkich. Zdaniem gościa Czwórki, przy tworzeniu żeńskich form powinniśmy więc używać najczęściej morfemu słowotwórczego "ka", czyli np. "ministerka", "premierka". – Brzmi to jednak życzliwie, żartobliwie i nieco deprecjonująco, gdyż jest to cząstka, która na co dzień służy do tworzenia zdrobnień, np. rączka, gałązka, nóżka – mówi dr Rudnicka. – Poza tym mało osób wie, że forma ta była stosowana, więc nie byłoby to do końca czytelne. Dlatego nie byłabym za tym, by nadmiernie rozwijać słowotwórstwo w formach żeńskich w zakresie nazw zawodów.

Jak przekonuje dr Rudnicka problem wynika z faktu, że niewiele jest zasad, regulujących tworzenie żeńskich form w nazewnictwie zawodów i stanowisk. Tę swoistą lukę ludzie po prostu wykorzystują. – Istnieje jednak zasada, że jeśli tworzymy nazwy zawodów od nazw męskich, zakończonych spółgłoską, nie tworzymy formy żeńskiej, ale zmieniamy sposób jej odmiany – tłumaczy dr Rudnicka.  – Na przykład spotkałem się "z doktorem" - w przypadku mężczyzny, i "z doktor" – w przypadku kobiety.

Tymczasem coraz więcej kobiet życzy sobie, by nazwy ich zawodów odmieniać. Nierzadko w sposób tak kuriozalny, jak wymyśliła to pani minister sportu prosząc, by nazywano ją "ministrą". – Feminizacja to tworzenie czy propagowanie form żeńskich słów, tworzonych od form męskich, jako ich odpowiedników – mówi dr Rudnicka. – Wyobraźmy sobie jednak stanowisko ultrafeminizujące, zgodnie z którym musielibyśmy jako podstawowe przyjąć formy żeńskie, a męskie tworzylibyśmy od nich na okoliczność konkretnych słów czy sytuacji!

Więcej na temat zasadności feminizacji i reguł, które nią rządzą dowiesz się, słuchając całej rozmowyz dr Ewą Rudnicką.

(kd)

Zobacz więcej na temat: Joanna Mucha
Czytaj także

Piotr Kraśko o koszmarze wojny

Ostatnia aktualizacja: 16.02.2012 18:00
"Rwanda. W stanie wojny” to pierwszy z serii reportaży Piotra Kraśki poświęconych współczesnym konfliktom zbrojnym. Znany dziennikarz opowiedział na antenie Czwórki o swych doświadczeniach w roli reportera wojennego i o specyfice tego zawodu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Marszałkini Kopacz? "Do form nie przywiązuję wagi"

Ostatnia aktualizacja: 28.02.2012 12:15
Minister czy ministra? Marszałek czy marszałkini? Jak zwracać się do kobiet - polityków?
rozwiń zwiń
Czytaj także

Muchy "gwałt na języku". Jak nie "ministra", to co?

Ostatnia aktualizacja: 01.03.2012 08:43
Językoznawca zapewnia, że Joanna Mucha prosi, by tytułować ją formą, która nie jest poprawna językowo. Jak więc mówić na panią minister?
rozwiń zwiń