Polacy dużo piją niezależnie od płci, od pory roku. coraz więcej piją kobiety, zaś mężczyźni może nie tyle piją mniej, co robią to bardziej kulturalnie niż kiedyś. To nie są luźne spostrzeżenia, tylko fakty poparte statystykami. Niezmiennie jesteśmy w europejskiej czołówce wskaźników alkoholu spożywanego na jednego mieszkańca, ostatnio zaś opublikowane badania wykazały, że w Polsce na jeden sklep z alkoholem przypada 254 mieszkańców. W Norwegii taki sam sklep musi wystarczyć 18 tys. mieszkańców!
Gość "4 do 4", dr Bogdan Woronowicz, specjalista od psychoterapii uzależnień, stawia sprawę jasno: - Problem z piciem w Polsce jest, nie da się ukryć. Jest, był i będzie.
Zgadza się z nim i temat rozwija Jagoda Fudała (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych): - To nie jest coś, co da się rozwiązać za pomocą jednego, dwóch czy nawet trzech posunięć politycznych, ekonomicznych czy jakichkolwiek. Jeśli alkohol jest dostępny, legalny, wpisany w naszą tradycję i kulturę, to nie sposób sobie wyobrazić, że on nagle zniknie.
Przeczytaj: Kobiety piją jak mężczyźni. "To dla nich wyniszczające"
W ostatnich latach mówiono, że stopniowo zmieniają się - na lepsze - alkoholowe obyczaje Polaków i sama kultura spożywania. Zamiast picia wódki z butelki na czas mieliśmy stopniowo odchodzić w stronę drinków, wina, słowem lżejszego i mniej inwazyjnego "znieczulania się". - Rzecz w tym, że wcale nie jest lepiej, wręcz przeciwnie - mówi Woronowicz. - Na początku lat 80. spożywaliśmy średnio ok. ośmiu litrów czystego alkoholu na głowę rocznie. To dużo, ale zrzucano to na karb okoliczności historycznych, komuny. Tymczasem rzućmy okiem w statystyki z ostatnich lat i mamy dziewięć i pół litra. Wyhamowanie nastąpiło w latach 90., a potem jak się okazuje poszło znów w złą stronę.
Rodzi się fundamentalne pytanie - co zrobić, żeby tę złą tendencją odwrócić? Czy jest to w ogóle możliwe, czy jest sposób walki z tym złym trendem? - Generalnie można powiedzieć, że Polacy nie są jakąś samotną wyspą i nie jesteśmy w tym odosobnieni, jeśli chodzi o Europę. Spożywamy powyżej średniej, jednak nikt dotąd nie wymyślił takiego sposobu, który wpłynąłby zdecydowanie na ograniczenie spożywania alkoholu - zaznacza Fudała. - To jednak nie znaczy, że z pewnych wzorców skorzystać nie można. Model skandynawski to ogromne ograniczenie dostępności. Oni mieli wielki problem i właśnie w ten sposób zaczęli z nim walczyć. Jednak wbrew pozorom nie wszystkim się to podoba, wręcz przeciwnie, ludzie zaczęli się buntować, bo nikt dorosły nie lubi, gdy mu się czegoś zakazuje. Pytanie jednak było o skuteczne metody i to ograniczenie taką się okazało. Coś takiego jak prohibicja, czyli amerykańskie rozwiązanie, przyniosło skutek odwrotny. Wyjście skandynawskie jest sukcesem.
W jednym temacie pociesza nas Jagoda Fudała: - Ostatnie badania wykazują, że picie młodych ludzi, w wieku gimnajzalnym i licealnym, ustabilizowało się. To znaczy, że nie rośnie.
Na koniec dodaje jednak już znacznie mniej optymistycznie: - Niestety patrząc na starszych obserwujemy to, że piją nie tylko dużo, ale i szybko, i często. Mieszają różne alkohole z innymi substancjami. Co gorsza dziewczyny gonią chłopaków i nie ustępują im w tym. Trudno o pozytywne wnioski - zaznacza.
(ac/pj)