Z początkiem roku w sklepach rozpoczął się szał wyprzedaży. Na łowy tłumnie ruszyły amatorki (i amatorzy) tekstylnych okazji. – Są osoby, które przepadają za wyprzedażami nie tylko z powodu niższych cen. Po prostu uwielbiają szarpać się z innymi klientkami, walczyć o ubrania, błagać, wymieniać się – ironizuje Wiganna Papina.
– Wyprzedaż ma być zabawą. Nie należy nastawiać się na kupno konkretnej rzeczy. Trzeba po prostu iść, poszukać i jeśli coś fajnego wpadnie w ręce, kupić – tłumaczy gość „Magazynu”. – Na wyprzedaż warto pójść rano. Wtedy, gdy nie ma jeszcze bałaganu, tłumów, hałasu, a na pewno „wykopie się” fajne rzeczy – zapewnia.
Co warto kupować na wyprzedaży? Według Wiganny Papiny, przede wszystkim ubrania „ponadczasowe”, które nieprędko staną się niemodne. – Warto wybierać rzeczy bardzo klasyczne. Czarne, skórzane oficerki, czerwone szpilki, klasyczne marynarki i kurtki... – wylicza Wiganna Papina.
Ryzykowne jest natomiast kupowanie – nawet za przysłowiowe grosze – rzeczy, które były hitem minionego sezonu. – Trzeba też uważać z jeansami, które nie mają klasycznych kształtów – radzi stylistka. Przestrzega, by pod żadnym pozorem nie rzucać się na za małe ubrania z założeniem: „na pewno schudnę…”.
Jak przekonuje gość Justyny Dżbik, warto kupować przecenione rzeczy bardzo drogich marek. – Choć jest to nadal duży wydatek, warto zainwestować, bo są to na pewno rzeczy bardzo dobre gatunkowo. Nie rozciągają się, nie płowieją, nie niszczą się w pralce – wyjaśnia.
Więcej w rozmowie Justyny Dżbik z Wiganną Papiną. Dźwięk i film znajdziesz w ramce po prawej stronie.
Am