Frank szwajcarski przebił dziś psychologiczną barierę. Przed południem jego kurs wynosił nawet 3,51 zł. Potem ustabilizował się na poziomie 3,40-3,45, ale nikt nie wie, co będzie w najbliższych godzinach i dniach.
Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich oraz przewodniczący Rady Nadzorczej DI Investors, uważa, że obecny kurs franka jest wynikiem paniki i nie oddaje jego rzeczywistej wartości. – Panika wynika nie ze słabości polskiej gospodarki, tylko z tego, że trudności, najprawdopodobniej przejściowe, mają Włosi – tłumaczy ekonomista w magazynie "W samo południe". Minister finansów nie może dogadać się z premierem Berlusconim i stąd ucieczka od wszystkiego, co wydaje się bardziej ryzykowne. Bardzo umocnił się frank w stosunku do euro, więc siłą rzeczy złoty osłabł w stosunku do franka. Gość Jedynki wskazuje też, że zawsze podczas takiej paniki następuje wyprzedaż walut tzw. rynków wschodzących, a Polska jest do nich zaliczana - to powoduje dodatkowe osłabienie złotego.
- Włochy nie są Grecją – zwraca uwagę Petru. Grecja jest gospodarką, która się nie rozwija i nie ma szansy spłacić długu. Zaś we Włoszech nic nadzwyczajnego się nie stało, a dług jest niewiele większy od poprzedniego poziomu. Ekonomista podkreśla, że obecne zawirowanie jest też efektem tego, iż europejscy politycy odkładają rozwiązanie problemu Grecji i trudności rozprzestrzeniają się na inne kraje. – Problem należy przeciąć i ograniczyć do kilku najbardziej zagrożonych krajów – podkreśla. Z drugiej strony jest przekonany, że gdyby ktoś teraz wziął kredyt we frankach, to na przestrzeni kilku lat by nieźle zarobił. Tylko że kredytu nie dostaje się w jeden dzień.
Gość Jedynki wyjaśnia, że interwencja Narodowego Banku Polskiego byłaby nieskuteczna. – Pamiętajmy, że w okresie paniki nie mamy szans z rynkiem globalnym, bo Polska jest małym "ryneczkiem" na rynku finansowym i nie powstrzyma odpływu środków - mówi Ryszard Petru. Radzi właścicielom ok. 700 tysięcy kredytów wziętych we frankach, aby nie poddawali się panice. Przypomina też, że podczas poprzedniego kryzysu frank się umocnił, a potem znów jego kurs spadł. Wiec i tym razem będzie podobnie.
- Kurs franka jest zupełnie oderwany od realiów, więc w przeciągu tygodnia złoty powinien się umocnić w stosunku do szwajcarskiej waluty – prognozuje ekonomista. Ale zastrzega, że nie wie, co zdarzy się jutro, gdyż np. dymisja włoskiego rządu mogłaby doprowadzić do nasilenia paniki i wtedy kurs 3,60-3,70 jest też możliwy.
Podkreśla, że rynki finansowe generalnie chcą wiedzieć, co będzie w przyszłości, nawet jeżeli sytuacja ma być zła. Jeśli nie wiedzą, to wówczas dochodzi do paniki.
Rozmawiał Krzysztof Rzyman.
(ag)