Wydana pięć lat temu "Męska Muzyka" uzyskała status platynowej płyty. Czy efekty kolejnej rodzinnej kooperacji muzyków z klanu Waglewskich powtórzą sukces tamtego albumu? Część krytyków nie ma wątpliwości, że "Matka, Syn, Bóg" to jedna z ciekawszych płyt tego roku.
- Kiedy nagrywaliśmy "Męską Muzykę" myśleliśmy, że będzie to projekt jednorazowy. Zagraliśmy mnóstwo koncertów, nasza trasa trwała ponad dwa lata, a potem każdy z nas wrócił do swoich obowiązków i do swoich dźwięków - wspomina Fisz. - W pewnym momencie poczuliśmy jednak, że trochę tęsknimy za pracą w takim składzie. Więc kiedy tylko pojawił się pomysł, na to jak nowy album miałby wyglądać, od razu zabraliśmy się do dzieła.
Kim Nowak w "Ministerstwie Dźwięku" - zobacz koncert >>>
Na nowym krążku Waglewscy uczciwie podzielili się pracą. Teksty napisał Fisz, muzykę Wojciech Waglewski, zaś produkcją zajął się Emade.
- Riffy i pomysły harmoniczne tato opracowywał u siebie w domu, ja w swoim napisałem większość tekstów, ale na próbach nasze pomysły eksplodowały i pędziły w zupełnie niespodziewanych kierunkach - opowiada Bartek Waglewski. - Po dwóch miesiącach przegrywania materiału weszliśmy do studia i całą płytę nagraliśmy na setkę. Jest w niej dużo ciszy i dużo miejsca na pojedyncze dźwięki. I jak się okazało na koncertach, takie spotkanie z ciszą świetnie sprawdza się i w salach teatralnych, i w klubach.
"Matka, Syn, Bóg" to 13 utworów o wyraźnym rockowym charakterze i surowym brzmieniu. I choć gitarowe riffy dominują, nie brakuje też folku, bluesa i country. - Mam nadzieję, że naszych fanów przyzwyczailiśmy do tego, że trudno nas zaszufladkować. My po prostu bawimy się muzyką i nie chcemy wszystkich pomysłów na teksty czy brzmienia realizować tylko w jednym gatunku. Takie ograniczenia nas nie interesują - podsumowuje gość "DJ Pasma".
kul