- Ciężko w to uwierzyć, ale jeszcze tydzień temu wygrzewałem się na jamajskim słońcu, a teraz przyszło mi się zmierzyć z zimową rzeczywistością w Polsce, choć myślałem, że już się na nią nie załapię - śmieje się gość Makena. - Jamajka to chyba najważniejszy cel moich podróży i miejsce do którego wracam najchętniej. Kiedyś jeździłem tam głównie po płyty, teraz zagłębiam się w tajniki rastafarianizmu. Spotykam się z mistykami, z głowami tamtejszego kościoła, a wszystko po to, żeby dotrzeć do sedna sprawy i poznać istotę rzeczy. Jak dotąd byłem tam dziewięć razy, w sumie na Jamajce spędziłem ponad trzy lata, ale dużo jeszcze przede mną.
Ras Bass często podkreśla, że miłość do muzyki zaczęła się u niego od pasji do winyli. A z poszukiwania ciekawych krążków narodziła się kolejna zajawka, czyli podróże. Jako Ras Bass Soundsystem Bartosz Ressel występował na wielu polskich festiwalach oraz w klubach na całym świecie.
- Są dwie drogi do tego, by zostać zaakceptowanym przez jamajską wspólnotę - opowiada Ras Bass. - Najlepszą metodą jest mieć jakiś punkt wspólny, np. znajomą osobę. Kiedy jednak nie mogę się na nikogo powołać, wtedy ważny jest "vibe". Pamiętam, że w trakcie kręcenia dokumentu o Marley'u tamtejsza społeczność traktowała nas jako twór babiloński, od którego można wyciągnąć pieniądze. Gdy podróżuję sam wygląda to zupełnie inaczej. Ale trzeba pamiętać, że Kingston to nie jest bezpieczne miasto, więc jeśli ktoś nie szuka przygód, nie lubi adrenaliny i nie ma w sobie "lwa", nie powinien zapuszczać się w tamtejsze "yardy".
Niesamowite historie z jamajskich podróży poznasz słuchając nagrania z "DJ Pasma". Naprawdę warto!
kul