Ola Synowiec i Arek Winiatorski w podróży spędzili wiele miesięcy. Nie robili przerw na wypad do domu na święta, ale spędzali je w trasie.
- W podróży byłem prawie 4 lata, pierwsze 1,5 roku jeździłem autostopem po Ameryce Południowej. Tam pierwsze święta spotkały mnie w Argentynie, drugie - w Kostaryce, a trzecie - w Meksyku - zdrada Arek Winiatorski. - Gdy już szliśmy razem, to czuliśmy się trochę jak wędrowcy, na których się czeka przy wigilijnym stole. Teraz to nie my czekaliśmy z pustym talerzem, a my byliśmy tymi wędrowcami - dodaje Ola Synowiec.
W Meksyku jest taki zwyczaj, który nazywa się Posadas. - To dziewięć dni przed Bożym Narodzeniem. Przez dziewięć wieczorów ludzie spotykają się na przyjęciach u różnych osób. Ma to symbolizować dziewięć miesięcy ciąży Maryi i jej tułaczki z Józefem do Betlejem - opowiada gość Czwórki. - Bywało tak, że w te dni ktoś nas spotykał i zapraszał do siebie. Jednym z zapraszających był Belen, a Belen po hiszpańsku znaczy Betlejem - dodaje.
Podróżnicy wspominają spotkanie z księdzem, który zdradził im, że w miejscowości oddalonej o dwa dni drogi jest polski ksiądz, który zaprasza ich na Wigilię. - Mama z Polski wysłała mu wszystkie polskie produkty, dzięki temu mieliśmy bardzo polskie święta w Meksyku - mówi Ola Synowiec.
Religijność Meksykanów
Niezwykle ciekawa jest religijność Meksykanów. Na trasie swego marszu piechurzy spotkali skup złomu o nazwie Jan Paweł II, czy sklep spożywczy św. Franciszek. - To nie jest obrazoburcze, a świadczy o ogromnej wierze Meksykanów, o tym, że ta religia wchodzi w każdą dziedzinę ich życia - opowiadają. - Jest w Meksyku też niewielka grupa ludzi, która wyznaje coś takiego, co nazywa się katolicyzmem ludowym, czyli swoim własnym. Są tam święci uznawani przez dane osoby, a niekoniecznie uznani przez Kościół. Niektórzy z nich mają szansę na pozycję oficjalnych świętych, ale też grupa, która na pewno nie zostanie za takich uznana, np. świeci od przekraczania granicy z USA czy święty przemytników narkotyków - dodają.
Wspólne chodzenie
Można powiedzieć, że Meksyk był przełomowym punktem na trasie podróży Arka, a startem pieszej wędrówki dla Oli. - Pomysł na pieszą podróż narodził się, gdy jechałem autostopem przez Amerykę Południową - mówi Arek Winiatorski. - Pojechałem tam, żeby poznawać ludzi, autostop jest świetną na to metodą, ale wydawało mi się, że podróżuję zbyt szybko, że muszę zwolnić. Chciałem też sprawdzić samego siebie. Dla mnie ten marsz był sprawdzeniem swojego fizis, czy jestem silny, czy jestem słaby, sprawdzeniem, gdzie ta siła w ludzkim ciele drzemie - dodaje. - Ola dołączyła do mnie po 4 tysiącach kilometrów, które pokonałem z Panamy do Meksyku.
18:48 czwórka pasjonauci 24.12.2022.mp3 Ola Synowiec i Arek Winiatorski opowiadają o swojej pieszej podróży przez Ameryki (Pasjonauci/Czwórka)
- Ja się pojawiłam po sześciu krajach, po tym, jak Arek przeszedł całą Amerykę Centralną - mówi Ola Synowiec. - Czekałam na południu Meksyku, gdzie mieszkałam od 7 lat. Arek przechodził przez moją miejscowość, wpadł na mnie, zakochaliśmy się w sobie i zapytał, czy będę z nim chodzić, i poszliśmy. To w skrócie, ale trwało to kilka miesięcy - dodaje.
Wózek - nieodłączny towarzysz
Przygotowując się do pieszej wędrówki, Arek Winiatorski kupił w Panamie wózek. Zdecydował się na to rozwiązanie, zdając sobie sprawę, że jego kręgosłup mógłby mu nie wybaczyć wielomiesięcznej podróży z plecakiem. - Ten wózek dziecięcy, przeznaczony do joggingu z dziećmi, to był mój najlepszy zakup - przyznaje. - Wytrzymał całą podróż, choć osoba, która mi go sprzedawała, prorokowała, że nawet do Kostaryki nie dojedzie - dodaje.
Gdy do Arka dołączyła Ola, ich wspólny bagaż ważył 47 kg. Podróżnicy zauważają, że musieli się bardzo rozsądnie pakować, liczyła się każda nawet najmniejsza rzecz.
- Wózek był dobrym pomysłem i bardzo się sprawdził, niestety w Stanach brano nas za osoby w kryzysie bezdomności - przyznają goście Czwórki. - Wielokrotnie tak do nas podchodzono, wzywano policję. W Stanach w niektórych miejscowościach wciąż obowiązuje prawo o zakazie włóczęgostwa - dodają.
Goście Adama Smolarka zdradzają, że stygmat bezdomności był dla nich przejmujący i dotkliwy. Szli, by poznawać ludzi, a w Stanach stawali się dla ludzi niewidzialni, jak wszyscy w kryzysie bezdomności. Ludzie nie chcieli mieć z nimi kontaktu. - Te 4 miesiące były dla nas najcięższe psychicznie - zdradzają. - Kiedy opuszczaliśmy Stany, wchodziliśmy do Kanady, bardzo się cieszyliśmy. Różnicę było widać od razu. Pojawili się ludzie na ulicach, rozmawiali z nami, zapraszali na nocleg do ogródków - dodają.
Piesza wędrówka to nauka
Oprócz przeżycia niezapomnianej przygody piesza wędrówka przez Ameryki wiele nauczyła podróżników. - Dowiedzieliśmy się, że jesteśmy silnymi osobami, że siła nie drzemie w mięśniach, a w psychice - mówi Arek Winiatorski. - Jako ludzie jesteśmy stworzeni do osiągania niesamowitych celów. Wszystkie one, kroczek po kroczku, są do rezolwowania - dodaje.
- Podczas chodzenia wszystko zobaczysz głębiej, lepiej. Jest czas na przemyślenia, poznawanie niesamowitych ludzi, dotarcie i odkrycie miejsc, do których nigdy byśmy się nie wybrali - podkreśla Ola Synowiec. - To była podróż też w głąb siebie, forma medytacji. Chodzenie robi dobrze na głowę - podkreślają oboje.
W tym roku Ola i Arek zdecydowali się na pieszą podróż wokół Polski. Przyznają, że czuli się jak na podróżniczej emeryturze, dobrze i bezpiecznie.
***
Tytuł audycji: Pasjonauci
Prowadził: Adam Smolarek
Goście: Ola Synowiec i Arkadiusz Winiatorski (Stones On Travel)
Data emisji: 24.12.2022
Godzina emisji: 12.16
pj/kor