Uniknął katyńskiego pogromu

Ostatnia aktualizacja: 04.09.2011 13:42
Przez chorobę ocalał z kampanii wrześniowej, z obozu w Kozielsku wydostał się przypadkiem... Wojenne wspomnienia majora Jana Paśnickiego.
Audio

 – Przydzielono mnie do 1 Pułku Artylerii w Wilnie, który szykował się do natychmiastowego pójścia na front. Ja jednak nie mogłem od razu stanąć do walki z wrogiem – przyznaje major. Szczęście w nieszczęściu – tak tylko można określić sytuacje Jana Paśnickiego we wrześniu 1939 roku. Choć miał w sobie mnóstwo odwagi i siły do walki niestety nie mógł stanąć wraz z kolegami w obronie kraju. Zachorował. To też ocaliło mu życie bowiem żaden z jego znajomych z tego starcia nie wrócił… Wszyscy żołnierze, którzy wtedy wyruszyli z Wilna zostali dosłownie wybici przez wroga.

Przed ocalałym młodym adeptem szkoły wojskowej postawiono wówczas ogromne zadanie. Miał nie tylko zorganizować pobór, ale i broń. – A ja nie miałem wtedy wiele pojęcia o wojsku – zdradza major. Nie zmieniało to faktu, że z powierzonego zadania musiał się wywiązać i zrobił to. Wkrótce też wszyscy wyruszyli na front.

Atak Rosjan zmusił jednak żołnierzy do szybkiego powrotu do Wilna. Jak wspomina major, wędrówka zajęła im kilka dni. Broń, którą zastali na miejscu, nie była łatwa do "zaakceptowania". – Na cała obronę mieliśmy tylko jedną baterię, która mieściła ok. 60 pocisków, czyli na wymianę ognia przez dwie godziny – wspomina.

W związku z przeważającymi siłami wroga zaczęło się internowanie. Na początku zajęli się tym, o dziwo, Polacy mieszkający na Litwie, później sprawę przejęli Rosjanie. – Pierwszy obóz, do którego nas skierowano to Kozielsk – mówi. Więziono tam ok. 6 tys. żołnierzy.

– Zagadką na ścianach były dla nas imiona i nazwiska żołnierzy oraz daty i liczba żołnierzy, którzy co jakiś czas opuszczali obóz – wspomina Jan Paśnicki. – Była to ponoć wymiana z Niemcami. Byli tacy, co sami się zgłaszali. Wszystko trwało z półtora miesiąca – mówi.

Majorowi udało się uniknąć tragicznego losu polskich wojskowych więzionych przez Rosjan, który swój finał miał w Lesie Katyńskim. W tym samym miejscu więziona była chociażby Janina Lewandowska, córka Józefa Dowbora-Muśnickiego. Zamordowano ją w Katyniu w dniu jej trzydziestych urodzin. – To chyba dlatego, że dopytywał się o nas Czerwony Krzyż. Część osób wówczas przeniesiono – mówi. Także dlatego, że Jan Paśnicki był wówczas młodym podchorążym, na którym Rosjanom nie "za bardzo zależało".

Więcej o wywózce Jan Paśnickiego na Półwysep Kola, a także jego powrocie na front i lataniu w eskadrze 663 Dywizjonu Samolotów Artylerii, dowiesz się słuchając wspomnień majora.

ap

Czytaj także

Auster IV wrócił do Polski

Ostatnia aktualizacja: 14.08.2011 15:01
Legendarny samolot, który wspierał polskich żołnierzy podczas II wojny światowej, został sprowadzony do Polski przez Jacka Mainkę. Powrotowi towarzyszyło wyjątkowe spotkanie…
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zrobili to, bo mogli

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2011 19:50
- Niewyobrażalny ogrom zbrodni sprawił, iż w przeszłości nie podejmowano badań nad przyczynami procesu, który doprowadził do ludobójstwa - twierdzi dr Jochen Böhler, niemiecki historyk zajmujący się problematyką niemieckiej okupacji Polski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kochał, jak obiecał, aż do śmierci

Ostatnia aktualizacja: 02.09.2011 14:45
- Wiedziałam, że umierając Tadek myślał o mnie, a siła jego uczuć uwidoczniła się w moim śnie. Zobaczyłam go rannego, jak odchodzi - historię miłości sprzed lat, którą zakończył wybuch wojny, opowiadała pani Alina.
rozwiń zwiń