W BASE jumpingu nie można chodzić na skróty

- W sportach ekstremalnych jest dużo wypadków. Dziś ludzie idą na skróty, chcą zrobić coś szybko. Wszystko nagrywaja kamerami i wrzucają do youtube - mówi Olek Domalewski, BASE jumper. - Za ten pośpiech płacą czasem bardzo dużą cenę.

Foto: materiały promocyjne

Olek Domalewski jest najlepszym polskim BASE jumperem, z ogromnym doświadczeniem. Ma za sobą ponad 1000 skoków spadochronowych z samolotu i kilkaset skoków BASE. Jest pierwszym polskim skoczkiem, który zdobył wszystkie obiekty składające się na akronim słowa BASE (B - budynek, A - antena, S - angielskie słowo oznaczające przęsło, E - ziemia).
Gość "Co Was kręci" jeździ po całym świecie i szuka miejsc, z których można by było skakać i latać w wingsuitach. Aleksandrowi Domalewskiego udało się w 2008 roku poznać Shane'a McConkey, człowieka-ikonę sportów ekstremalnych, o którym film będzie miał swoją premierę 29 października w Warszawie, będzie to jedyny taki pokaz w Polsce. 
- McConkey miał talent i pomysły. Szukał sposobów na wyznaczanie nowych tras w niezwykłych miejscach. Jego dyscyplina to było połączenie freeskiingu i BASE jumpingu. Poznałem go będąc w 2008 roku w Chinach, skakaliśmy do jaskini. Był legendą narciarską - mówi Olek Domalewski. - Miał w sobie niesamowitą energię. Poświęcił życie temu, co robił. Był pierwszym człowiekiem, który zrobił skok BASE z nartami - wyjaśnia.

 

Gość Czwórki zwraca uwagę, że Shane McConkey zawsze mądrze przygotowywał się do swoich skoków, nie był szalony, miał wiele do stracenia. Stracił to, bo zdarzył się wypadek.
- Uważam, że każdy zajmujący się BASEm powinien mieć na koncie conajmniej 500 skoków z samolotu - mówi polski BASE jumper. Zwraca też uwagę, że by podejmować nowe trudne wyzwania należy dbać o bezpieczeństwo, doświadczenie jest tu też ważną kwestią.
- Ja skaczę dla siebie, nie dla innych - mówi gość Czwórki.
(pj)