Jego film wojenny "We mgle" - wyróżniony w Cannes Nagrodą FIPRESCI - w piątek wejdzie na ekrany polskich kin. Rosyjski reżyser nakręcił wcześniej fabułę "Szczęście ty moje” , jest też autorem wielu dokumentów, wśród nich głośnej i nagradzanej "Blokady” o oblężeniu Leningradu w czasie II wojny światowej.
Łoźnica przyznaje, że zdecydował się zrobić film na podstawie powieści Wasilija Bykowa, bo główny bohater i jego sytuacja to uniwersalny model, na którym można pokazać, w jaki sposób zbudowane jest społeczeństwo. - Jeśli miałbym powiedzieć krótko, o czym jest ten film, to o godności. Ta cecha nie jest teraz zbyt ceniona. Wielu ludzi ją utraciło. Wszyscy przez to cierpimy - powiedział Łoźnica.
Godność w jego filmie mocno związana jest z tym, co myśli otoczenie. Według reżysera dla bohatera życie było mniej ważne niż fakt, że w oczach ludzi, z którymi przeżył lata, stał się łajdakiem. - Jego reputacja; to, co będą o nim mówić, o jego synu; pamięć, którą po sobie zostawi, były istotniejsze. A dla większości ludzi, którzy nas otaczają, reputacja nie znaczy nic. Najważniejsze są pieniądze i samo życie. Widzimy to codziennie - powiedział reżyser.
Łoźnica przygotowuje się do kolejnego filmu fabularnego, który również będzie o wojnie. Wydawać by się mogło, że jest o przeszłości, ale tak naprawdę dotyczy teraźniejszości.- Jeśli zaistniał problem, którego nie rozwiązaliśmy i nie zrozumieliśmy, to ten problem pozostaje - przypomniał Łoźnica.
Jego zdaniem dzisiejsza Rosja znajduje się faktycznie na początku XX wieku, bo jej problemy nie zostały zrozumiane do tej pory. - Czy może być coś takiego, jak władza przestępcza. Czy można zabijać ludzi, jak w 1917 roku, dlatego że jest to wyższa warstwa albo duchowieństwo? - zastanawia się. Przypomina, że w Rosji do dziś stoi wiele pomników Lenina, a w Jakucku odsłonięto nawet pomnik Stalina. - To tak, jakby w Niemczech postawić pomnik Hitlera - podsumował reżyser.
Posłuchaj całej rozmowy Joanny Sławińskiej z reżyserem Siergiejem Łoźnicą.
tj