- Chciałem zrobić film o muzyce, a Tymon podrzucił mi kiedyś taśmy z nagraniami z Lesterem Bowie - mówi reżyser. - Ja je obejrzałem, spodobało mi się to, co zobaczyłem, tylko, że materiału filmowego było za mało. Zadzwoniłem do Tymona, zapytałem, czy jest już film o Miłości i dowiedziałem się, że nie. A przecież te grupę tworzyły tak odległe od siebie osobowości, że zobaczyłem w tym duży potencjał i szansę dla siebie.
Zdaniem krytyków "Miłość" to jeden z najwybitniejszych polskich filmów dokumentalnych ostatnich lat. Akcja rozgrywa się na przestrzeni dwóch dekad i opowiada o pięciu wybitnie uzdolnionych muzykach – Tymańskim, Trzasce, Możdżerze, Olterze i Sikale, którzy stworzyli zespół i zrobili muzyczną rewolucję.
Miłość to jedna z najważniejszych polskich formacji jazzowych lat 90. Po śmierci perkusisty, Jacka Oltera, grupa została rozwiązana, a muzycy spotkali się ponownie po 10 latach, przy okazji kręcenia dokumentu.
- Nie zastanawiałem się, czy to dobry czy zły pomysł. Kiedy Tymon zaprosił mnie na próby, zacząłem na nie przychodzić. Wyczułem, że mu zależy, żebyśmy zaczęli znów razem grać - wspomina Leszek Możdżer. - Filip Dzierżawski nie obciążał nas swoją obecnością. Ale ludzkie ciało ma pamięć nerwową i ten cały stan psycho-emocjonalny jaki towarzyszył nam w latach 90. uruchomił się momentalnie, kiedy tylko usiedliśmy do instrumentów. Emocje były tak silne, że nie byliśmy w stanie nic udawać.
Dokument powstawał przez pięć lat. Scena końcowa została zarejestrowana w 2009 roku.
kul