Nurkowanie nie jest zajęciem tylko dla komandosów i Jamesa Bonda. – To sport dostępny praktycznie dla każdego – mówi Marcin Jamkowski , podróżnik i autor książki "Duchy z głębin Bałtyku". Każdy może przyjść do bazy szkolącej nurków i ukończyć tygodniowy lub dwutygodniowy kurs. Jego cena waha się od 600 do 1000 złotych. Nie brakuje osób, które rozpoczynały nurkowanie w wieku 75 lat.
Specyficzna technika poruszania się pod wodą sprawia, że ten sport uprawiać może również osoba niepotrafiąca pływać. Istnieje także organizacja szkoląca nurków, którzy w życiu codziennym poruszają się na wózkach inwalidzkich. Co ciekawe, ze względu na fizyczne właściwości wody łatwiej im nurkować niż poruszać się po powierzchni.
Gość Jedynki zaznacza, że trzeba się uczyć pod okiem specjalistów, a nie od kolegi czy szwagra. Zwłaszcza że podczas szkolenia podstawowego baza zapewnia niezbędny sprzęt i nie trzeba niczego kupować.
Marcin Jamkowski wspomina swoją najbardziej mrożącą krew w żyłach podwodną przygodę, którą przeżył, nurkując do wraku MS "Schteuben". Zatopienie statku przez okręt podwodny podczas II wojny światowej było jedną z trzech największych katastrof morskich w historii. Wrak jest opleciony sieciami, bo leży w rejonie połowu dorsza. Właśnie w te sieci zaplątał się podwodny robot; nurek musiał zejść na głębokość 72 metrów, by oswobodzić maszynę. – Te 10 minut, gdy musiałem zbliżyć się do sieci rybackich, będę pamiętał do końca życia – mówi Jamkowski. Przy okazji wspomina, że na takich głębokościach nurkowie używają specjalnych mieszanek, a nie powietrza, które wywołuje narkozę azotową, czyli tzw. ekstazę głębin.
Jamkowski ujawnia, że zawsze czuje dreszcz emocji, gdy podpływa do kolejnego wraku – jego historia zazwyczaj wiąże się bowiem z tragedią. W przypadku MS "Schteuben" zaglądał do miejsc, o których słyszał wcześniej z opowieści nielicznych ocalałych z katastrofy. – Myślę, że to pewna wartość. Nurkowanie jest swego rodzaju oknem do przeszłości. Możemy zobaczyć rzeczy niewidoczne dla historyków czy innych osób – podkreśla Marcin Jamkowski.
Rozmawiał Roman Czejarek.
(ag)