Magdalena Berus karierę aktorską zaczynała w filmie "Bejbi Blues", wyreżyserowanym przez Katarzynę Rosłaniec, potem mogliśmy ją zobaczyć w obrazie "Nieulotne" Jacka Borcucha. W tym pierwszym wcieliła się w postać nastoletniej matki, w drugim - zakochanej studentki.
W lutym 2010 roku, jeszcze przed castingiem do filmu "Bejbi blues", showbiznes nie był jej obcy. Berus miała wówczas 17 lat i już pracowała jako modelka. – Miałam nietypowe przygody, jak na swój wiek – wspomina aktorka w Czwórce. – Jeździłam po świecie i łączyłam to jakoś ze szkołą. Może to nie był jeszcze wielki showbiznes, ale na pewno świat oderwany trochę od rzeczywistości.
Pierwszy kontrakt podpisała w Paryżu. – Samotnie i bez żadnego przygotowania wyjechałam do tak wielkiego miasta – mówi Berus. – Później była Japonia, w której spędziłam półtora miesiąca. Pracowałam bardzo ciężko, po 19 godzin na dobę. Ostatni kontrakt pojawił się w Londynie. By zagrać u Kaśki (Katarzyny Rosłaniec – przyp. aut.) zrezygnowałam z Barcelony.
Choć karierę zaczynała wcześnie, przyznaje, że zamiast lęku, czuła ekscytację. – Na pewno trochę się bałam, ale głównie to było niedowierzanie – opowiada aktorka na kozetce Uli Kaczyńskiej w "Ex Magazine". – Chyba każda dziewczyna o tym marzy. Znam przypadki, gdy niektóre z nas nie były gotowe na to, by wyjechać i pracować w modelingu, ale trzeba mieć głowę na karku. To uniwersalna reguła, która sprawdza się także w aktorstwie. Wtedy "palma" nie odbije.
Posłuchaj nagrania całego wywiadu z Magdaleną Berus z audycja "Ex Magazine".
(kd)