Dyrektor Biura Rzecznika MSZ Paulina Kapuścińska poinformowała, że było to jedyne miejsce, gdzie bankructwo Sky Club wywołało tak ostrą i oburzającą sytuację, gdyż turyści nie mogli opuścić hotelu. Oczekiwano od nich opłacenia kosztów pobytu.
Negocjacje w hotelu prowadzili przedstawiciele polskiego konsulatu, a polski ambasador w Maroku wystosował list z ostrym protestem do namiestnika króla w Agadirze.
Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego poinformował, że do Polski udało się już sprowadzić ok. 2 tys. klientów biura Sky Club. Podobna liczba turystów znajduje się poza granicami kraju.
>>>Czytaj więcej na temat upadku biura Sky Club>>>
Pani Wioletta miała pojechać z synem na "wakacje życia" do Maroka. Za wycieczkę zapłaciła 7 i pół tysiąca złotych. Teraz nie wie, jaką część pieniędzy uda jej się odzyskać. Jest rozczarowana zaistniałą sytuacją i narzeka na infolinia dla poszkodowanych, która jest wciąż zajęta.
Jest ona jedną spośród 19 tysięcy osób, które nie wyjechały na wycieczki ze Sky Club. Te osoby wpłaciły na konto biura ponad 30 milionów złotych na poczet wakacji. Marszałek Mazowsza Adam Struzik zapowiedział, że na zgłaszanie roszczeń poszkodowani turyści mają rok. Do tej pory około 300 osób złożyło odpowiednie wnioski.
Zarząd Sky Club poinformował, że bankructwo firmy spowodowane jest długami przejętej Triady. Jak wyjaśniał, Sky Club musi zapłacić wierzytelności firmy, którą przejął w zeszłym roku. Firma poinformowała, że gwarancje ubezpieczeniowe biura wynoszą 25 milionów złotych. Pieniądze mają pokryć koszt sprowadzenia poszkodowanych turystów do Polski, jak i zabezpieczyć roszczenia tych, którzy za wakacje zapłacili, a na nie nie pojadą.
Zobacz naszą galerię DZIEŃ NA ZDJĘCIACH >>>
(pp)