Dzielnica Seulu Itaewon to miejsce, w którym codziennie gromadzą się tłumy. Tym razem w związku z imprezami Halloween ludzi było jeszcze więcej. W pewnym momencie ludzie, stłoczeni w wąskich uliczkach, zaczęli na siebie wpadać, przepychać się. W ogniu krytyki znalazła się także tamtejsza policja, która nie przewidziała zagrożenia związanego z gromadzeniem się tysięcy osób w jednym miejscu. - Miałam iść na tę imprezę, ale wolałam uniknąć tłumów, jednak część moich znajomych była na miejscu - opowiadała Edyta Słotwińska, Polka studiująca na seulskim Uniwersytecie Dongguk.
Jak podkreślała, warto zdementować plotki, które krążą wokół dramatycznych wydarzeń. - Nie poszło ani o narkotyki, ani o pożar, czy o to, by spotkać swojego idola - mówiła Edyta Słotwińska. Jak podkreślała, przyczyną był "brak kontroli nad tłumem".
- Po prostu w tym miejscu, gdy wychodzi się z metra, dojście do wszystkich barów i pubów prowadzi wyłącznie przez cztery wąskie uliczki. Tym razem w tych alejkach nagromadziło się tyle osób, że nie byli oni w stanie iść ani do tyłu, ani do przodu. Zatkały się trzy główne ulice, a w jednej z nich ludzie zaczęli się przewracać. Gdy pozostali to dostrzegli - zaczęła się prawdziwa panika, która doprowadziła ostatecznie do stratowania ponad stu pięćdziesięciu osób - opowiadała studentka.
Tak wyglądały zabawy z okazji Halloween w Itaewon w 2017 roku/fot. Shutterstock.com
Jak podkreślała gość Czwórki, właściwie niemal każdy Koreańczyk znał kogoś pośrednio lub bezpośrednio związanego z tą tragedią. - Z tej dzielnicy trudno było się wydostać do godzin porannych. Mam kontakt ze studentami na różnych uczelniach i wszyscy mówili, że dostawali e-maile i SMS-y z pytaniami, czy wrócili bezpiecznie do domów - mówiła gość Czwórki.
04:33 _PR4_AAC 2022_10_31-16-23-15.mp3 O dramacie w Itaewon w Seulu opowiada Edyta Słotwińska (Czat Czwórki)
Jak opowiadała, dodatkowo część imprezowiczów, stojąca z boku, uznała też, że nadjeżdżające karetki to część zabawy halloweenowej. - Tańczyli w pobliżu tych karetek, ale nie można się im dziwić. Tłum był ogromny, dużo się działo, nie dostali właściwych informacji, dopóki nie zaczęto wysyłać informacji drogą telefoniczną i sygnałów alarmowych - opowiadała Edyta Słotwińska.
Halloween w Seulu w 2019 roku/Shutterstock.com
***
Tytuł audycji: Czat Czwórki