Grzegorz Przemyk - historia dochodzenia do prawdy

Ostatnia aktualizacja: 25.09.2021 17:25
Historia pobicia maturzysty na komisariacie MO była przez władzę PRL ukrywana i fałszowana. Śledztwa prowadzone po roku 1989 pokazały faktyczny przebieg zdarzeń, które doprowadziły do śmierci Grzegorza Przemyka. Film "Żeby nie było śladów" w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego otrzymał Srebrne Lwy podczas 46. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.   
Kadr z filmu Żeby nie było śladów
Kadr z filmu "Żeby nie było śladów" Foto: materiały promocyjne/Forum Film

12 maja 1983 roku Grzegorz Przemyk wraz z kolegami świętował maturę. Z placu Zamkowego, gdzie został zatrzymany przez milicję, został odwieziony do komisariatu MO przy ul. Jezuickiej. Tam brutalnie go bito. Wezwana przez milicję karetka odwiozła go do Pogotowia Ratunkowego przy ul. Hożej. Grzegorz Przemyk zmarł 14 maja 1983 roku w szpitalu. Na podstawie tych tragicznych wydarzeń i reportażu Cezarego Łazarewicza, Jan Matuszyński zrealizował film "Żeby nie było śladów". Film jest polskim kandydatem do Oscara, a w zakończonym w sobotę, 29.09.2021, konkursie głównym Festiwalu Filmowego w Gdyni otrzymał "Srebrne Lwy".

Posłuchaj
17:35 Czwórka/Zaklinacze Czasu - Grzegorz Przemyk 25.09.2021.mp3 Dr Tomasz Kozłowski z IPN opowiada o sprawie Grzegorza Przemyka (Zaklinacze Czasu/Czwórka)

 

- Grzegorz Przemyk był praktycznie bez szans na przeżycie. Gdy trafił na chirurgię, lekarze stwierdzili, że jego przypadek jest beznadziejny. Bestialski mord starano się potem zatuszować. Był to okres zawieszenia stanu wojennego, ale stan wojenny jednak formalnie obowiązywał. W tamtym czasie władza liczyła, że dzięki wsparciu milicji i wojska będzie w stanie utrzymać społeczeństwo w ryzach, więc od samego początku stwierdzono, że tych milicjantów do odpowiedzialności pociągnąć nie można - tłumaczy dr Tomasz Kozłowski historyk z Biura Badań Historycznych IPN. - Żeby cały aparat represji w dalszym ciągu funkcjonował i wypełniał powierzone rozkazy, musiał być przekonany o tym, że władza się nim opiekuje i nie pozwoli na to, żeby w takich jak ten wypadkach funkcjonariusze byli oskarżani.

Od razu zaczęto działania mające na celu maskowanie tego, co się stało. Wyciszano demonstracje, a rodzina i koledzy Przemyka byli zastraszani. - Kluczowe były dwa posunięcia. Pierwszym było deprecjonowanie wszystkich ludzi zaangażowanych w tę sprawę, począwszy od ofiary, poprzez rodzinę i kolegów - opowiada gość audycji. - Wyszukiwano niechlubne być może rzeczy z ich przeszłości, a jeżeli takich nie było, próbowano je wymyślić, m.in. sugerowano różnego rodzaju kłopoty psychiczne.

Zobacz
forum-0629888512 film Żeby nie było śladów 1200.jpg
Premiera "Żeby nie było śladów". Film o zabójstwie Grzegorza Przemyka wchodzi na ekrany

Czytaj także:

Jak mówi ekspert, z drugiej strony, gdy zaczęto prowadzić śledztwo, zaczęto lansować nową wersję wydarzeń. Władza doszła do wniosku, że żeby maskarada była skuteczna, potrzebne są kozły ofiarne, którzy za milicjantów ponieśliby konsekwencje. Stali się nimi sanitariusze, którzy odwozili Przemyka do szpitala i rzekomo to oni mieli go pobić w karetce, przyczyniając się do jego śmierci. - Sanitariuszy aresztowano, ostro przesłuchiwano i zastraszano. Grożono członkom ich rodzin po to, żeby sami wzięli na siebie winę albo żeby wzajemnie się obciążyli - mówi dr Tomasz Kozłowski. - Biegli mieli w odpowiedni sposób wszystko zinterpretować albo przynajmniej zostawić na tyle wątpliwości przy interpretacji, żeby można było później w odpowiedni sposób sformułować akt oskarżenia.

Żr. Youtube/ ŻEBY NIE BYŁO ŚLADÓW - główny zwiastun filmu


Śmierć Przemyka czasem łączy się z działalnością opozycyjną jego matki, poetki Barbary Sadowskiej. Ona sama przed tragicznymi wydarzeniami została pobita przez funkcjonariuszy w cywilu, którzy mieli za zadanie spacyfikować ludzi organizujących pomoc dla internowanych. - W świetle dokumentów i wszystkiego, co wiemy o tej zbrodni, fakt, że Przemyk został aresztowany i pobity, nie miał żadnego związku z tym, co robiła jego mama - opowiada gość Czwórki. - Jednak to, że ona działała w kręgach opozycji, miało duże znaczenie w nagłośnieniu sprawy. Nawet sam papież Jan Paweł II rozmawiał z Barbarą Sadowską podczas swojej pielgrzymki.

Czytaj także:

Proces wznowiono po 1989 roku. Na podstawie dokumentów, do których przypadkiem dotarła prokuratura, ustalono, że głównym autorem tej propagandy był Czesław Kiszczak jako minister spraw zagranicznych, który przez cały czas naciskał, żeby milicjanci byli poza zasięgiem aktu oskarżenia. Kiszczak wówczas został zdymisjonowany przez ówczesnego premiera Tadeusza Mazowieckiego. 

- Przebieg wydarzeń z tamtego dnia został odtworzony na tyle dokładnie, na ile było to możliwe - tłumaczy historyk. - Funkcjonariusz, który bił najmocniej i najdłużej i prawdopodobnie doprowadził Przemyka do takiego stanu, został skazany przez sąd, jednak przez różne proceduralne sprawy, w tym kwestie zdrowotne i przedawnienie, kary żadnej nie poniósł. Grzegorz Przemyk nie był jedynym przypadkiem młodego człowieka, który został albo skatowany, albo zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Takich przypadków było niestety wiele.


***

Tytuł audycji: Zaklinacze czasu

Prowadzi: Jakub Jamrozek

Gość: dr Tomasz Kozłowski (historyk, Biuro Badań Historycznych IPN) 

Data emisji: 25.09.2021

Godzina emisji: 14.08

aw/kul

Czytaj także

Radiowy 1946 rok. Przesiedlenia, kino, UNRRA i lwowskie piosenki

Ostatnia aktualizacja: 11.07.2021 13:15
Zniszczona wojną Polska odbudowywała się wiele lat. Już pierwsze powojenne lata pokazują, że obywatele nie rezygnowali ze sztuki, korzystali z kina, śpiewali - szczególnie pamiętali o Lwowie. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Lew Lechistanu. Król Jan III Sobieski skazany na sukces?

Ostatnia aktualizacja: 18.09.2021 15:10
Po II bitwie pod Chocimiem Turcy obwołali go Lwem Lechistanu, po odsieczy wiedeńskiej Europa nazwała go Obrońcą Wiary. Jakim królem był Jan III Sobieski?
rozwiń zwiń