Jarek Szubrycht: zespoły metalowe puszczane w Polskim Radiu są kultowe do dziś

Ostatnia aktualizacja: 26.10.2022 10:48
Jarek Szubrycht, autor książki "Skóra i ćwieki na wieki", od nastoletnich lat wiedział, że jego drogą jest metal - nie tylko muzyka, a styl życia. Dziś dzieli się swoimi doświadczeniami, historią metalu z nadzieją, że każdy metal odnajdzie w niej siebie. 
- Jestem przekonany, że metal można pokochać w każdym wieku - mówi Jarosław Szubrycht
- Jestem przekonany, że metal można pokochać w każdym wieku - mówi Jarosław Szubrycht Foto: Shutterstock/Zamrznuti tonovi

- Miałem nadzieję, że każdy metal będzie mógł się zidentyfikować z opowiadaną przeze mnie historią. Chciałem osiągnąć taki efekt, żeby ta historia nie była tylko moja autobiografią, choć pojawiają się tam anegdoty z życia wzięte. Widziałem siebie w tej opowieści jako takiego metalowego everymana, przez szczególne, ale i powszechne doświadczenia - mówi Jarek Szubrycht. - Byłem w tym metalu w bardzo różnych momentach, w różnym charakterze wykonywałem różne zadania: byłem i jestem fanem, ale też redagowałem zina, miałem zespół, który kompletnie nic nie osiągnął, ale też taki, któremu udało się coś zrobić - dodaje. 

Gość Czwórki zdaje sobie sprawę, że swoją drogę przez metal dzielił z setkami, tysiącami ludzi, którzy w podobnym czasie przeżywali podobne emocje, problemy. Dziś liczy na to, że to oni odnajdą się w jego książce. 

W latach 80. Jarek Szubrycht miał naście lat. Był świadkiem narodzin thrash metalu w latach 80, który wtedy był uważany za najbardziej radykalną formę metalu, jednak później narodził się jeszcze black metal, jeszcze ostrzejsze, bardziej drapieżne, jadowite granie.

- Byłem świadkiem tego wyścigu. Wtedy granice nie były jeszcze wyznaczone, więc co pół roku się przesuwały. Pojawiał się ktoś jeszcze bardziej ekstremalny, zdołał nagrać płytę o jeszcze potężniejszym brzmieniu - opowiada gość Kamila Jasieńskiego. - Ten rozwój, postęp, poszukiwania zauważali nawet niewprawieni słuchacze. To był fascynujący czas, wciąż pojawiały się nowe gatunki, nowe nurty w ramach metalu. Niektóre z nich to były ślepe uliczki, inne rozwijają się pięknie do dziś - dodaje. 

Polskie Radio i metal

W latach 80. radio było oknem na muzyczny świat. Wybranych audycji fani metalu wyczekiwali przy odbiornikach. - Dla kogoś takiego jak ja, chłopaka z małego miasteczka, gdzie nie było giełd płytowych, sklepów muzycznych, empików, radio było najważniejsze. Trzeba pamiętać, że nie było wtedy internetu i swobodnego dostępu do muzyku - wyjaśnia gość Czwórki. - Radio było dla nas źródłem muzyki. Nagrywaliśmy wszystko co tam puszczano. Najważniejsze były dwie audycje w Dwójce i Trójce "Muzyka młodych" i "Metalowe tortury". Tych programów nie można było przegapić. 


Posłuchaj
19:44 czwórka pierwsze słyszę 26.10.2022.mp3 Jarek Szubrycht opowiada o metalu i subkulturze metalowców (Pierwsze słyszę/Czwórka)

 

Jarek Szubrycht podkreśla, że metalowe zespoły prezentowane w latach 80. w Polskim Radiu w Polsce wciąż są uważane za kultowe, za wielkie. Te, których muzyka nie wybrzmiała w Polskim Radiu nie nadrobiły zaległości. 


Przemoc a wolność

Lata 80. to ogromny rozkwit kultury metali. To bardzo różnorodne zjawisko, nie wolne od przemocy. Metale bili się z depeszami, ale bili się też między sobą. - To była emanacja przemocy, którą było przesiąknięte społeczeństwo, szczególnie ta młodzież, która już się wyrywała spod nadzoru opresyjnego państwa, rodziców, szkoły. W drugiej połowie lat 80. młodzi ludzie mieli trochę więcej osobistej wolności niż wcześniej. Nikt nad tym nie panował - opowiada gość Kamila Jasieńskiego. - Tę wolność wykorzystywaliśmy zarówno w sposób kreatywny, pozytywny, jak i ten negatywny związany z przemocą. Trzeba podkreślić, że ta przemoc nie była immamentnym elementem metalu - dodaje. 

Metal niósł też agresję na sztandarach. Słowo "violence" (ang. przemoc) w nazwach zespołów i tekstach piosenek było powszechne. Na to nakładały się też kikolskie animozje, między poszczególnymi miastami. - Niektóre z tych przygód wspominam z uśmiechem, ale wtedy do śmiechu mi nie było - ocenia gość Czwórki. - Dziś tej przemocy i agresji nie ma - dodaje. 

Metal z zachodu

Metal rozwijał się na całym świecie. Polscy fani też chcieli mieć do niego dostęp. W Polsce pojawiały się płyty na licencjach, winyle. - Jednak nie były to tytuły najbardziej przez nas poszukiwane i wyczekiwane, a raczej druga trzecia liga. Iron Maiden, King Diamond to były rzadkie wyjątki - dodaje.

U progu lat 90.mieliśmy do czynienia z rozkwitem rynku kaset pirackich, które wtedy de facto pirackie nie były, bo polskie prawo pozwalało na to. Nie znaliśmy ochrony praw autorskich. - kasety można było kupić za niewielkie pieniądze - wspomina Jarek Szubrycht. - Producenci tych kaset szybko zorientowali się, że metalowcy to świetni klienci, bo kupują na pniu - od sław po underground - dodaje. 

W undergroundzie popularny był też tape treading, czyli wymiana kaset z ludźmi z całego świata. - Na początku trzeba było zdobyć adres jakiegoś fana metalu i drogą korespondencyjną wymienialiśmy się nagraniami, tymi które w naszych krajach były trudno dostępne - opowiada gość Czwórki. 

Ziny i obieg informacji

Ziny to nieprofesjonalne pisma, tworzone zwykle przez grupę miłośników jakiegoś tematu. Świetnie funkcjonowały w subkulturze punkowej, ale jak podkreśla gość Czwórki to metale wynieśli je na wyżyny. - Kulturę zinową i wydawniczą metalowcy doprowadzili do perfekcji - ocenia. - Dystans między nadawcą, a odbiorcą zawsze był skracany. W subkulturze metalowców nawet ci, którzy odnosili sukces nie wywyższali się, podkreślali że są fanami, jednymi z nas. Spotykaliśmy ich pod sceną na koncertach innych zespołów. Ta demokratyczna struktura metalowców była zawsze istotna - dodaje. 

Jarosław Szubrycht wspomina, że media głównego nurtu nie były raczej zainteresowane metalem, szczególnie jego ekstremalnymi formami. - Musieliśmy sobie zorganizować własny obieg informacji, muzyki, koncertów - mówi. - Te stare "okopy" istnieją do dziś, wielu fanów metalu wciąż je pielęgnuje - dodaje. 

Gość Kamila Jasieńskiego przekonuje, że i dziś fanem metalu może zostać każdy, choć dobrze by było, żeby miał dobrego przewodnika po tym bogatym świecie. - Jestem przekonany, że metal można pokochać w każdym wieku, choć zanurzyć się w niego, tak jak mi się udało w czasach nastoletnich, raczej jest trudno - ocenia. - Do dziś metal nie przebił się do mainstreamu. Mało mówi się o polskich zespołach metalowych, które odniosły sukces jak Decapitated czy Vader, Nergal wspominany jest jako cudak i celebryta. Metal to ekstremalne dźwięki, często też ekstremalne treści. W stacjach radiowych raczej nie znajduje swojego miejsca, a taka muzyka cieszy się dużym zainteresowaniem, myślę że czasem warto przełamać uprzedzenia i włączyć go do playlist - dodaje. 

***

Tytuł audycji: Pierwsze słyszę

ProwadziKamil Jasieński

Gość: Jarek Szubrycht (autor książki "Skóra i ćwieki na wieki")

Data emisji: 26.08.2022

Godzina emisji: 8.14

pj