Jest pewna grupa tematów, które zawsze przyciągną uwagę konsumenta. Według Marcina Płassowskiego z agencji reklamowej Saatch&Saatchi, motywy erotyczne zdecydowanie się do nich zaliczają. Podobnie sądzą też inni.
- Nagość zawsze była towarem i w reklamie nie mogło być inaczej - stwierdza Agata Małkowska-Szozda z periodyku "Media & Marketing Polska".
Michał Krejza z agencji reklamowej Euro RSCG uważa, że gdyby tego typu tematyka nie napędzała sprzedaży, marketerzy zwyczajnie dawno by z niej zrezygnowali. Używają jej tymczasem nagminnie.
- Seks sprzedaje - podsumowuje.
Erotyka dotyczy głównie mężczyzn i bielizny
Krejza broni motywów erotycznych w reklamie. Mocno obstaje jednak przy tym, że dotyczy to tylko pewnych produktów.
- Zapewne połączenie z erotyką może być naturalne dla bielizny czy kosmetyków - mówi.
Najczęściej eros pojawia się w reklamach perfum, dla których także jest to motyw normalny. Krejza podaje przykład, który jego zdaniem konsekwentnie i udanie korzysta z elementów seksualnych.
- Od wielu lat w Polsce i na świecie w ten sposób promuje się marka zapachów Axe. Gdyby to nie działało, marketer na pewno szybko zmieniłby koncept - sądzi.
Stosowanie motywów erotycznych w reklamach nie jest jednoznacznie dobrym lub złym pomysłem. Wszystko zależy, jak zostaną wykorzystane, do kogo skierowany jest przekaz i jakiego produktu dotyczy.
- Motywy erotyczne najczęściej pojawiają się w kampaniach typowo męskich - uważa Agata Małkowska-Szozda.
Dlatego też eros będzie się pojawiał w reklamach samochodów.
- Seksualne aspekty będą widoczne w zachodnich reklamach aut, nawet częściej niż polskich - przyznaje Krejza.
Eros a kafelki i blacha dachowa
Małkowska-Szozda zaznacza, że pierwiastek seksualny nawet w męskich reklamach bywa wykorzystywany w sposób absurdalny.
- Duży biust nie ma nic wspólnego z produktem, jakim jest klej do tapet. Jedynym celem takiego elementu jest przyciągnięcie wzroku - ocenia Małkowska-Szozda. "Połóż mnie na podłodze, a zobaczysz, jaka jestem dobra". Takim hasłem promowano kafelki, które okraszono wizerunkiem ponętnej kobiety. Małkowska-Szozda uważa, że takie wykorzystanie erotyki jest nie do przyjęcia w dobrej reklamie.
Michał Krejza także wskazuje na produkty, dla których reklama erotyczna była co najmniej dziwna.
- Dla mnie jest nadużyciem, jeśli ktoś chce przykuć moją uwagę seksem do blachy dachowej - ocenia.
Dodaje, że taka reklama może wywołać u klientów niewłaściwie odczucia. Mogą pomyśleć, że firma o swoim produkcie nie ma nic dobrego do powiedzenia, więc ucieka się do erotyki.
Czasem temat zastępczy, a czasem świadoma prowokacja
Gdy agencja reklamowa odpowiedzialna za kampanię nie umie wymyślić niczego chwytliwego, zwykle ima się najprostszego sposobu.
- Wtedy zwykle pojawiają się właśnie elementy nagości - twierdzi Szozda.
Jednocześnie podkreśla, że nie jest to jednoznaczne z brakiem kreatywności.
- W przypadku niektórych męskich grup docelowych to jedyna forma dotarcia - zastrzega.
Płassowski zauważa, że nawet jeśli trzeba się odnieść do erotyki, to duże agencje reklamowe robią to w sposób zawoalowany. Inaczej dzieje się, gdy celem jest bezpośrednia prowokacja.
- Tak było w przypadku kampanii ubrań House pod hasłem "Virginity" (ang. dziewictwo), która wylądowała w Komisji Etyki Reklamy - przywołuje przykład Marcin Płassowski.
Kampania łączyła motywy erotyczne z religijnymi. Tym samym była ewidentnie obrazoburcza. Płassowski przyznaje jednak, że nawet w takiej sytuacji trudno stwierdzić, czy kampania szkodzi wynikom sprzedaży, czy im pomaga.
Aby obejrzeć galerię zdjęć wystarczy kliknąć TU
Więcej zdjęć można zobaczyć na stronie: www.boredpanda.com
tk