Dziś w cyklu Nauka dla gospodarki opowiemy o czujnikach gazu, które wykrywają obecność w powietrzu m.in. tlenku węgla, wodoru, metanu czy amoniaku. Nad nowymi rozwiązaniami pracują inżynierzy z Politechniki Wrocławskiej, a sprawa jest niebagatelna, bo w grę wchodzi nasze życie i zdrowie. Ilu wypadków można uniknąć!
- Co roku mnóstwo osób, szczególnie w okresie zimowym, ginie pod wpływem tlenku węgla, tzw. czadu – mówi prof. Helena Teterycz. Dodaje, że problem ten nie jest rozwiązany na całym świecie, nie tylko w Polsce.
Jak możemy się obronić przed czadem? Zajrzyjmy do specjalistycznego sklepu na warszawskim Ursynowie.
- Każdy czujnik przeznaczony jest do wykrywania czego innego: jedne wykrywają gaz propan-butan, inne gaz ziemny, jeszcze inne czad lub dym – wyjaśnia Andrzej Wasiucionek, właściciel sklepu. – W niektórych miejscach w Anglii czujniki czadu rozdawane są za darmo przez gminę; w Polsce niestety trzeba go sobie samemu kupić. Wciąż bardzo mało osób wie, że także u nas można nabyć takie urządzenie.
Przyzwyczailiśmy się już do różnego rodzaju czujek w miejscach publicznych, ale rzadko decydujemy się na montaż detektorów we własnych domach. Jak zauważa prof. Teterycz, urządzenia te nie są także bardzo precyzyjne. Badacze pracują nad nową generacją czujników, z których odczyt nie byłby zakłócany przez obecność innych gazów w powietrzu.
- Przygotowanie czujnika do detekcji gazu w domach jest o wiele trudniejsze – mówi ekspert. – Staramy się stworzyć taki detektor, który reagowałby tylko na wyciek gazu z kuchenki gazowej, a nie np. na zapach perfum albo wina używanego do gotowania.
Bardzo ważnym problemem są wybuchy metanu w kopalniach. W górnictwie stosowane są wprawdzie detektory, które ostrzegają przed przekroczeniem dopuszczalnego stężenia metanu w powietrzu, ale muszą mieć określoną energię zasilania, nieprzekraczającą 0,5 wata. Z takim ograniczeniem można wygrać tylko dzięki miniaturyzacji, a ta z kolei wymusza stosowanie już zupełnie innej technologii.
- To są bardzo nowoczesne czujniki, na bazie kryształów fotonicznych – tłumaczy gość Jedynki. – Zapewniałyby użytkownikowi bardzo dobrą czułość i równocześnie same z siebie nie wprowadzałyby zagrożenia, np. w postaci nagrzewających się elementów. Tego typu czujniki nie są dostępne na rynkach światowych.
Naukowcy z Wrocławia magą więc stać się światowym liderem w tej dziedzinie. Przed nimi otwiera się także szansa na wykorzystanie swoich doświadczeń w zupełnie nowej dziedzinie – w medycynie:
- Poproszono mnie o udział w projekcie dotyczących wykrywania różnych schorzeń – mówi prof. Teterycz – gdzie w wydychanym powietrzu należy określić zawartość danego składnika, który świadczy o tym, ze w organizmie rozwija się jakaś choroba. Jeśli lekarz wie, co jest w wydychanym powietrzu, ma zdecydowanie ułatwione diagnozowanie i może szybko podać odpowiednie preparaty.
Brzmi to jak pomysł rodem z powieści science fiction, ale może to nie jest taka odległa przyszłość: dzięki środkom na naukę projekt badawczy może być wkrótce wcielony w życie.
Przygotowała Katarzyna Kobylecka.