Logo Polskiego Radia
PAP
Michał Przerwa 22.10.2013

Rumuński złodziej arcydzieł: obrazy nie spłonęły w piecu

Oskarżony w sprawie głośnej kradzieży bezcennych obrazów z holenderskiego muzeum Kunsthal w Rotterdamie, Radu Dogaru, oświadczył przed sądem w Bukareszcie, że dzieła nie zostały zniszczone.

- Obrazy z pewnością nie zostały zniszczone. Nie wiem, gdzie są, ale myślę, że zostały sprzedane - powiedział Dogaru, który przyznał się do kradzieży siedmiu płócien w nocy z 15 na 16 października 2012 roku.
Dodał, że po jego aresztowaniu, na początku tego roku, jego matka, Olga, współoskarżona w tej samej sprawie, przekazała łupy pewnemu Ukraińcowi. Nazwisko tego mężczyzny i jego adres napisał na karteczce, którą przekazał sędziom.
Olga Dogaru mówiła, że spaliła obrazy, żeby pozbyć się dowodów przeciw jej synowi, potem wycofała się z tej wersji. Ekspertyza wykazała, że w popiołach znalezionych w domu rodziny były pozostałości trzech obrazów olejnych i gwoździe pochodzące z XIX wieku. Dogaru przekonywał, że mogą to być pozostałości ogrodzenia, w który wbite były ręcznie robione gwoździe, albo XIX-wiecznych ikon, które znajdowały się w domu rodzinnym.

Skradzione dzieła, warte dziesiątki milionów euro, to: "Most Waterloo" oraz "Most Charing Cross" Claude'a Moneta, "Głowa Arlekina" Pabla Picassa, "Czytająca dziewczyna w bieli i żółci" Henri Matisse'a, "Kobieta z zamkniętymi oczami" Luciana Freuda, "Kobieta przed otwartym oknem" Paula Gauguina oraz "Autoportret" Meijera de Haana.

''

PAP/MP