We wtorek minister zdrowia zapowiedział, że w przyszłym roku wycenianie procedur pediatrycznych zostanie zmienione. Bartosz Arłukowicz zmiany te zapowiedział niejako w odpowiedzi na to, co dzieje się obecnie w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie. Placówka wstrzymała planowe przyjęcia. Mali pacjenci są przyjmowani tylko w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia.
Gość Trójki nie ukrywał swojego oburzenia tym faktem i stwierdził, że wina leży w głównej mierze właśnie po stronie ministra zdrowia. - Gdyby Arłukowicz był człowiekiem honoru to podałbym się do dymisji - mówił Grzegorz Napieralski i stwierdził, że jest to bardzo niewiarygodny polityk, który rok wcześniej SLD mówił coś innego, a teraz robi zupełnie na odwrót.
Poseł SLD dziwił się, że z jednej strony premier nawołuje, by rodziło się więcej dzieci, a z drugiej strony nie robimy nic, by rodziców zachęcić do takiego kroku. - Co w trudnej sytuacji stanie się z ich dzieckiem, kiedy nie będą mieli żadnej pomocy? - pytał gość Trójki.
Grzegorz Napieralski tłumaczył, że wniosek o odwołanie Arłukowicza nic nie da, bo koalicja go obroni.
Rozmawiała Beata Michniewicz.
mr