Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 09.04.2010

Po co prezydent jedzie do Rosji?

Ta wizyta pokazuje, że mamy cały czas w Polsce do czynienia z równoległością polityk zagranicznych.

W sobotę odbędzie się drugie wielkie katyńskie wydarzenie. Prezydent Lech Kaczyński udaje się do Rosji na spotkanie, a wraz z nim ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski i prezes IPN Janusz Kurtyka. Czyli zupełnie inny skład niż było to w przypadku wizyty Donalda Tuska i spotkania z premierem Rosji Władimirem Putinem. Co oznacza wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Rosji?

- Przede wszystkim ta jutrzejsza wizyta pokazuje, że mamy cały czas w Polsce do czynienia z taką równoległością polityk zagranicznych. Już nie ma jednej polityki zagranicznej. Są dwa ośrodki władzy. Premier jedzie i spotyka się z premierem Rosji. Później jedzie prezydent, który już nie ma tak naprawdę takiej roli do odegrania, bo ten przełom, który miał nastąpić - już nastąpił - mówi doktor Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych.

- Prezydent jedzie tam po to, żeby podkreślić właściwie nie wiem dokładnie co, ale jest to trochę dziwna sytuacja. Myślę, że chodzi tu owłasne przekonania prezydenta - dodaje Kucharczyk.

- Szkoda, że prezydencki minister Władysław Stasiak, podkreślając rangę wizyty prezydenta, deprecjonuje to, co się w Katyniu stało przy okazji wizyty premiera Donalda Tuska i spotkania z premierem Rosji - mówi Jacek Kucharczyk.

- Z punktu widzenia dłogofalowych celów polskiej polityki, ale także układania sobie stosunków z naszymi sąsiadami, nie jest dobrze, że się tak ważne wydarzenia deprecjonuje. Owszem, można powiedzieć, że Putin mógł powiedzieć więcej. Natomiast znaczenie tamtego wydarzenia, spotkania premierów Polski i Rosji myślę, że będzie nie zatarte - dodaje Kucharczyk.

*

  • Przemysław Szubartowicz: Witam państwa. I doktor Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych.

    Dr Jacek Kucharczyk: Dzień dobry.

    P.S.: Jutro mamy drugie wielkie katyńskie wydarzenie, prezydent Lech Kaczyński udaje się na wizytę, na spotkanie, wraz z nim m.in. ostatni prezydent RP na uchodźctwie Ryszard Kaczorowski, prezes IPN Janusz Kurtyka, czyli nieco inny skład niż to było w przypadku wizyty Donalda Tuska i spotkania z premierem Putinem. Co oznacza jutrzejsza wizyta według pana prezydenta?

    J.K.: Przede wszystkim ta jutrzejsza wizyta pokazuje, że mamy cały czas w Polsce do czynienia z taką równoległością polityk zagranicznych, już nie jest jedna polityka zagraniczna, są dwie, dwa ośrodki władzy, dwie polityki, premier jedzie, spotyka się z premierem Rosji, później jedzie prezydent, który już nie ma tak naprawdę takiej roli do odegrania, bo ten przełom, który miał nastąpić, już nastąpił, natomiast prezydent jedzie, żeby podkreślić... właściwie nie wiem dokładnie, co, ale jest to trochę dziwna sytuacja, to znaczy tutaj bardziej chyba dać wyraz swoim przekonaniom i pewnym wartościom niż jakby kontynuować ten dialog z Rosją na temat trudnej przeszłości, bo to się już stało.

    P.S.: No tak, chociaż Władysław Stasiak, szef Kancelarii Prezydenta, powiedział, że nie można na razie mówić o przełomie w relacjach polsko–rosyjskich w kwestii zbrodni katyńskiej. Mówi to wyraźnie i podkreśla również, że wizyta prezydenta jutrzejsza będzie ważniejsza... no, może nie mówi tak że ważniejsza, ale na pewno bardzo ważna, doniosła.

    J.K.: Jako urzędnik prezydenta nie ma innego wyjścia niż tak mówić. Szkoda, że przy okazji deprecjonuje to, co się stało w czasie wizyty premiera i premiera Rosji, bo myślę, że z punktu widzenia długofalowych polskich celów polskiej polityki, ale także układania sobie stosunków z naszymi sąsiadami to nie jest dobrze, że się deprecjonuje to znaczenie, nawet jeżeli komentatorzy niezależni mogą mówić: Putin powinien był powiedzieć więcej, szkoda, że zabrakło jasnych słów. I to jest moim zdaniem uzasadniona opinia, natomiast znaczenie tamtego wydarzenia myślę będzie niezatarte i tutaj wypowiedzi urzędników prezydenta, którzy mają chyba świadomość, że prezydent nie stał się częścią czegoś, co rzeczywiście przejdzie do annałów historii najnowszej, czyli tego spotkania z Putinem nad grobami katyńskimi i teraz próbują... No, to trochę takie „lis i winogrona” sytuacja: skoro tam nie byłem, to muszę powiedzieć, że tak naprawdę to nic takiego i...

    P.S.: Ale też Prawo i Sprawiedliwość krytykuje czy czuje niedosyt, jeżeli można tak powiedzieć, w sprawie tego spotkania premiera Tuska i premiera Putina, a jednak większość komentatorów i pół świata, jak się wydaje, ma nieco odmienne zdanie. I z tego punktu widzenia zastanawiam się, czy jutrzejsze wystąpienie prezydenta będzie miało właśnie znaczenie wzmacniające, czy też on może powiedzieć coś, co zniszczy czy zepsuje, czy przerwie, czy przełamie, czy spowoduje jakąś konsternację. Jak pan myśli, czy jednak zachowa pewien umiar? No bo mówi pan o tym, że są dwie polityki zagranicznej. To jest spór wewnętrzny Polski, natomiast jak według pana może się zachować prezydent już w tej oficjalnej wypowiedzi?

    J.K.: Ja nie wiem, jak się zachowa prezydent. Mam nadzieję, że przynajmniej nie będzie próbował burzyć tego, co zostało osiągnięte dwa dni wcześniej. Natomiast oczywiście prezydent może wykorzystać to do powiedzenia pewnych rzeczy, które zostały jakby niedopowiedziane czy też przynajmniej część Polaków może mieć – i pewnie słusznie – poczucie, że coś tam nie zostało powiedziane. Więc postawić kropkę nad i tak, natomiast myślę i mam nadzieję, że prezydent jednocześnie będzie starał się wpisać jednak w pewien nurt konstruktywny budowania relacji z tą obecną, współczesną Rosją, a nie...

    P.S.: No, urzędnicy jego kancelarii podkreślają, że potrzebna jest pamięć, ale zarazem dobre stosunki z Rosją, więc...

    J.K.: Ja myślę też, że prezydent wie, że społeczne oczekiwania wobec niego są jednak takie, żeby to była prezydentura budująca, a nie burząca. Czyli z jednej strony jest... i opinia publiczna docenia działania prezydenta, jeśli chodzi o budowanie pewnej... czy upamiętnianie, oddawanie honoru pewnym sprawom z historii Polski, które może nie były docenione, no, pamiętamy rocznicę obchodów Powstania Warszawskiego, to było bardzo dobrze przez społeczeństwo tamte iks lat temu odebrane, natomiast jednocześnie społeczeństwo też oczekuje, że będziemy budowali relacje przyjazne z sąsiadami i z Rosją i z Niemcami, że prezydent będzie uczestniczył w tym procesie. I myślę, że otoczenie prezydenta wie, że te rzeczy należy jednak zrównoważyć.

    P.S.: A czy prezydent powinien się wybrać na obchody zwycięstwa nad faszyzmem, 65. rocznicę?

    J.K.: Ja uważam...

    P.S.: Ponieważ jeszcze tej decyzji nie ma i trwa taki spór, ponieważ czy poleci, czy nie poleci, to jest wciąż kwestia, nad którą unosi się ten znak zapytania.

    J.K.: Słyszę jeszcze poważniejszy dylemat dla prezydenta niż ta sprawa uczestnictwa, pobytu w Katyniu, bo tutaj osoby z otoczenia prezydenta, jego macierzystej partii pięć lat temu mówiły bardzo surowe... wypowiadały bardzo surowe sądy na temat ówczesnego prezydenta Kwaśniewskiego, kiedy on zdecydował się lecieć do Moskwy, wręcz oskarżano go o zdradę. Jarosław Kaczyński takie rzeczy mówił wówczas, no i teraz prezydent trochę znalazł się w pułapce, którą na niego zastawiła jego własna partia, to znaczy z jednej strony znowu jest wyraźne oczekiwanie ze strony opinii publicznej, że prezydent pojedzie i że będzie tam godnie reprezentował nasz kraj. Z drugiej strony no dobrze, teraz pojedzie, a pięć lat temu, jak poprzedni prezydent pojechał, to był zdrajcą, no to jest w tym jakaś niekonsekwencja. Co się zmieniło przez te pięć lat, że teraz wolno, a wtedy to był skandal? I tutaj prezydent będzie pewnie musiał odpowiadać na to pytanie także wobec części swojego elektoratu.

    P.S.: I będzie też musiał odpowiedzieć na inne pytanie, ponieważ oficjalnie został zaproszony były prezydent, generał Wojciech Jaruzelski, i tutaj też jest kwestia, czy polecą wspólnym samolotem, czy nie polecą, to się wszystko okaże, natomiast z punktu widzenia wizerunku Polski rozumiem, że według pana ma ta sprawa równie ważne znaczenie.

    J.K.: Myślę, że tak. I z punktu widzenia także komunikatu, który idzie do opinii publicznej i w Polsce, i w Rosji, że myśmy mieli ciężką historię, widzimy ją zupełnie inaczej często, chociażby kwestie tak zwanego wyzwolenia przez Armię Radziecką, które dla nas nie było wyzwoleniem, ale to nie znaczy, że będziemy się nawzajem obrażać i po prostu budować te dwie wizje historii w kompletnej izolacji od siebie. Nawet lepiej jest chyba rozmawiać, być obecny na takich uroczystościach, Putin był w Westerplatte, my powinniśmy być na rocznicy zwycięstwa nad III Rzeszą obchodzonej w Moskwie po to chociażby, żeby móc jakiś tam dialog i jakichś szukać wspólnych płaszczyzn, bo to jest lepsze niż kompletna izolacja i mówienie dwoma zupełnie różnymi językami dwóch różnych historii.

    P.S.: Jutro prezydent Lech Kaczyński udaje się do Katynia, a dzisiaj komentował dla nas tę sprawę, między innymi tę sprawę dr Jacek Kucharczyk, szef Instytutu Spraw Publicznych. Bardzo panu dziękuję.

    J.K.: Dziękuję.

    (transkrypcja J.M.)