Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 22.04.2010

Polityka i media mogą być inne

Te wyjątkowe wydarzenia z 10 kwietnia sprawiły, że polityka może być inna i media mogą być inne. Czy będą inne to zobaczymy - mówi w magazynie "Z kraju i ze świata" Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki, prezes PSL.

Zauważa, że po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który był tak surowo traktowany przez media wielu dziennikarzy i redaktorów dostrzegło i te dobre rzeczy, które robił. - Myślę, że teraz jest taki czas przemiany, który może zmienić politykę - dodaje.

Waldemar Pawlak ocenia, że w sensie idealistycznym propozycja wystawienia jednego wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich jest dobry. Ale zwraca uwagę, że ludzie jednak chcą mieć wybór spośród wielu kandydatów. Wicepremier radzi przy tym wstrzymać się ze spekulacjami na temat wyników wyborów, bo w tej chwili - po katastrofie - zachowania ludzi są nieprzewidywalne.

Lider Ludowców podkreśla, że powinniśmy postarać się, aby nadchodząca kampania miała poważny charakter, a nie była tylko bijatyką. A przyszły prezydent powinien być postacią, która gwarantuje poważną dyskusję o problemach kraju. - To może być inna prezydentura i nawet nie ma znaczenia kto wygrałby te wybory. Jeżeli nastąpiłaby ta przemiana, to wtedy prezydent będzie autorytetem dla każdego, kto mieszka w Polsce.

Pytany o możliwą pomoc państwa dla sektora lotniczego, który poniósł starty w wyniku wstrzymania lotów po wybuchu wulkanu na Islandii wicepremier zwrócił uwagę, że pomoc publiczna dla linii lotniczych będzie zależała od decyzji Unii Europejskiej. Musi być zgodna z europejskimi regułami. - Życie pokaże, czy pieniądze dla LOT-u będą potrzebne, bo może przewoźnik da sobie radę sam i wkrótce odrobi straty - mówi Waldemar Pawlak.

(ag)

*

  • Paweł Wojewódka: Dzień dobry, panie premierze, witam serdecznie. Panie premierze, drugi raz wchodzi pan do tej samej rzeki?

    Waldemar Pawlak: Nigdy się nie wchodzi do tej samej rzeki i zawsze ta sytuacja jest inna. Dzisiaj mamy sytuację wyjątkową. W PSL-u rozważaliśmy różne warianty, różne podejścia na wybory prezydenckie, a w tych okolicznościach, które się pojawiły, trzeba podejść możliwie prosto i bezpośrednio do tej sprawy.

    P.W.: W 95 roku 36-latek Waldemar Pawlak był kandydatem Polskiego Stronnictwa Ludowego na fotel prezydenta. Uzyskał pan piąty wynik w Polsce, ponad 770 tysięcy głosów. Dobry to wtedy był wynik?

    W.P.: Na tamten czas pewnie tak, natomiast na pewno trzeba brać pod uwagę, że to były inne czasy, inne doświadczenie. Dzisiaj mamy też inną sytuację, bo te wyjątkowe tragiczne wydarzenia z 10 kwietnia sprawiły, że polityka może być inna. Czy będzie inna, to zobaczymy, bo na pewno życie pokazało, że i polityka może być inna, i media mogą być inne, bo nagle okazało się, że prezydent Lech Kaczyński, który był tak surowo traktowany przez media, po tym dramatycznym, tragicznym wypadku okazało się, że wielu dziennikarzy, redaktorów, komentatorów dostrzegło także i te dobre rzeczy, które robił. I myślę, że dzisiaj jest taki czas przemiany, który może tę politykę przesunąć na bardziej takie pozytywne tory.

    P.W.: Niektórzy przedstawiciele SLD proponowali rozwiązanie, aby wszystkie partie polityczne znalazły wspólnego kandydata i ten kandydat zostałby prezydentem. To był dobry pomysł?

    W.P.: W takim wymiarze idealistycznym to był dobry pomysł, w takiej sytuacji można mówić o poszukiwaniu takiej jedności, choć pewnie byłoby to bardziej... czy przypominałoby to bardziej powrót do wyboru prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe czy partie polityczne. Po 90 roku, kiedy zmieniła się sytuacja i wprowadziliśmy powszechne wybory prezydenckie, wydaje się, że teraz już ludzie oczekują wyboru spośród grupy kilku poważnych kandydatów i takie poważne propozycje myślę, że w tych wyborach mogą być.

    P.W.: Panie premierze, przed nami wybór dwóch kandydatów dwóch dużych ugrupowań – Prawa i Sprawiedliwości i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Obecnie Platforma Obywatelska ma swojego kandydata, on przoduje we wszystkich badaniach. Jak pan sądzi, jeżeli dojdzie do wyborów, to Polskie Stronnictwo Ludowe osiągnie zadowalający wynik?

    W.P.: Sytuacja jest wyjątkowa, niezwykła i trudno dzisiaj cokolwiek przewidywać, ponieważ w takich okolicznościach, które nastąpiły po tym nagłym, tragicznym wypadku, mogą być bardzo różne rozstrzygnięcia. Ja bym był bardzo ostrożny...

    P.W.: Nie wierzy pan w sondaże?

    W.P.: No, wie pan, gdyby sondaże były rozliczane tak jak każda inna działalność biznesowa, to pracownie sondażowe poszłyby już dawno z torbami. Weźmy nawet wybory ostatnie w 2005 roku – sondaże mówiły co innego, a wyborcy powiedzieli zgoła inny werdykt. Dzisiaj trzeba pamiętać też o tym bardzo gwałtownym... tej niezwykłej przemianie, kiedy widać było, że nastroje, emocje ludzi poszły w sposób zaskakujący dla wielu mediów, dla wielu komentatorów, kiedy po tym wydarzeniu było sporo takich bardzo spontanicznych i ciepłych reakcji, kiedy po tym wydarzeniu w Katyniu okazało się, że praktycznie w każdym regionie Polski są ludzie, którzy tam byli, na tej pielgrzymce zginęli i tę pamięć katyńską w pewien sposób rozsiali po całym kraju, przywrócili ją także dla najróżniejszych środowisk politycznych, bo w tym Katyniu nastąpiło takie dramatyczne spotkanie ludzi z bardzo różnych tradycji politycznych, którzy chcieli upamiętnić tę zbrodnię katyńską. To są zjawiska i procesy, które zupełnie inaczej kształtują naszą obecną rzeczywistość. I zwrócę uwagę też na coś takiego, że można po ludzku rozmawiać, można się różnić, można mieć spory, ale można traktować swojego konkurenta jak człowieka.

    P.W.: Rozumiem, że Polskie Stronnictwo Ludowe nie będzie miało problemu z zebraniem stu tysięcy podpisów.

    W.P.: Tak, myślę, że wszystkie ugrupowania polityczne, które są w parlamencie, mają ten mandat od wyborców bardzo taki zacny i konkretny. I w tej chwili ważne jest, żebyśmy przy tych wyborach też postarali się, aby ta kampania prezydencka miała już poważny charakter, żeby nie była to tylko bijatyka i awantura, ale żebyśmy rozmawiali o formule prezydentury otwartej na różne opcje polityczne, tak, żeby prezydent był tą postacią, która gwarantuje poważną, odpowiedzialną dyskusję o sprawach kraju, która na przykład poprzez odpowiednie dobranie ludzi w Kancelarii ma bezpośredni kontakt z reprezentacją środowisk politycznych, które w wyborach powszechnych uzyskały akceptację społeczeństwa. To może być inna prezydentura. I nawet nie ma znaczenia, kto wygrałby te wybory, jeżeli nastąpiłaby taka przemiana, to prezydent wtedy na pewno będzie autorytetem dla każdego, kto mieszka w Polsce.

    P.W.: Panie premierze, na koniec temat gospodarczy. Narozrabiała chmura wulkaniczna nad Europą, nad Polską. Będzie pomoc publiczna dla polskiego przewoźnika?

    W.P.: To będzie też zależało od tych rozstrzygnięć europejskich, na ile w Europie będzie dopuszczalna tego typu reakcja władz publicznych, to technicznie jest to możliwe. Natomiast trzeba brać pod uwagę też potrzebę takiego respektowania tych reguł europejskich, co w przypadku sektora finansowego pokazało, że czasami te reguły są powszechne, ale czasami silni nie zawsze je przestrzegają. I w tej chwili niewątpliwie sektor tak ważny dla komunikacji, jak lotnictwo, będzie mógł być objęty tego typu działaniami.

    P.W.: Czyli będą pieniądze dla LOT-u.

    W.P.: No, to zobaczymy, za chwilę życie pokaże, czy te pieniądze będą potrzebne, bo być może LOT za chwilę w ciągu tam miesiąca czy dwóch odrobi te straty.

    P.W.: Dziękuję panu serdecznie za wizytę w studio. Państwa i moim gościem był Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki.

    (transkrypcja J.M.)