Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 11.03.2010

Przy emeryturach jest za dużo polityki

Ministrowie, zwłaszcza finansów, powinni przestać majstrować przy składkach emerytalnych, bo to się źle skończy.

Ministrowie finansów mają do zapełnienia dziurę budżetową i patrzą na finanse publiczne w krótszej perspektywie, niż ci, którzy zajmują się systemem emerytalny. - To źle - ocenia w Programie Pierwszym Agnieszka Chłoń-Domińczak, była wiceminister pracy i polityki społecznej.

- Na system emerytalny musimy patrzeć w perspektywie kilkunastu lub kilkudziesięciu lat jego funkcjonowania - tłumaczy była wiceminister. Jej zdaniem, wszelkie zmiany proporcji składek mogą skończyć sie źle dla systemu emerytalnego, a przede wszystkim dla emerytów.

Agnieszka Chłoń-Domińczak zwraca też uwagę, że trzeba spowodować, by więcej Polaków pracowało. - Więcej Polaków musi pracować, bo inaczej system emerytalny się zawali - mówi. Obecnie z grupy osób w wieku 15-64 lat pracuje niewiele więcej niz połowa. Czyli jeden na dwóch Polaków nie pracuje.

Przede wszystkim - zdaniem Agnieszki Chłoń-Domińczak - w sprawie systemu emerytalnego powinni porozumieć się ministrowie w ramach tego rządu. Bo na razie mają różne koncepcje.

*

  • Zuzanna Dąbrowska: Jest pani ekspertem pracującym w SGH w Instytucie Statystyki i Demografii, co daje nadzieję na odpowiedź kompetentną na pytanie: czy rzeczywiście jest tak, że poprzez strukturę demograficzną polskiego społeczeństwa, czyli to, że starzejemy się jako społeczeństwo i coraz mniej osób pracuje na tych, którzy już nie pracują, system emerytalny może być zagrożony?

    Agnieszka Chłoń-Domińczak: Musimy patrzeć na sytuację zarówno w długim, jak i w krótkim okresie. Faktycznie jest tak, że ludność Polski starzeje się, co oznacza, że z jednej strony żyjemy coraz dłużej, a z drugiej strony rodzi się coraz mniej dzieci i możemy oczekiwać, że w przyszłości mniej osób będzie w tzw. wieku produkcyjnym, czyli w tym wieku, kiedy ludzie powinni pracować. To jest przez ekspertów ten wiek ujmowany w kategoriach mniej więcej od 15. do 64. roku życia w Europie, co też pokazuje, że inaczej się patrzy na wiek emerytalny swoją drogą w tych krajach. Ludność Polski starzeje się, ergo tych osób, które będą zdolne do pracy w przyszłości będzie coraz mniej, tych, które będą przebywać na emeryturze będzie coraz więcej. Natomiast dzisiaj mamy pewnego rodzaju dodatkowe jeszcze zasoby czy możliwości wykorzystania tego potencjału, który jest, i jeżeli będziemy lepiej ten potencjał wykorzystywać w przyszłości, sytuacja systemu emerytalnego będzie lepsza.

    Z.D.: Lepsze wykorzystanie potencjału, czyli wydłużenie wieku...

    A.Ch.-D.: Krótko mówiąc, więcej osób w Polsce musi pracować. Dzisiaj z tej grupy właśnie osób w wieku 15-64 lata pracuje nieco więcej niż 50%. Ten wskaźnik wzrasta nieznacznie, co pokazuje, że niemalże jeden na dwóch dorosłych Polaków dzisiaj, mimo że mógłby teoretycznie pracować, bo jest w takim wieku, który na to pozwala, z różnych przyczyn i powodów nie pracuje, z powodów właśnie wcześniejszych emerytur, różnego rodzaju świadczeń przedemerytalnych, stanu zdrowia, który spowodował niezdolność do pracy. I musimy robić absolutnie wszystko, żeby te osoby miały szansę na to, żeby pracować, bo inaczej rąk do pracy zabraknie, czyli wydłużanie wieku emerytalnego jest poniekąd jednym z tych rozwiązań.

    Z.D.: No tak, ale wydłużanie wieku emerytalnego, likwidowanie czy drastyczne ograniczanie przywilejów emerytalnych (myślę tu chociażby o służbach mundurowych) to jest od razu problem polityczny. Wiadomo, że politycy toczą wojny nawet w ramach jednego rządu, tak jak ostatnio minister Rostowski z ministrem Bonim o propozycję przekazywania składek z otwartych funduszy emerytalnych do ZUS-u. Czy sądzi pani, że w ZUS-ie jest za dużo polityki, że jest jakiś sposób na to, żeby ustalić pewną drogę postępowania, która w nas wszystkich zbuduje przekonanie, że system jest stabilny?

    A.Ch.-D.: Przede wszystkim uważam, że faktycznie zbyt częste zmiany tego, co się dzieje w ZUS-ie czy w systemie emerytalnym, nie służy temu, żeby budować przekonania, że system jest stabilny. Jeszcze podkreślę, że system emerytalny jest oparty o pewnego rodzaju umowę międzypokoleniową, czyli tak naprawdę przekonanie pokolenia, które pracuje i płaci składki, o tym, że w momencie, kiedy ono przejdzie na emeryturę, składkując do systemu emerytalnego, można oczekiwać tego, że dostanie się świadczenie, które pozwoli na w miarę godziwe życie. Im bardziej dyskutuje się wokół ZUS-u w kontekście tego, że zabraknie pieniędzy, że jest dziura, która jest niemożliwa do zapełnienia, która czasami wynika, tak jak dzisiaj, z zupełnie innych przyczyn niż sama demografia, jeżeli próbuje się właśnie manipulować przy składkach, przerzucając je pomiędzy Funduszem Ubezpieczeń Społecznych, otwartymi funduszami emerytalnymi z powodu celów innych niż to, żeby tak naprawdę system emerytalny był stabilny i oferował w przyszłości jak największe emerytury, biorąc pod uwagę sytuację demograficzną...

    Z.D.: Przepraszam, ale jakich celów właśnie? Powiedzmy to – na czym polega ten konflikt, który obserwujemy w rządzie. Jaki cel ma minister Rostowski, składając taką propozycję?

    A.Ch.-D.: Tutaj już muszę wchodzić w pewną moją ocenę sytuacji bardziej niż tego, żeby wiedzieć, jaki faktycznie cel ma minister Rostowski. Na pewno problem zapełnienia bieżącego deficytu budżetowego czy ograniczanie narastania długu w finansach publicznych, tak, żeby on nie przekroczył tych progów, które są w Konstytucji czy spełnił kryteria, które pozwalają Polsce wejść do strefy euro, to są te cele, które stoją przed ministrami finansów. Zresztą już od bardzo wielu lat obserwuję, że ministrowie finansów jednak patrzą na system finansów publicznych w znacznie krótszej perspektywie niż czynią to osoby zajmujące się systemem emerytalnym, bo jednak na system emerytalny musimy patrzeć z perspektywy kilkunastu-kilkudziesięciu lat jego funkcjonowania. I w tej perspektywie niestety wszelkie zmiany, które dotyczą właśnie zmiany proporcji składek, tak naprawdę mogą się skończyć niedobrze dla systemu emerytalnego, przede wszystkim niedobrze dla przyszłych emerytów.

    Z.D.: Mamy więc dwa cele, które ze sobą konkurują w ramach polityki rządu: cel, jakim jest wejście do strefy euro, i cel, jakim jest stabilność systemu emerytalnego. Dziękuję bardzo za rozmowę.

    A.Ch.-D.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)