Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 23.03.2010

Miller o Oleksym: To takie "józiolenie"

Były premier krytykuje kolegów, którzy nie wierzą w szanse Jerzego Szmajdzińskiego w wyborach prezydenckich.

Leszek Miller prosi partyjnych kolegów, żeby powstrzymali się od uwag, na temat szans Jerzego Szmajdzińskiego w wyborach prezydenckich. Krytyczny jest zwłaszcza wobec Józefa Oleksego, który - według relacji mediów - wczoraj poddał w wątpliwość szanse Szmajdzińskiego i zaproponował, żeby SLD poparł Andrzeja Olechowskiego.

- To takie "józiolenie" - mówi w audycji "Z kraju i ze świata" Leszek Miller. Były premier uważa, że najlepiej dla Polski byłoby, gdyby w drugiej turze wyborów starli się ze sobą Jerzy Szmajdziński i Lech Kaczyński. - Obaj kandydaci mają wyraziste poglądy na przyszłość Polski, w przeciwieństwie do kandydatów PO, którzy niewiele różnią się między sobą - zauważył polityk Sojuszu.

Leszek Miller popiera plany komisji hazardowej, która chce ograniczenia lobbingu. ale członkom komisji radzi, żeby uważnie przejrzeli już obowiązujące przepisy. - Bo może jest tak, że mamy świetne przepisy, które nie są stosowane - zauważył polityk.

Były premier - kierując sie doświadczeniem - za najlepszą możliwość ograniczenia korupcji uznał zmianę zasad uchwalania przez Sejm rządowych projektów ustaw. - Takie projekty mogłyby być uchwalane w całości albo w całości odrzucane. Teraz często poselskie poprawki powodują, że te projekty są wręcz demolowane - zauważa Miller. I tłumaczy, że teraz często nie wiadomo, kto i na jakim etapie w Sejmie zgłosił poprawkę.

Leszek Miller wyraził też nadzieję, że prokuratura nie będzie się odwoływać od wyroku uniewinniającego pilota rządowego śmigłowca, który uległ katastrofie pod Warszawą.

  • Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest były Premier, polityk Lewicy Leszek Miller.

    Leszek Miller: Dzień dobry pani, dzień dobry państwu.

    Z.D.: Panie premierze, czy te pomysły antylobbingowe, o których myślą posłowie komisji hazardowej, które mają być jednym z takich pozytywnych rezultatów pracy komisji, to jest pomysł, który zahamuje to, co dzieje się w sejmie, czyli dziki nacisk, niekontrolowany nacisk w komisjach na polityków?

    L.M.: To są dobre rozwiązania, aczkolwiek trzeba pamiętać, że większość z nich zawartych jest już w obecnie obowiązującej ustawie lobbingowej. Zresztą dzisiaj są już mechanizmy procedowania takie, że nie ma żadnego problemu, aby było udokumentowane, jaki poseł zgłaszał jaką poprawkę, a także czy robił to przedstawiciel rządu, czy nie. Więc sugerowałbym członkom komisji hazardowej, żeby najpierw przepatrzyli dokładnie rozwiązania już istniejące, nim zaczną tworzyć nowe, bo być może chodzi po prostu o to, że istniejące prawo nie jest po prostu stosowane.

    Z.D.: No i jest ustawa, która mówi, jak ma wyglądać ten legalny, taki usankcjonowany lobbing, tymczasem jest zaledwie kilku zarejestrowanych lobbystów. Wiadomo, że wszystko odbywa się w inny sposób. Koło sejmu jest taki klub zamknięty z nieprzezroczystymi drzwiami, za którymi znikają posłowie z jakimiś panami w garniturach. To wszystko jest takie trochę trzecioświatowe.

    L.M.: No więc właśnie. Więc trzeba zacząć od odpowiedzi na pytania: jak wykorzystywane jest i realizowane istniejące już prawo? Ale tak czy owak to są myśli biegnące w dobrym kierunku. Ja bym też sugerował, żeby spróbować posunąć się kilka kroków dalej, choć wiem, że to, co za chwilę powiem, wymagałoby głębszych zmian, być może także w Konstytucji. Otóż po tych wszystkich doświadczeniach warto rozważyć propozycję, żeby przyjąć generalną zasadę, iż jeśli rząd kieruje do Laski Marszałkowskiej projekt ustawy, to ta ustawa może być albo przyjęta bez zmian, albo odrzucona w całości. Co, oczywiście, nie hamuje inicjatyw poselskich, ale...

    Z.D.: Ale wymusza bardzo ciężką pracę ministrów i Centrum Legislacyjnego rządu.

    L.M.: Tak, ale z własnego doświadczenia wiem, że często bywało tak, iż ustawa rządowa w czasie prac sejmowych została tak zdemolowana, że potem trudno było ją uznać za projekt rządowy. Oczywiście posłowie nazywają ten proces „uszlachetnianiem” ustaw, a rząd najczęściej nazywa to prosto: „demolowaniem” tej ustawy. Więc gdyby przyjąć taką zasadę, że jeśli rząd kieruje coś, to sejm może odrzucić albo przyjąć, to wtedy nie byłoby żadnych kłopotów i żadnych poprawek nieidentyfikowanych czy nieprzyporządkowanych do konkretnego posła.

    Z.D.: Wróćmy na chwilę do najgorętszego politycznego tematu – rozpoczynająca się kampania prezydencka. W sobotę poznamy kandydata Platformy Obywatelskiej, tymczasem wczoraj pojawiły się głosy dotyczące kandydata Lewicy Jerzego Szmajdzińskiego, między innymi wypowiadał się Józef Oleksy, że być może lepiej, żeby Jerzy Szmajdziński nie startował w tych wyborach, bo i tak nie ma szans. Myśli pan, że miał rację Józef Oleksy?

    L.M.: To jest takie „józiolenie”, typowe dla tego polityka. Jeśli słyszę takie opinie, to mam wrażenie, że one biorą się stąd, iż niektórzy ludzie Lewicy albo mają zbyt bogatą wyobraźnię, albo nie mają jej w ogóle i nie trzymają się realiów. Ja uważam, że Jerzy Szmajdziński jest kandydatem, który będzie dalej kandydatem i najchętniej widziałbym finał wyborów prezydenckich w postaci pojedynku Lech Kaczyński – Jerzy Szmajdziński. Dlaczego? Dlatego, że to są dwaj politycy oddaleni od siebie bardzo na scenie politycznej, o bardzo wyrazistych poglądach i taki pojedynek mógłby wywołać o wiele większe zainteresowanie niż pojedynek ludzi, którzy nie różnią zbyt bardzo, czego chociażby dowód mieliśmy niedawno, obserwując prawybory w Platformie Obywatelskiej.

    Z.D.: No, ta wizja pokazuje, że z pana polityczną wyobraźnią jest jak najlepiej. A ja bym chciała zapytać o wczorajsze pana odczucia, kiedy dowiedział się pan, że podpułkownik Marek Miłosz został uniewinniony z zarzutu narażenia pańskiego życia w śmigłowcu.

    L.M.: Wielokrotnie wyrażałem nadzieję, że tak właśnie będzie, i bardzo się cieszę, że sąd uwolnił pana pułkownika Miłosza od zarzutów. I apeluję serdecznie do wojskowej prokuratury, żeby nie apelowała od tego wyroku, bo najwyższy czas, żeby proces zakończyć i podziękować panu Miłoszowi, iż w bardzo krytycznych warunkach wykonał mistrzowski manewr, który uratował wszystkich będących na pokładzie. Gdyby nie to, to dzisiaj wszyscy byśmy leżeli na cmentarzu.

    Z.D.: Cieszmy się więc z tego wyroku. Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.

    L.M.: Dziękuję pani bardzo, dziękuję za rozmowę.

    (transkrypcja J.M.)