Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 05.02.2010

PiS nie ma sobie nic do zarzucenia

Dzisiejsze przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego potwierdziło, że chodziło o udowodnienie tezy, że ten problem nie dotyczy wyłącznie PO.

  • Przemysław Szubartowicz: Witam państwa i witam pana Mariusza Błaszczaka, Prawo i Sprawiedliwość. Witam, panie pośle.

    Mariusz Błaszczak: Dzień dobry państwu.

    P.S.: Panie pośle, rozmawiał pan już z Jarosławem Kaczyńskim po przesłuchaniu?

    M.B.: Tak, rozmawialiśmy rzeczywiście.

    P.S.: I jakie wrażenia pana prezesa Kaczyńskiego?

    M.B.: Potwierdziło się to, że dzisiejsze przesłuchanie miało charakter tylko i wyłącznie taki – chodziło Platformie o udowodnienie tezy, o odwrócenie uwagi opinii publicznej od problemu, jaki ma PO, to znaczy zaangażowania najważniejszych polityków tej partii w niejasne relacje między światem biznesu a polityki, a więc o udowodnienie tezy, że ten problem nie dotyczy wyłącznie PO.

    P.S.: Panie pośle, ale tutaj można odnieść wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia w procesie procedowania nad ustawą hazardową, nie tylko w tym okresie, kiedy... mówimy o najnowszym ostatnim okresie, ale też wcześniej, kiedy właśnie było u władzy. Czyli całkowicie to jest jakby nie wasza sprawa, jak rozumiem.

    M.B.: Ależ oczywiście. Procedowanie było transparentne, było zgodne z przepisami, zgodne z procedurami, nikt się na cmentarzu nie spotykał czy na stacji benzynowej, nikt nie uzgadniał przepisów, nie blokował przepisów, które były korzystne dla budżetu państwa, a niekorzystne dla branży hazardowej, tak jak to miało miejsce w przypadku najważniejszych polityków PO. W końcu nie było żadnych akcji specjalnych i przecieków z tych akcji...

    P.S.: Ale za to, panie pośle, i o tym dzisiaj mówił śledczy Bartosz Arłukowicz z Lewicy, że podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości liczba automatów, „jednorękich bandytów”, bo tak się o nich potocznie mówi, wzrosła o 32 tysiące 766, czyli o 200%.

    M.B.: No ale potem w kolejnych latach rządów PO o kolejne 20 tysięcy ta liczba wzrosła, a furtką, która otworzyła ten wzrost, była ustawa z 2003 roku. Wtedy jako żywo Prawo i Sprawiedliwość nie rządziło, no i widać, jakie mamy konsekwencje dzisiaj z tego tytułu, a więc wiele osób uzależnionych. No i sam fakt tych niejasnych relacji między branżą hazardową a politykami PO, tego takiego fatalnego traktowania przez baronów hazardowych polityków PO, traktowania niczym chłopców na posyłki, a ci politycy załatwiają różne zgody, różne decyzje. No przecież to jest niebywałe, żeby ten baron branży hazardowej mógł wyciąć pół hektara lasu bez żadnej decyzji, bez pozwolenia.

    P.S.: No tak, panie pośle, ale czy pan się spodziewa, że komisja hazardowa, która stała się areną walki politycznej, bo trzeba tak sobie chyba powiedzieć, obserwując te przesłuchania, między Platformą a PiS-em toczy się ewidentny spór, ewidentne tarcia, i to nie tyle w kwestii wyjaśniania prawdy, ile w kwestii... czy takiej walki politycznej, przynajmniej można odnieść takie wrażenie, że są to dwa bloki, które absolutnie stoją na zupełnie innych stanowiskach. Czy pan wierzy w to, że w takiej atmosferze uda się wyjaśnić prawdę, bo o tej prawdzie się tak często mówi?

    M.B.: Ja wciąż mam nadzieję, że uda się wyjaśnić prawdę. Przypominam, że to pan premier Tusk mówił wprost, że idzie na wojnę z Prawem i Sprawiedliwością, dlatego dymisjonuje ministrów z rządu i wysyła ich do parlamentu. To było wszystko w kontekście afery hazardowej. Potem politycy PO kwestionowali słowo „afera”, że nie było afery. Wczoraj premier Tusk przyznał, że afera miała miejsce i rzeczywiście ona miała miejsce. Ja mam nadzieję, że komisja śledcza wyjaśni sprawę i to wyjaśni z jednego zasadniczego powodu – z tego powodu, że opinia publiczna wywiera jednak duży nacisk na polityków Platformy, bo przecież przypomnijmy, że przewodniczącym komisji jest polityk z PO, przypomnijmy, że posłowie z Prawa i Sprawiedliwości zostali wyrzuceni z tej komisji, przypomnijmy...

    P.S.: No tak, ale jednak wrócili potem do komisji i zaczęli procedować...

    M.B.: No właśnie, ale miesiąc czasu straconego.

    P.S.: Dobrze, panie pośle, komisja hazardowa pewnie nie wyjaśni tej sprawy, o którą teraz pana zapytam, no ale muszę to zrobić, ponieważ wczoraj podczas przesłuchania pana premiera Donalda Tuska okazało się, że Centralne Biuro Antykorupcyjne być może podsłuchiwało ministra konstytucyjnego Mirosława Drzewieckiego bez zgody sądu i jak ocenia to Sławomir Nowak, byłaby to sytuacja bez precedensu.

    M.B.: No, ja to tak przyjmuję, że jeżeli jest jakiś problem, to ta machina propagandowa pana premiera Donalda Tuska znajduje coś, jakieś hasło, rzuca kilka słów, mówiąc, że to wielka bomba, że... Chodzi tylko o to, żeby odwieść uwagę opinii publicznej od istoty rzeczy.

    P.S.: Czyli nie ma takiego problemu według pana, że Centralne Biuro Antykorupcyjne, kiedy szefem tego Biura był Mariusz Kamiński, mogło nielegalnie podsłuchiwać ministra konstytucyjnego.

    M.B.: Trudno mi powiedzieć wprost, czy tak, czy nie, natomiast nauczony doświadczeniem rządów pana premiera Donalda Tuska i PO jestem skłonny do takiego twierdzenia, że jest to typowa zasłona dymna, że jest to próba odwrócenia uwagi od istoty problemu, od tych relacji godnych potępienia między politykami, najważniejszymi politykami PO, bo przewodniczącym klubu, skarbnikiem tej partii, a baronami z branży hazardowej.

    P.S.: Panie pośle, bo już dało się słyszeć tu i ówdzie, że premier Jarosław Kaczyński będzie pobierał teraz lekcje golfa. Czy to prawda?

    M.B.: Nie, to oczywiście... No, pan marszałek Stefaniuk wykazał się duży dystansem i poczuciem humoru, pytając prezesa Kaczyńskiego, czy grywa w golfa, prezes odpowiedział, że w golfa nie grywa, no, jest to gra typowa dla właśnie takich różnych biznesmenów, jak się okazuje, z branży hazardowej i niektórych polityków PO.

    P.S.: A czy prezes Kaczyński ma jakiś ulubiony sport?

    M.B.: Prezes Kaczyński opowiadał często w rozmowach o lekkiej atletyce, że pasjonuje się tym sportem, że obserwuje zarówno igrzyska olimpijskie, jak i mistrzostwa świata czy Europy w lekkiej atletyce.

    P.S.: Panie pośle, jeszcze jedna kwestia, otóż okazało się (i to jest najnowsza wiadomość), że Platforma Obywatelska już we wtorek prawdopodobnie ogłosi... w najbliższy wtorek w przyszłym tygodniu ogłosi, kto będzie kandydował z jej ramienia na urząd prezydenta, czyli nie odbędą się prawybory, a prawdopodobnie już poznamy to nazwisko i czy to będzie Radosław Sikorski, czy Bronisław Komorowski. No i stąd pytanie, czy Prawo i Sprawiedliwość w związku z tym też wykona jakiś ruch i zdecyduje się, kto będzie kandydatem waszej partii w tym wyścigu?

    M.B.: Doświadczenie powinno nas uczyć tego, że te deklaracje, które składa pan premier Tusk czy też inni politycy Platformy, z reguły się nie sprawdzają, a więc poczekajmy do wtorku i zobaczymy, czy tym razem słowo zmieni się w czyn.

    P.S.: A gdyby się okazało, że jednak zmieni się w czyn, to czy Prawo i Sprawiedliwość ma już gotowego kandydata?

    M.B.: Decyzja nie została podjęta. Zresztą nie znamy jeszcze w ogóle terminu wyborów, to od tego powinniśmy zacząć, powinien być określony termin wyborów przez Państwową Komisję Wyborczą, no i wtedy przystąpilibyśmy do zgłaszania kandydatów i kampanii wyborczej. Ale naturalnym kandydatem dla Prawa i Sprawiedliwości jest oczywiście obecny prezydent Rzeczypospolitej, profesor Lech Kaczyński.

    P.S.: Panie pośle, ostatnie pytanie – cieszy się pan, że premier Donald Tusk został zaproszony przez Władimira Putina na obchody rocznicy zbrodni katyńskiej do Rosji?

    M.B.: To oczywiście bardzo dobrze, że na obchody 70–lecia zbrodni katyńskiej, zbrodni, która miała charakter ludobójczy, został zaproszony premier polskiego rządu. Ja mam nadzieję, że w odróżnieniu od tego, co działo się przed 1 września w rosyjskiej prasie, mediach i w wypowiedziach rosyjskich polityków, nie będzie dominował taki przekaz, jaki wtedy mogliśmy usłyszeć, a przypomnę, że wtedy mówiono na przykład o współodpowiedzialności Polski za wybuch II wojny światowej. Mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie.

    P.S.: W każdym razie, panie pośle, chyba tym razem trzeba potraktować to jako gest otwarcia i mam również nadzieję...

    M.B.: Miejmy taką nadzieję.

    P.S.: A ja mam również taką nadzieję, że również pan prezydent Kaczyński, który chciałby wziąć udział w tych obchodach, że to, że chce i to, że jedzie premier Tusk, że to się nie stanie przyczyną kolejnego konfliktu, tylko że panowie będą potrafili wspólnie w tych obchodach wziąć udział.

    M.B.: Z całą pewnością. Ja mam wrażenie i mam nadzieję, że to będzie pewność, że więcej już do takich gorszących scen, jaka miała miejsce wtedy, kiedy Kancelaria Premiera nie dawała samolotu prezydentowi, że już więcej nie dojdzie.

    P.S.: Dziękuję, panie pośle. Mariusz Błaszczak, Prawo i Sprawiedliwość.

    *

    Redaktor Popołudnia z Jedynką: Chociaż może jeszcze jedno pytanie do pana posła...

    M.B.: Tak, proszę.

    Red.: ...bo ciekawy jestem. Już jest po spotkaniu prezesa Kaczyńskiego z komisją śledczą, ze śledczymi z komisji hazardowej, no a przecież dzisiejsza prasa donosiła, że właśnie już po spotkaniu ze śledczymi prezes Prawa i Sprawiedliwości ma zniknąć z mediów, tak donosił dziś dziennik Polska The Times, i że Jarosław Kaczyński ma zmniejszyć swoją aktywność w mediach. Według gazety w ten sposób były premier ma pomóc swojemu bratu w kampanii prezydenckiej oraz wyciszyć negatywne emocje, jakie powstały wokół Prawa i Sprawiedliwości. I co pan na to już po?

    M.B.: To są jak najbardziej uprawnione komentarze ze strony publicystów, to są dywagacje. One niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Ale żyjemy w wolnym kraju, prasa też jest wolna, każdy może publikować takie informacje, jakie uważa za właściwe.

    Red.: Bardzo dziękuję.

    M.B.: Dziękuję także.

    (stenogram: J.M.)