Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 07.12.2009

PO boi się prawdy

Platforma boi się prawdy w aferze hazardowej i dlatego doprowadziła do paraliżu prac komisji śledczej.

Platforma Obywatelska boi się prawdy w aferze hazardowej i dlatego doprowadziła do paraliżu prac komisji śledczej - mówi w "Sygnałach Dnia" poseł Błaszczak. Zapewnił, że jego partia będzie się odwoływać do marszałka Sejmu przeciwko decyzji o wykluczeniu z prac komisji dwojga posłów PiS - Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna.

PO nie chce konfrontacji Donalda Tuska i Mariuszem Kamińskim, bo mogłoby się okazać, że to Kamiński ma rację, i że z otoczenia premiera poszedł przeciek o aferze - twierdzi poseł PiS. Platformie chodzi o to, żeby nie wyjaśnić afery. W tym tygodniu miało dojść do przesłuchania ważnych świadków, w tym wiceministra finansów Jacka Kapicy, ale wstrzymanie prac spowoduje odłożenie tego przesłuchania - przypomina Błaszczak. Zdaniem gościa Programu Pierwszego, komisja śledcza nie zdąży z zakończeniem prac do końca lutego, czyli w terminie określonym uchwałą. Zwłaszcza, że przesłuchanie kluczowego świadka, byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego zaplanowano właśnie na 28 lutego. To dobitnie pokazuje, że PO robi wszystko, żeby nic nie wyjaśnić - ocenia Mariusz Błaszczak.

Nie ma w PiS frakcji reformatorów - zapewnia w "Sygnałach Dnia" rzecznik partii Mariusz Błaszczak. Rozmawiałem z autorem artykułu w "Rzeczpospolitej" i doszło do nieporozumienia - mówi. Z nieporozumienia zrobiono sensację - ocenia gość Programu Pierwszego.

Mariusz Błaszczak jest zdania, że propozycje zmian w konstytucji, jakie zaproponował Donald Tusk to próba odwrócenia uwagi od braku sukcesów rządu po dwóch latach sprawowania władzy.

  • Krzysztof Grzesiowski: Gość Sygnałów Dnia: poseł Mariusz Błaszczak, Prawo i Sprawiedliwość. Dzień dobry, panie pośle.

    Mariusz Błaszczak: Dzień dobry.

    K.G.: Kto z posłów Prawa i Sprawiedliwości będzie zasiadał w tak zwanej hazardowej komisji śledczej po piątkowych wydarzeniach i odwołaniu Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna?

    M.B.: Ja mam nadzieję, że nadal państwo posłowie Beata Kempa i Zbigniew Wassermann. My odwołamy się od tej decyzji do prezydium sejmu. I tutaj nie chodzi o tryb, czy jest, czy go nie ma.

    K.G.: Prezydium sejmu nie może zmieniać wyników głosowania w komisji.

    M.B.: Tak, oczywiście, oczywiście, prezydium sejmu nie może tego zrobić, natomiast prezydium sejmu jest reprezentowane przez wszystkie kluby parlamentarne. Jeżeli będzie tak, że to, co usłyszeliśmy z ust posła Arłukowicza, poprze całe SLD, jeżeli będzie tak, że to, co usłyszeliśmy na przykład z ust posła Piechocińskiego czy posła Kłopotka zostanie poparte przez PSL, to wtedy będziemy mieli jasność co do tego, że Platforma w tej swojej bojaźni o to i niechęci do wyjaśnienia sprawy jest osamotniona.

    K.G.: A czy państwo delegując i Beatę Kempę, i Zbigniewa Wassermanna nie mieli przypadkiem świadomości, że może dojść do takiej sytuacji?

    M.B.: Nie, dlatego że to, że zarówno pani minister Kempa ówczesna, jak i Zbigniew Wassermann uczestniczyli w procesie legislacyjnym, składali uwagi, no to było oczywiste. Idąc na tej samej...

    K.G.: Czyli działali urzędowo niejako.

    M.B.: Działali zdecydowanie urzędowo. My mamy kilka opinii prawnych, które mówią wprost, że to nie może być podstawa do wyłączenia z komisji. Należy zanalizować te uwagi. Jeżeli byłoby tak, że te uwagi miałyby rzeczywiście realny wpływ na przykład na stawki podatkowe, no to wtedy można by głosić takie twierdzenia, ale nie miały. Jeżelibyśmy sprowadzali sprawę do absurdu, jak to próbuje zrobić Platforma, to należałoby wyłączyć posła Urbaniaka z Platformy, dlatego że głosował w 2007 roku za projektem ustawy przygotowanym przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, który podnosił opodatkowanie dla branży hazardowej. I dobrze, że głosował, ale uczestniczył przecież w procesie legislacyjnym. Albo wyłączyć pana przewodniczącego Sekułę z tego powodu, że był prezesem Najwyższej Izby Kontroli, a Najwyższa Izba Kontroli ten proces przecież kontrolowała. Zresztą wyłączenie pana przewodniczącego Sekuły może być, powinno być oparte na innej przesłance, bardzo poważnej przesłance – chodzi o tę propozycję korupcyjną z 2000 roku, wtedy kiedy pan Sekuła był przewodniczącym komisji finansów publicznych.

    K.G.: Pan, panie pośle, wspomniał posła Jarosława Urbaniaka. Otóż dziś w wywiadzie dla Gazety Wyborczej poseł Urbaniak o tym piątkowym wydarzeniu mówi, że zrobiliśmy dobrze, opinia prawników była jednoznaczna: jeśli w pracach komisji biorą udział osoby, które można podejrzewać, można, o stronniczość, to mogą być podważone prace komisji, a potem jej raport, koniec cytatu.

    M.B.: Podejrzewam, pan poseł Urbaniak – i czyni to z pobudek stricte politycznych, dlatego że wyraźnie Platforma boi się prawdy na temat afery hazardowej. Afera hazardowa dotyczyła polityków Platformy, no, czytaliśmy: pan Chlebowski, pan Drzewiecki, pan Schetyna. I co się dzieje? Komisja rozpoczyna swoją pracę od tematów zupełnie pobieżnych, nie doszło do przesłuchania Mariusza Kamińskiego, wnioskowaliśmy o to, nie doszło do przesłuchania Donalda Tuska, pan przewodniczący Sekuła, sędzia we własnej sprawie, wykluczał konfrontację premiera Tuska z ministrem Mariuszem Kamińskim, a widać było wyraźnie, że są dwie wersje wydarzeń dotyczące tego, dlaczego akcja specjalna CBA została przerwana – wyraźnie był przeciek, ten przeciek mógł pochodzić z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Robią wszystko, żeby tej sprawy nie wyjaśnić, wbrew deklaracjom premiera Tuska. One były tyle warte, ile obietnice premiera Tuska na przykład o inwestorze katarskim.

    K.G.: Czy wierzy pan w to, że Platforma chce stracić na wizerunku, działając w ten sposób? Wizerunek dla tej partii rzecz arcyważna przecież.

    M.B.: Ja się obawiam, że wkalkulowano tę stratę wizerunkową, żeby osłonić coś, co jest bardziej trudne dla Platformy, czyli konfrontacja Mariusza Kamińskiego z premierem Tuskiem, bo jeżeliby się okazało, a wiele na to wskazuje, na przykład publikacja Gazety Wyborczej z 3 grudnia, kiedy przedstawione są dokumenty CBA mówiące o tym, że jednak wersja Mariusza Kamińskiego jest bardziej prawdopodobna, ale jeżeli byłaby ta konfrontacja przeprowadzona przed komisją śledczą, okazałoby się, że jednak premier Donald Tusk powiedział nieprawdę, no to wtedy co mamy, jaki efekt mamy? No mamy rewolucję na polskiej scenie politycznej.

    K.G.: Pan wspominał Mariusza Kamińskiego. Wie pan, na kiedy jest wezwany przed komisję?

    M.B.: Nie wiem, na kiedy jest wezwany.

    K.G.: Antoni Maciarewicz mówi o tym dziś w Rzeczpospolitej, ale zanim odpowiedź na to pytanie, do kiedy mają trwać prace komisji?

    M.B.: No, do końca lutego miały trwać prace komisji.

    K.G.: Więc Mariusz Kamiński ma być wezwany 28 lutego.

    M.B.: No to jest zupełny absurd.

    K.G.: Dodaje dla ułatwienia poseł Macierewicz, że to nie jest rok przestępny, rok 2010.

    M.B.: No to jest kolejny dowód na to, że komisja działa z pobudek politycznych, Platformie chodzi o to, żeby nic nie wyjaśnić, żeby sprawie ukręcić łeb, bo zauważmy, że jakieś były kary, niby kary, niby kary dla tych wszystkich panów, pan Chlebowski teraz wraca w glorii chwały, jest poklepywany przez swoich kolegów, czuje się mocniejszy. Udzielił dwóch wywiadów, w których... z których to wynikało, że on jeszcze kogoś z sobą pociągnie na dno. No i wtedy nastąpiła jakaś zmiana, jakieś przewartościowanie. I teraz wraca do sejmu bez zażenowania, bez żadnego zażenowania, a komisja traci czas, sparaliżowana została praca komisji. W tym tygodniu miały być dokonane kolejne przesłuchania, miał na przykład być przesłuchany minister Kapica, który był atakowany w jakiejś rozgrywce wewnętrznej przez samą Platformę, pan poseł Palikot na przykład atakował ministra Kapicę. A więc może o to chodzi, że może boją się tego, że na przykład poprzez pana ministra Kapicę można byłoby dojść do nowych informacji w tej sprawie.

    K.G.: Ale w całej tej sytuacji Platforma nie do końca be, ponieważ Grzegorz Schetyna stwierdził, że jeśli będzie taka potrzeba, to komisja hazardowa będzie miała więcej czasu na swoje prace.

    M.B.: No, wspaniałomyślny pan przewodniczący...

    K.G.: Tak pan to traktuje? Jako wspaniałomyślność?

    M.G.: Tak, ja to mówię oczywiście z ironią, dlatego że jeżeliby mu zależało na wyjaśnieniu tej sprawy, no to po pierwsze do doprowadziłby do tego, że sparaliżowana zostałaby praca komisji, i po drugie sprawiłby, żeby na przykład przedstawiciel opozycji był przewodniczącym komisji. Jeżeli niczego się nie obawiają, to dlaczego nie jest tak, że jest przedstawiciel opozycji przewodniczącym, że są sędzią we własnej sprawie?

    K.G.: Kiedy prezydium sejmu może zdecydować, jaki będzie ciąg dalszy tego zamieszania w komisji śledczej?

    M.B.: Taki wniosek już złożyliśmy, najbliższe posiedzenie prezydium sejmu będzie za tydzień we wtorek. Jeżeli wtedy będzie tak, że i PSL, i SLD podtrzyma swoje stanowisko, no to jest szansa, żeby znaleźć rozwiązanie w tej sprawie.

    K.G.: Wierzy pan, że PSL stanie po stronie SLD i Prawa i Sprawiedliwości?

    M.B.: Ja wierzę, że stanie po stronie prawdy i przyzwoitości.

    K.G.: Aha, dobrze. Czy pan jest w grupie reformatorów w Prawie i Sprawiedliwości?

    M.B.: Nie, nie, nie, to jest nieporozumienie.

    K.G.: Nie ma grupy reformatorów chcącej wysłać prezesa Kaczyńskiego do Sulejówka?

    M.B.: Jest frakcja konserwatystów i reformatorów w Parlamencie Europejskim i to jedyna nazwa reformatorów, która jest jakoś zbieżna z Prawem i Sprawiedliwością.

    K.G.: No to sądzi pan, że takie artykuły w gazetach dotyczące tego, co dzieje się w PiS-ie, są przypadkowe?

    M.B.: No oczywiście to jest tak, że są tacy, którzy gonią za sensacją. Jest tam moja (...)

    K.G.: Chyba nie ma niczego złego w tym, że w partii jest grupa osób niezadowolonych ze swojego szefa, normalna rzecz.

    M.G.: Znaczy partia jest demokratyczna, partia jest demokratyczna, ale zrobienie z tego jakiejś bardzo ważnej informacji jest przesadą. Ja rozmawiałem z autorem tego tekstu, rozmawialiśmy na korytarzu. Tam doszło do nieporozumienia, no i z faktu nieporozumienia zbudowano teorię, która jest bardzo dyskusyjna.

    K.G.: Czyli wciąż Prawo i Sprawiedliwość, mówiąc górnolotnie, mówi jednym głosem, tak? Na temat swoje prezesa, na temat byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego.

    M.B.: To jest tak, że Prawo i Sprawiedliwość jest partią demokratyczną, jest bardzo wiele różnych głosów, ale wyciąganie z tego jakoś dalej idących wniosków jest zupełnie bezpodstawne.

    K.G.: Podobno na regionalnych kongresach PiS-u ma się sporo dziać w tej sprawie.

    M.B.: Znaczy będą regionalne kongresy PiS-u, będą wybierani delegaci na zjazd krajowy, ogólnopolski, będzie zjazd ogólnopolski, kończy się kadencja władz PiS-u, ale takie podgrzewanie atmosfery to jest w naszym przekonaniu tylko i wyłącznie zabieg marketingowy i to nie pochodzący z naszej strony.

    K.G.: Panie pośle, jeszcze jedna kwestia – czy wierzy pan, że jakiekolwiek zmiany w ustawie zasadniczej, w Konstytucji Rzeczpospolitej, dojdą do skutku przed wyborami prezydenckimi?

    M.B.: Nie, uważam, że chodziło panu premierowi Tuskowi o to, żeby poprzez to swoje zgłoszenie inicjatywy nie popartej żadnym konkretem, bo miał być konkretny projekt, napisany projekt zmian w Konstytucji i nie ma tego projektu. Chodziło o odwrócenie uwagi opinii publicznej od katastrofalnej sytuacji na przykład w służbie zdrowia, katastrofalnej sytuacji w finansach publicznych, było podsumowanie dwóch lat rządów Donalda Tuska. Nie ma się czym pochwalić, a więc rzucono kwestię zmian w Konstytucji, żeby obarczyć winą za te niepowodzenia kogo innego. Mówi się, że to prezydent, bo wetował często. No, prezydent wcale tak często nie wetował, bo okazuje się, że w porównaniu z prezydentem Kwaśniewskim to tych wet nie było więcej, no ale jest taka próba znalezienia formuły wyjaśnienia własnej nieudolności i niekompetencji.

    K.G.: Czy tylko kwestia nieudolności i niekompetencji, czy pana zdaniem rzeczywiście jakieś zmiany są potrzebne na poziomie władzy, najwyższej władzy w kraju?

    M.B.: Jeżelibyśmy poważnie o tym dyskutowali, to rzeczywiście 12 lat temu przyjęliśmy Konstytucję, sytuacja się zmieniła w naszym kraju, były już dwie poprawki do Konstytucji. Należy dyskutować, tylko w sposób poważny, nie podczas kampanii wyborczej na stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej. No, takie działanie można by ocenić tylko i wyłącznie jako działanie niepoważne, jako próbę odwrócenia uwagi opinii publicznej od tego, co jest problemem zasadniczym u nas w kraju, czyli służba zdrowia, finanse publiczne, rosnące bezrobocie.

    K.G.: Poseł Mariusz Błaszczak, Prawo i Sprawiedliwość, gość Sygnałów Dnia. Panie pośle, dziękuję bardzo za rozmowę.

    M.B.: Dziękuję bardzo.

  • (J.M.)