Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 25.02.2010

Spotkanie ostatniej szansy w sprawie szkolnych olimpiad

"Zmniejszenie liczby finalistów prowadzi często do dramatu".

  • Przemysław Szubartowicz: Profesor Jan Mostowski, kierownik Komitetu Głównego Olimpiady Fizycznej. Witam, panie profesorze. Właśnie, o nieco innych olimpijczykach, ponieważ dzisiaj w cieniu przylotu Adama Małysza, w cieniu politycznych zdarzeń dzisiejszego dnia, opublikowanego listu prezydenta i tak dalej, i tak dalej odbyło się spotkanie środowiska akademickiego z panią minister Katarzyną Hall, minister edukacji narodowej, w sprawie... i tutaj uwaga bardzo taka skrywana chyba przed opinią publiczną, chociaż gdzieniegdzie podawana sprawa – w sprawie olimpiad przedmiotowych. Ministerstwo Edukacji Narodowej zmieniło zasady, środowisko akademickie się zbuntowało i dzisiaj doszło do spotkania ostatniej szansy, a ono było (tylko naszym słuchaczom wyjaśnię) efektem między innymi listu otwartego do premiera Donalda Tuska, jaki między innymi nasz gość podpisał, w którym to liście czytamy, że w 2009 roku Ministerstwo Edukacji Narodowej zmieniło zasady prowadzenia olimpiad. „Zmiany podyktowane były wyłącznie względami pozamerytorycznymi. Zasłaniając się koniecznością spełniania wymogów przepisów finansowych, Ministerstwo wyraziło swoiste wotum nieufności w stosunku do organizatorów olimpiad”. Panie profesorze, o co w tym całym sporze tak naprawdę chodzi?

    Prof. Jan Mostowski: Ba, chciałbym to wiedzieć. Ale może najpierw zacznę od powiedzenia paru słów, co to są te olimpiady przedmiotowe. To nie są olimpiady sportowe, tylko to są konkursy dla uczniów szkół średnich, to są konkursy bardzo trudne, stojące naprawdę na wysokim poziomie, których celem jest wyłonienie tej elity, elity uczniów szkół średnich. No i poprzez ich wyłonienie można im pewne rzeczy ułatwić, ale to już jest dalsza sprawa.

    P.S.: No tak, ale co się w takim razie stało nagle, że Ministerstwo Edukacji Narodowej zmieniło zasady i wywołało to tak ogromną burzę? Wiem, że chodzi o kwestie przyznawania pieniędzy, ale też o zasady organizowania tych olimpiad.

    J.M.: Mniej więcej rok temu Ministerstwo narzuciło zupełnie nowe zasady. Zasadnicze zmiany polegają... To coś takiego – po pierwsze organizatorzy olimpiad mają być wybierani raz w roku w otwartym konkursie. Kto te konkursy rozstrzyga, nie było całkiem jasne, ktoś w Ministerstwie. Więc to już jest pierwszy punkt. Olimpiady organizowane są w olbrzymiej większości przez grupę wyższych uczelni, w przypadku mojej olimpiady – olimpiady fizycznej – to jest 14 uniwersytetów w całej Polsce. No i to jest to środowisko. Tutaj możemy się z tego cieszyć lub martwić, ale tak naprawdę nie ma konkurencji, nikt nie może zastąpić tych 14 wyższych uczelni.

    P.S.: No tak, ale Ministerstwo Edukacji Narodowej odpowiadało, zanim jeszcze doszło do tego dzisiejszego spotkania, że formuła konkursu sprzyja tak naprawdę aktywizowaniu różnych podmiotów, których potencjał merytoryczny może nadać nowy wymiar organizowanym olimpiadom, i to było takie merytoryczne stanowisko, jak rozumiem, Ministerstwa.

    J.M.: To było stanowisko Ministerstwa, z którym się absolutnie nie zgadzam. Olimpiadę fizyczną, jak powiedziałem, 14 wyższych uczelni, olimpiadę matematyczną 12 wyższych uczelni, olimpiadę biologiczną 16 wyższych uczelni. Nie ma innych podmiotów, które by mogły zastąpić na tym poziomie organizatorów, obecnych organizatorów olimpiad, bez względu na to, co Ministerstwo mówi, że tam są jacyś inni czy nie. Naprawdę tego nie ma. Nie chodzi tu oczywiście o mnie osobiście, tylko chodzi o całe środowisko naukowe. Może jeszcze jeden przykład – olimpiady polonistycznej. Wszystkich tak zwanych samodzielnych pracowników naukowych, no, to coś tam znaczy, takich trochę starszych, zajmujących się językiem polskim, literaturą jest około czterystu, podczas gdy w olimpiadzie bierze udział trzystu kilkudziesięciu. A więc w zasadzie wszyscy samodzielni pracownicy biorą w tym udział. Nie znajdzie się nikogo lepszego.

    P.S.: Ale rozumiem, że to jest jedna sprawa, a druga sprawa to pieniądze, bo tam zmieniły się zasady przyznawania pieniędzy. Wprawdzie Ministerstwo Edukacji twierdzi, że na olimpiady nieznacznie mniej jest w ogólnej puli, skoro w 2008 roku było to 6,7 miliona złotych, a w 2009 – 6,1 miliona, no ale rozumiem, że ta pula to nie wszystko, bo chodziło też o rozdzielanie, tak? O to, w jaki sposób te pieniądze na te olimpiady były przydzielane.

    J.M.: Znaczna część kosztów olimpiady pochodzi z pracy, że tak powiem, społecznej czy nieodpłatnej pracowników wyższych uczelni i również nauczycieli. To jest naprawdę znaczna część kosztów, której Ministerstwo nie ponosi, to ponoszą organizatorzy swoim czasem i wkładem swojej pracy. Druga jest rzecz, że znaczny wkład ponoszą te wyższe uczelnie. Nie w formie pieniędzy, tylko w formie udostępniania sal, udostępniania sprzętu. I to też tak naprawdę jest bardzo drogi, to jest bardzo duży wkład, chociaż tego nigdzie nie ma zapisane w dokumentach księgowych. Teraz tak: jeśli chodzi o samą wysokość, całkowitą wysokość nakładów, to to się rzeczywiście zmieniło o 500 czy 600 tysięcy złotych, w gruncie rzeczy bardzo niewiele i można by było powiedzieć, o co chodzi. Ale to miało swoje skutki. Jeden skutek jest taki, że niektóre olimpiady musiały zmniejszyć liczbę finalistów. Zmniejszenie liczby finalistów prowadzi często do dramatu, człowiek, który był już dopuszczony, który już tam miał być jednym z tych najlepszych, nagle ze względów finansowych stracił te uprawnienia. To jest bardzo przykre, to jest jedna rzecz.

    P.S.: No tak, panie profesorze, ale jest też sprawa jednak dzisiejszego spotkania bardzo istotna, ponieważ środowisko akademickie, które organizowało i usilnie namawiało panią minister Katarzynę Hall do tego spotkania, nazywało to spotkanie – tak jak powiedziałem wcześniej – spotkaniem ostatniej szansy i ono się dzisiaj odbyło. Czy...

    J.M.: No dobrze, jeszcze mogę wrócić na chwilkę do tych finansowych spraw, dobrze?

    P.S.: Bardzo proszę.

    J.M.: Druga rzecz, którą Ministerstwo wprowadziło, a właściwie narzuciło, to był sposób podziału tych pieniędzy – nie na rok od stycznia do grudnia, tylko w dwóch częściach: od stycznia do lata, a potem zobaczymy, i druga część: od września do grudnia, a potem zobaczymy. Tak że ostatnią olimpiadę organizujemy w sposób strasznie szarpany. Dostaliśmy trochę pieniędzy na jesień bez gwarancji, że to będzie przedłużone potem. I rzeczywiście w styczniu i lutym nie mieliśmy ani pół grosza i nie wolno było nam przesunąć pieniędzy z jesieni na wiosnę, żadnych takich ruchów, i to nam strasznie zdezorganizowało pracę (...)

    P.S.: Tak jest, panie profesorze. I teraz wracam co tego, co zacząłem wcześniej, czyli do tego dzisiejszego spotkania ostatniej szansy. No, pani Katarzyna Hall, pani minister przyjęła zaproszenie, chociaż wcześniej dochodziło do bardzo emocjonalnych wystąpień. Pan profesor Wiesław Fałtynowicz, przewodniczący Komitetu Okręgowego Olimpiady Biologicznej we Wrocławiu i profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, napisał, że „oskarża panią minister edukacji narodowej oraz wiceminister Krystynę Szumilas o niszczenie z premedytacją olimpiad przedmiotowych, o lekceważenie tysięcy najzdolniejszych uczniów, o jawną pogardę okazywaną nauczycielom i pracownikom uczelni wyższych, którym chce się pracować po godzinach pracy i którzy wspierają uczniów” – to fragment tego listu pana profesora Fałtynowicza. No i pytanie: czy udało się dzisiaj te emocje ostudzić i do czego doszliście?

    J.M.: Tak, to jest rzeczywiście niesłychanie mocny list, bardzo taki emocjonalny, ale też trzeba powiedzieć, że wyraża opinię znacznej części środowiska akademickiego. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że Ministerstwo Edukacji Narodowej przez szereg, szereg miesięcy, prawie rok w ogóle nie chciało podjąć dialogu ze środowiskiem. Środowisko akademickie było i jest bardzo otwarte i chcieliśmy wszyscy rozmawiać z Ministerstwem na temat tego, jak te olimpiady mają być prowadzone. Wszystko to było zbywane.

    P.S.: Dobrze, panie profesorze, tak jest, ale wróćmy jednak do tego, co się stało dzisiaj. Co państwo uzgodnili?

    J.M.: Pani minister Hall zadeklarowała, na razie to jest tylko w wersji deklaratywnej, spełnienie, częściowe spełnienie postulatów środowiska akademickiego. Jedna rzecz to zadeklarowała, że konkursy na olimpiady będą się odbywać nie raz w roku, tylko raz na trzy lata. Jest to niewątpliwie postęp, chociaż uważam, że nie całkiem satysfakcjonujący. Oczywiście trzy lata to jest znacznie dłużej niż rok, no i jakąś tam stabilność olimpiadom daje. Dobrze, przyjmuję to jako krok w dobrym kierunku. Druga jest rzecz – że zapowiedziała pewne zmniejszenie takich biurokratycznych jakichś, niemądrych spraw związanych ze sprawozdawczością i planowaniem finansów, tak że to jest... które to były okropne naprawdę, człowiek się czuł i ja się sam czułem jako przestępca, który dowodzi, że nie jest przestępcą przed jakimś tam prokuratorem. To ma zostać w znaczny sposób uproszczone (...)

    P.S.: Czy wiadomo, kiedy ewentualnie ma to się wszystko stać, czy na razie to jest tylko zapowiedź i znowu czekacie państwo jako środowisko na konkretną reakcję?

    J.M.: Na razie to jest zapowiedź, pani minister powołała kilka osób jako takie ciało doradcze, które razem z Ministerstwem opracuje nowe zasady.

    P.S.: Czyli, panie profesorze, kończąc, powiem tyle, że krok we właściwym kierunku został wykonany i chyba dobrze.

    J.M.: Został zrobiony krok we właściwym kierunku, ja się z tego bardzo cieszę, ale czekam na konkretne rozporządzenia.

    P.S.: Zobaczymy, co będzie. Profesor Jan Mostowski, kierownik Komitetu Głównego Olimpiady Fizycznej. Dziękuję, panie profesorze.

    J.M.: Dziękuję bardzo.

    (stenogram: J.M.)