Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 08.01.2010

„Nie wierzę dzisiejszym słowom premiera”

Gdyby jednoznacznie to stwierdził zaraz po 4 grudnia, wtedy mogłabym uwierzyć, że być może jest sprzymierzeńcem. Nie tyle nas, co tego, aby dojść do prawdy.

Przemysław Szubartowicz: Witam państwa. Moim gościem dzisiaj jest pani poseł Beata Kempa z Prawa i Sprawiedliwości...

  • Beata Kempa: Witam serdecznie.

    P.S.: ...obok Zbigniewa Wassermanna przywrócona w piątek do hazardowej komisji śledczej, w piątek, czyli dziś, czyli to się stało kilka godzin temu.

    B.K.: Tak.

    P.S.: Pani poseł, lubi pani boks?

    B.K.: [śmieje się] Chyba wiem, dlaczego pan pyta. No właśnie wbrew temu, co pewnie może i państwo sobie myślicie o moim temperamencie, może czasem i słusznie, to zawsze jak jest boks, to staram się przełączać. Nie pozwala mi czasem mąż i pewnie może dlatego czasami...

    P.S.: Bo nie wiem, czy pani wie, ale poseł Jarosław Gowin z Platformy Obywatelskiej powiedział dzisiaj, że Platforma dostała w zęby.

    B.K.: [śmieje się] No tak, ale faktycznie, jeżeli to oceniać w kategoriach politycznych, to może bardziej ja bym nazwała to taką małą lekcją pokory. Jednak mimo wszystko myślę, że jeżeli wszczyna się jakąś awanturę, jeżeli chce się uzyskać jakiś efekt polityczny, trzeba mieć... Może inaczej: może po prostu trzeba mieć tylko argumenty, a tu nie było żadnych argumentów, żadnych racjonalnych argumentów, żeby nas z tej komisji wykluczyć i nie było przeszkód, żebyśmy wrócili.

    P.S.: Nie no, argumenty były takie, że państwo, czyli pani, a szczególnie Zbigniew Wassermann, zajmowali się kiedyś ustawą hazardową i dlatego nie powinniście zasiadać w komisji. Takie były argumenty Platformy Obywatelskiej.

    B.K.: Tak, tyle tylko, że słowo, panie redaktorze, „zajmowali się”, no, to powinniśmy zinterpretować, na ile, prawda? A więc na ile, czy braliśmy udział w zespołach, które tworzyły tę ustawę pod kierunkiem danego ministra od A do Z, czy też tylko opiniowaliśmy w ramach obowiązującego prawa i w ramach obowiązków, których gdybyśmy nie dopełnili, moglibyśmy być w tym momencie nawet ukarani za to, że tych obowiązków nie dopełniliśmy. Więc w tej sytuacji należało tylko należycie ocenić właśnie ów udział w procesie legislacyjnym.

    P.S.: Ale to było tak, że...

    B.K.: Wszakże my byśmy musieli wzywać każdego ministra – każdego ministra – który opiniował na przykład ustawę hazardową niejednokrotnie w czasach rządu Platformy Obywatelskiej.

    P.S.: No tak, ale to było tak, że pani akurat była łagodniej potraktowana przez Platformę, ponieważ uznano, że pani nie brała tak czynnego udziału, natomiast Zbigniew Wassermann jednak był traktowany jako ten, który opiniował, który mocno się włączył w tamte sprawy, i stąd były te rozbieżności, że Platforma była gotowa zagłosować, poprzeć panią, ten pani powrót, a Zbigniewa Wassermanna nie.

    B.K.: No właśnie cała rzecz w tej interpretacji słowa „udział”. Moim zdaniem, gdyby to był udział tak zwany nieuprawniony czy nadmierny, to tak, moglibyśmy wtedy rzeczywiście mówić o tym, że słusznym była decyzja o wykluczeniu. Natomiast jeśli on był w ramach obowiązków, a taki był i pana Wassermanna, i mój, przeanalizowaliśmy bardzo dokładnie te dokumenty, również pod takim kątem, że jeśli uznalibyśmy, że on był rzeczywiście jakiś nadmierny albo bardzo głęboko merytoryczny, wtedy nawet sami najpierw przewodniczącemu Sekule i własnym władzom klubów poddalibyśmy taką propozycję, aby zrezygnować z pracy w tej komisji.

    P.S.: Pani dzisiaj powiedziała, że to „przywrócenie odrobiny wiarygodności Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej”. To znaczy co? Wcześniej Sejm Rzeczpospolitej Polskiej już nie miał żadnej wiarygodności?

    B.K.: Od wielu miesięcy, obserwując to, co się dzieje na polskiej scenie politycznej, a także sondaże, przecież widzimy, że Polacy mają coraz mniej zaufania do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, do parlamentarzystów, wszelkie rankingi pokazują, że jesteśmy chyba niemalże prawie na ostatnim miejscu wśród różnych innych instytucji, i ta sytuacja, którą wytworzyła Platforma Obywatelska, na pewno nie wpływała na podwyższenie słupków, jeśli idzie o wiarygodność polskiego parlamentu. I myślę, że dzisiejszy dzień pokazał... Przy czym od razu mówię: nie traktujemy to w kategoriach jakiegoś triumfu, tylko po prostu cieszymy się, że może już będzie stać Sejm Rzeczypospolitej Polskiej na odpowiedzialne, demokratyczne decyzje.

    P.S.: No, Stefan Niesiołowski nazwał to „piso-lewem”, a z kolei Mirosław Sekuła, szef komisji badającej aferę hazardową, powiedział: „Nie jestem zadowolony, uważam, że bardzo źle się stało, że prawo i standardy przegrały z bieżącą polityką, bo tak oceniam wynik tego głosowania”.

    B.K.: Prawo i standardy według Platformy Obywatelskiej przegrały, to prawda. Według Platformy Obywatelskiej. Według pojęcia...

    P.S.: A według państwa wygrały.

    B.K.: A według mnie wygrały i te prawa i standardy, które każdy normalny człowiek, każdy Polak, który wynosi też i odrobinę dobrego wychowania z domu, bo przypomnijmy, co działo się w stosunku... Ja się nie żalę, prawda, ja to wkalkulowałam w koszty funkcjonowania w wielkiej polityce, ale naprawdę ten wielki, bezpardonowy atak, do tego wszystkiego użycie instytucji komisji śledczej na taki właśnie personalny atak w stosunku do mnie czy pana posła Wassermanna, mający na celu przede wszystkim obniżenie wiarygodności czy podważenie wiarygodności w oczach nie tylko moich wyborców, ale całej opinii publicznej, powoduje to, że dzisiaj tak bardzo myślę ważnym było, aby sejm pokazał, że tak dalej być nie może, że komisja śledcza jest do ustalania kwestii, które są związane z uchwałą, a nie do używania jej do ataków personalnych.

    P.S.: Ale państwo naprawdę wyobrażacie sobie prawną i merytoryczną pracę w komisji śledczej po takich wydarzeniach? To znaczy z jednej strony państwo, którzy macie swoje racje i ich dzisiaj broniliście i obroniliście, z drugiej strony Platforma Obywatelska i takie głosy, jak pana Schetyny, pana Grzegorza Schetyny, szefa klubu, który powiedział, że udział państwa, czyli pana posła Wassermanna i pani w pracach komisji jest absurdalny pod względem prawa i przyzwoitości i że państwo będziecie tak naprawdę siebie oceniać i siebie śledzić. I w gruncie rzeczy czy ten nastrój znowu nie spowoduje za kilka tygodni bądź nawet kilka dni kolejnej kłótni i kolejnego sporu? A może państwo znowu zostaną powołani...

    B.K.: Na świadków, tak...

    P.S.: Na przykład.

    B.K.: .Słyszeliśmy dzisiaj w kuluarach, że... Ale być może... Chcemy mocno wierzyć tylko w to, że to są jakieś plotki bądź jakaś taka gorycz po porażce, że prawdopodobnie mają być wszczęte jakieś awantury w stosunku do pana posła Wassermanna. Wciąż chcemy wierzyć, że Platforma drugi raz tego błędu nie poprawi [sic], że wyciągnie z tego wnioski.

    A co do pana Schetyny – no, jeśli mogę cokolwiek panu Schetynie (też jestem z Dolnego Śląska) tak poradzić, ja nie mówię, że po przyjacielsku, przyjaciółmi nie jesteśmy i nigdy nie będziemy, ale jeżeli on wie o tym, że został wezwany w charakterze... znaczy już przez komisję zaakceptowany, że będzie świadkiem, jeszcze nie wie komisja, kiedy będzie wezwany, to tak naprawdę powinien stać z boku tej sprawy. To są właśnie standardy. I powinien nawet – moim zdaniem – uważać, jakie są jego wypowiedzi w stosunku do całej sprawy. Jeśli mówi, że my będziemy sędziami czy coś w tych kategoriach, oceniać własną sprawę, no to ja nie przypominam sobie, żebym znała pana Sobiesiaka, też z tego, co wiem, nie zna go pan Wassermann, nie przypominamy sobie, żebyśmy byli i nigdy nie byliśmy w różnych dziwnych miejscach, nie ustalaliśmy kształtu ustawy hazardowej. Więc tutaj myślę, że pan Schetyna pewnie w takim ferworze nerwowości dzisiaj ze swoimi sądami troszeczkę przesadził.

    P.S.: A czy to prawda, że komisja hazardowa dostała tajne dokumenty od Centralnego Biura Antykorupcyjnego? O tym dzisiaj napisała Polska, dziennik Polska The Times. I podobno materiały te zawierają stenogramy wszystkich rozmów pana Sobiesiaka, w tym również z politykami Platformy Obywatelskiej.

    B.K.: Tak. My dzisiaj po to, żeby też jak gdyby rozpocząć nowe otwarcie, ale dobre otwarcie, bo tak byśmy chcieli, udaliśmy się na zaproszenie pana przewodniczącego na posiedzenie tak zwanego poszerzonego prezydium, to jest pierwsze posiedzenie po naszym wejściu do komisji ponownym. Wiem, że nadeszły nowe dokumenty. Jakie, tego jeszcze nie wiem. Pan minister Wassermann... podzieliliśmy się dzisiaj pracą, pan minister Wassermann był w tajnej kancelarii. Ja do tej tajnej kancelarii pójdę w poniedziałek i...

    P.S.: Ale nie wie pani, czy tam są jakieś nowe sprawy.

    B.K.: Ja w tej chwili nie mogę potwierdzić takich rzeczy, ale też nie mogę takich rzeczy wykluczyć. Natomiast co do tego, jakie to są dokumenty, jakie one zawierają treści, obowiązuje mnie tajemnica państwowa. Zatem nie będę mogła państwu powiedzieć. Natomiast ważne jest i już dawno...

    P.S.: Ale coś na rzeczy jest, jak rozumiem, czyli...

    B.K.: Już dawno powinny znaleźć się na pewno dokumenty, o które prosiłam, będąc jeszcze... jako członek komisji przed wykluczeniem, czyli o billingi i tak zwane BTS–y.

    P.S.: Ale rozumiem, że państwo są w posiadaniu bądź w zasięgu posiadania tych wszystkich dokumentów.

    B.K.: Tego jeszcze nie wiemy, ja przynajmniej nie wiem, do tajnej kancelarii udam się w poniedziałek rano po to, żeby te dokumenty przewertować. Na razie staram się zapoznać z tą dokumentacją, w której jesteśmy władaniu. I w tej chwili, gdzieś od około dwóch godzin przygotowuję się do przesłuchania pana Jacka Kapicy, które ma nastąpić we wtorek. Więc wstępną koncepcję już mam zarysowaną. Pan minister Wassermann przygotowuje się w tajnej kancelarii.

    P.S.: Pani poseł, czy pani wie, że ma pani sprzymierzeńca w najwyższych władzach Platformy Obywatelskiej? Bo otóż premier Donald Tusk powiedział, że dobrze się stało, iż posłowie PiS Beata Kempa i Zbigniew Wassermann wrócili do pracy w hazardowej komisji. „Nie wyobrażam sobie, abym był przesłuchiwany jako świadek przez komisję śledczą, w której nie byłoby posłów Prawa i Sprawiedliwości” – powiedział Donald Tusk.

    B.K.: Po fakcie? Już jak weszliśmy do komisji. No to nie wiem, czy mam sprzymierzeńca, bo gdyby to powiedział jasno i wyraźnie przed faktem, już w dniu 5 grudnia, czyli... bo przypomnę: 4 grudnia wykluczono nas z tej komisji. Gdyby jednoznacznie pan premier Donald Tusk, bo pamiętam, że raz mówił, że źle się stało, później już miał inne wątpliwości, gdyby jednoznacznie to stwierdził zaraz po 4 grudnia, wtedy mogłabym uwierzyć, że być może jest sprzymierzeńcem. Nie tyle nas, co tego, aby dojść do prawdy. Dzisiaj raczej wątpię troszeczkę w jakąś taką...

    P.S.: Pani poseł nie wierzy, że ma sprzymierzeńca...

    B.K.: Nie, nie wierzę.

    P.S.: ...w Donaldzie Tuski. Bardzo dziękuję. Pani poseł Beata Kempa, Prawo i Sprawiedliwość, była naszym gościem.

    B.K.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)