Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 11.01.2010

W koalicji nic się nie dzieje

Koalicja ma się dobrze i nie grozi jej rozpad - zapewnia w "Sygnałach Dnia" minister rolnictwa, poseł PSL Marek Sawicki.

Ale jeśli Platforma z PiS-em bije się na "pozornych polach" to musi sie znaleźć ktoś trzeci, kto uświadomi koalicjantowi, że nie trzeba iść tą drogą - tłumaczy minister.

Marek Sawicki jest za tym, żeby PSL i PO rozmawiali o współpracy dłuższej niż tylko do końca kadencji Sejmu. Bo wtedy jest szansa na przygotowanie długofalowych planów, dzięki czemu wyborcy będą widzieli co ich czeka w przyszłości, a nie tylko za rok.

Minister zapowiedział nowelizację ustawy o Agencji Nieruchomości Rolnych. Ma pozwolić na szybszą sprzedaż państwowej ziemi rolnikom. Szef resortu rolnictwa przyznał, że ta sprawa bedzie w tym roku najważniejsza dla jego resortu. Zapewnił przy tym, że zmiany nie doprowadzą do powstania latyfundiów. Państwowa ziemia, rozydsponowana z zasobów po byłych Państwowych Gospodarstwach Rolnych ma powiększyć przede wszystkim gospodarstwa rodzinne.

Szef resortu rolnictwa podkreślił, że w znowelizowanej ustawie zostaną zachowane dotychczasowe obostrzenia w obrocie państwową ziemią. Najpierw będzie ona sprzedawana osobom z danej gminy bądź z gmin sąsiednich oraz młodym rolnikom. Odbywać się to będzie w przetargu ograniczonym. Inni kupujący będą mogli kupić państwową ziemię, o ile nikt jej nie kupi w pierwszym etapie. Gospodarstwo rodzinne będzie mogło kupić do 300, a firma do 500 hektarów.

*

  • Jakub Urlich: W Sygnałach Dnia zgodnie z zapowiedzią witamy Ministra Rolnictwa Marka Sawickiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Dzień dobry.

    Marek Sawicki: Dzień dobry.

    Wiesław Molak: Panie ministrze, był pan ostatnio u siebie na Podlasiu?

    M.S.: Tak, byłem, byłem w piątek, w sobotę.

    W.M.: Zasypało wszystko, zawiało?

    M.S.: Zasypało ładnie, nawet z mojej rodzinnej wsi w sobotę w południe wyjechać się nie dało, dopiero wieczorem pługi przyszły, odgarnęły. Dzisiaj dzwoniłem, też jest nieźle zasypane, ale do pracy prawdopodobnie moi sąsiedzi wyjadą.

    W.M.: Pan powiedział, że ładnie zasypało. Tu się wszyscy przejmują, że kataklizm, że pociągi spóźnione, że trudno podróżować po drogach, bo nie są odśnieżone.

    M.S.: No, myślę, że te kilkanaście lat bez zimy troszkę odzwyczaiło nas od śniegu, od mrozu, natomiast również tak wczoraj, jak myślałem nad tymi meldunkami z kolei, widać wyraźnie, że technologie niestety nie dopasowały się do warunków klimatycznych, bo jeśli następuje oblodzenie linii, jeśli następują awarie lokomotyw elektrycznych, to widać wyraźnie, że rzeczywiście nasi konstruktorzy, inżynierzy nie przewidzieli, że jesteśmy w takiej szerokości geograficznej, w której zdarzają się zimy, gdzie może być –30°C i z pewnością często nawet do 1,5 m śniegu.

    W.M.: A może po prostu ten sprzęt jest przestarzały i trzeba po prostu go wymienić, a na to nie ma pieniędzy.

    M.S.: No, niech pan zwróci uwagę, że wczoraj na tory wyjechały jeszcze bardziej przestarzałe lokomotywy, te spalinowe, i one sobie radziły.

    W.M.: Dały radę. Panie ministrze, uznał pan, że jednym z najważniejszych zadań resortu rolnictwa w 2010 roku będzie nowelizacja ustawy o Agencji Nieruchomości Rolnych, która pozwoli na szybszą sprzedaż państwowej ziemi rolnikom. Czy rzeczywiście rolnikom, czy wielkim właścicielom ziemskim?

    M.S.: To jest rzeczywiście zaległa sprawa od 20 lat. Głównym zadaniem Agencji Nieruchomości Rolnych miało być rozdysponowanie zasobów jeszcze po byłych PGR–ach państwowej ziemi na powiększanie gospodarstw rodzinnych. Często są takie zastrzeżenie, że oto minister rolnictwa przygotowuje propozycję, w której chce uwłaszczyć dzierżawców, obecnych użytkowników tej ziemi i tworzyć wielkoobszarowe gospodarstwa. Chcę wyraźnie powiedzieć, że w tej ustawie, w tym projekcie ustawy nadal obowiązuje norma z ustawy o ustroju rolnym, a więc 300 hektarów dla gospodarstwa rodzinnego, 500 dla przedsiębiorstwa, i tylko w ramach tej normy będzie realizowana sprzedaż ziemi. A więc w pierwszej kolejności będą wyłączane grunty na powiększenie gospodarstw chłopskich i sprzedawane rolnikom w przetargu ograniczonym, dla tych, których mieszkają w danej gminie lub w sąsiednich gminach co najmniej 3 lata, prowadzą działalność rolniczą lub też dla młodych rolników, którzy po raz pierwszy chcą rozpocząć taką działalność, a w drugiej kolejności dla dzierżawców, ale tak jak powiedziałem, w granicach norm obszarowych.

    W.M.: Ile tej ziemi mamy tak naprawdę?

    M.S.: Tej ziemi mamy jeszcze prawie 2 miliony hektarów, z tym, że w tej chwili około 600 tysięcy hektarów jest zablokowana z 97 roku jeszcze taką decyzją premiera Buzka, gdzie zatrzymano obrót ziemią, wobec której są jakiekolwiek roszczenia. Często te roszczenia nie są sprawdzane i nie są realizowane w drodze administracyjnej wnioski o zwrot, ale wystarczyło kawałek pisma do Agencji, że ktoś tam rości pretensje do określonej działki i już ta działka nie podlega obrotowi. Sporo też gruntów, bo około 300 tysięcy hektarów, są to grunty bardzo rozdrobnione po byłym Państwowym Funduszu Ziemi i one są raczej na terenach tutaj Polski Południowo–Wschodniej, Wschodniej, gdzie 350 tysięcy gospodarstw zostało przekazanych na Skarb Państwa w zamian za emeryturę. Rolnicy oddawali tę ziemię bezpłatnie, bezzwrotnie, otrzymując emerytury. Zresztą te emerytury do dzisiaj są w wielu jeszcze wypłacane. Więc jak widać, około 900 tysięcy hektarów, czyli połowa tej ziemi, mogła być uruchamiana do sprzedaży, a właśnie z takich przyczyn można powiedzieć techniczno–administracyjnych była zablokowana, więc też niezależnie od tego, czy ustawa wejdzie w życie, czy nie, będziemy ten proces w tym roku uruchamiać.

    W.M.: Rząd zaczął wielką prywatyzację, 25 miliardów złotych, o to idzie gra. Na pierwszy ogień poszedł koncern miedziowy KGHM. Ale dziś w jednym z wywiadów prof. Leszek Balcerowicz mówi, że możliwa jest prywatyzacja Lasów Państwowych, no i wcale nie musi oznaczać, że pozbawi ludzi prawa do zbierania grzybów. Pan jest za prywatyzacją lasów państwowych?

    M.S.: Ja myślę, że to jest stary pomysł Leszka Balcerowicza, on ciągle do tego wraca. Wydaje mi się, że ta teoria dawno już legła w gruzach. Polska ma jeden z najlepszych w świecie, a na pewno najlepszy w Europie system gospodarowania lasami i jeśli chcemy to zepsuć, zniszczyć, to oczywiście można to próbować, natomiast na pewno nie z udziałem PSL–u.

    J.U.: Panie ministrze, dlaczego kilkanaście minut temu, kiedy zapowiadałem, że gdy będzie pan naszym gościem, porozmawiamy też o sytuacji w koalicji, miał takie wielkie oczy? Trochę zdziwione, trochę przerażone?

    M.S.: Nie, nie przerażone i nie zdziwione. Ja myślałem, że będziemy tylko rozmawiali o relacjach w koalicji. Wtedy byłem troszkę zdziwiony, że to jest aż tak ważne.

    J.U.: Co się dzieje w koalicji?

    M.S.: Nic się nie dzieje. Myślę, że koalicja ma się dobrze, zadania, jeśli chodzi o rząd, są realizowane, o parlament – główne zadania także, a więc nie bardzo rozumiem pytania.

    J.U.: A te słowa, które dzisiaj publikuje Rzeczpospolita? Rozmowa z marszałkiem sejmu Bronisławem Komorowski, tytuł tej rozmowy mówi już bardzo dużo: „Koalicjant zostawił nas na polu bitwy”.

    M.S.: No więc jeśli się wyznacza pola bitwy mało realne, to wtedy niestety pozostają straty, bo my mówiliśmy, kiedy był zamiar powołania komisji śledczej do afery hazardowej, że te sprawy najlepiej wyjaśnia prokuratura i CBA i nie potrzeba, żeby wokół tego robić jakikolwiek polityczny dym. Platforma Obywatelska...

    J.U.: „Tam, gdzie toczy się bój polityczny, a nie merytoryczny czy prawny, oczekuję od sojuszników, że zostają do końca na polu bitwy, a już na pewno nie przejdą na drugą stronę” – mówi marszałek Komorowski.

    M.S.: Myślę, że marszałkowi Komorowskiemu funkcja marszałka sejmu w jakiś sposób pewnie łączy się z funkcją marszałka zbrojnego i stąd też ta retoryka. Ja bym powiedział tak: wielu posłów PO mówiło o tym, że kwestia przesłuchania posłów PiS-u i ewentualnie zablokowania ich jako członków komisji jest błędem Platformy i dobrze byłoby, żeby marszałek słuchał się, nawet liderów Platformy Obywatelskiej, bo oni... w głos liderów Platformy Obywatelskiej, bo oni o tym mówili. Natomiast jeżeli z uporem idzie się w określonym kierunku i widać wyraźnie, że jest to kierunek zły, to warto czasami się wycofać. My od razu mówiliśmy, że jeśli przesłuchuje się posłów Wassermanna i Kempę, to trzeba udowodnić im ich udział w ewentualnej aferze. Skoro tego nie udowodniono, nie ma żadnych przeszkód, żeby ci posłowie wrócili do pracy. Ba, warto, żeby ta komisja pracowała szybko, zresztą takie było jej zadanie, natomiast ta cała gra z posłami PiS-u sprawiła, że rozstrzygnięcia tej komisji na pewno będą spóźnione.

    J.U.: Pojawiły się też takie komentarze, że to była zemsta Polskiego Stronnictwa Ludowego na swoim koalicjancie, że chcieliście Platformie trochę przytrzeć nosa.

    M.S.: Nie, panie redaktorze, ja myślę, że naprawdę o polityce trzeba mówić w kategoriach racjonalnych. Jeśli Platforma z PiS-em bije się właśnie czasami na tzw. pozornych polach, to musi być ktoś trzeci rozsądny, kto powie, że nie ma o co się bić, warto rozstrzygać ważne sprawy.

    J.U.: I to jest Polskie Stronnictwo Ludowe, panie ministrze, tak?

    M.S.: To jest Polskie Stronnictwo Ludowe, wielokrotnie o tym mówiliśmy.

    W.M.: A tam jest jeszcze... A oprócz tego kijka tam jest też marchewka, bo tam jest zapowiedź, że to może być stały sojusz Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, że niewykluczone, że na przykład premier w następnej kadencji rządu może pochodzić właśnie z waszego ugrupowania, nic nie stoi na przeszkodzie.

    M.S.: Panie redaktorze, o sojuszu programowym warto rozmawiać. Taki sojusz żeśmy zawarli można powiedzieć cztery lata temu, kiedy wspólnie startowaliśmy do wyborów samorządowych, blokując na wielu szczeblach listy wyborcze. To się okazało sukcesem, ten sukces został powtórzony w wyborach parlamentarnych. Więc warto rozmawiać o porozumieniu programowym. Natomiast nie ma potrzeby, żeby nawzajem wyniszczać się poprzez sprawy, które nie są warte aż takiego zachodu.

    J.U.: Marszałek Komorowski mówi o dłuższej drodze politycznej niż tylko takiej kilkuletniej koalicji rządowej. Myśli pan, że to jest realne?

    M.S.: To jest ciekawa propozycja, warto o niej dyskutować. Myślę, że sytuacja, w której w polskiej scenie politycznej po roku 89 co cztery lata, a czasami co dwa odbijamy się od ściany do ściany, nie jest sytuacją dobrą. Dobrze byłoby, żeby i obywatele, i przedsiębiorcy mogli wiedzieć, jakie mają perspektywy czasowe, jeśli chodzi o realizację określonych programów gospodarczych i wtedy z pewnością będzie to służyło większej stabilizacji polskiej gospodarki.

    J.U.: A nie skończyłoby się to wchłonięciem za jakiś czas PSL–u przez Platformę, która jest jednak większą partią?

    M.S.: Panie redaktorze, ciągle wracamy do tego samego. Myślę, że czas przystawek już minął, już w tej chwili jesteśmy na poziomie rzeczywiście drugiego dania i warto poważnie o tym wszystkim rozmawiać. PSL ze swoją tradycją i doświadczeniem o żadne wchłonięcie się nie obawia.

    W.M.: To co dopiero będzie przy deserze. Dziękujemy bardzo.

    J.U.: Dziękujemy bardzo za naszą rozmowę. Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego, Minister Rolnictwa w Sygnałach Dnia.

    M.S.: Dziękuję bardzo.

    (J.M.)