Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 02.07.2009

Budowa statków niepewna, deklaracje tylko ustne

Odsyłam do ubiegłotygodniowej informacji, tylko w mediach lokalnych szczecińskich, że zostało rozsypane biuro projektów Stoczni Szczecińskiej.

Wiesław Molak: W studiu kolejny zapowiadany przez nas gość: Joachim Brudziński, Prawo i Sprawiedliwość. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Joachim Brudziński: Dzień dobry, witam serdecznie.

Henryk Szrubarz: Panie pośle, uspokoiła pana informacja o tym, kto będzie zarządzał stoczniami w Gdyni i Szczecinie?

J.B.: Wie pan, tutaj może w najmniejszym stopniu chodzi o moje emocje czy o mój spokój, natomiast najważniejsze...

H.S.: No, jest pan związany na przykład ze Szczecinem i z losem obywateli Szczecina.

J.B.: Oczywiście, ale najważniejsze tutaj jest po pierwsze spokój i takie poczucie, że stoczniowcy być może, co daj Panie Boże, będą mieli zatrudnienie, to po pierwsze, a po drugie najważniejsze, może nawet w odwrotnej kolejności, najważniejszym byłoby, aby produkcja okrętowa, stoczniowa została utrzymana zarówno w Szczecinie, jak i w Gdyni, ponieważ produkt finalny naszych stoczni to nie jakaś tam, nie wiem, metalowa drabina, tylko produkt niezwykle skomplikowany technologicznie, nafaszerowany elektroniką, nafaszerowany urządzeniami, silnikami specjalistycznymi. Gdyby jeszcze miały potwierdzić się te informacje, że w Stoczni Gdyńskiej będą budowane gazowce, które należą do jednych z najbardziej obok chemikaliowców skomplikowanych jednostek, statków (...) pływających po morzach i oceanach, no to na pewno byłyby powody do radości.

H.S.: No ale jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Prawo i Sprawiedliwość mówiło, że to właściwie zagrywka pi-arowska Platformy Obywatelskiej, a tymczasem okazało się, że to wcale nie zagrywka pi-arowska, tylko już konkretne rozmowy i konkretne decyzje, i konkretny wreszcie inwestor.

J.B.: Nie no, mówiliśmy o zagrywce pi-arowskiej o ogłaszaniu samej decyzji o tym, że jest jakiś potencjalny, hipotetyczny nabywca bez podawania konkretów. Zresztą, panie redaktorze, to jest tak – jeżeli rządzących będzie za co chwalić, to zapewniam pan, że my jako opozycja na pewno potrafimy to uczynić i na pewno ja osobiście, gdyby te wszystkie zapowiedzi, które padły na ostatniej konferencji prasowej pana ministra Grada z przedstawicielem inwestora się potwierdziły, to ja nie będę miał żadnych oporów, żeby panu ministrowi Gradowi pogratulować, bo ileś ekip próbowało kwestię stoczni rozwiązać pozytywnie poprzez prywatyzację.

Tylko wie pan, tu cały czas mamy bardzo dużo znaków zapytania. Dzisiejsza prasa donosi, że te zapowiedzi, o których mówił inwestor, przedstawiciel inwestora i sam pan minister Grad, są deklaracjami ustnymi, tutaj nie ma nic na piśmie. Wie pan, niepokojące, jeżeli mielibyśmy dopatrywać się jakichś niepojących sygnałów, jest to, że od kilku tygodni, a właściwie już miesięcy nic dobrego nie dzieje się wokół załogi. Dlaczego? Dlatego, że nie tereny, nawet nie pochylnie są w tym procesie najważniejsze. Najważniejsi są ludzie...

W.M.: No, jest zapowiedź: 2 tysiące zatrudnionych w Gdyni, 3 tysiące w...

J.B.: Oczywiście, tu nawet nie chodzi o te tysiące, bo, panie redaktorze, stoczniowców, tych o najniższych kwalifikacjach na rynku znaleźć będzie nietrudno, bo... szczególnie w dobie kryzysu, natomiast zawsze największą wartością dla potencjalnego inwestora powinny być na przykład biura konstruktorów albo... a tutaj słyszymy, że te biura zostały rozwiązane. Więc jeżeli inwestor nabywa tego typu przedsiębiorstwo, jakim jest stocznia, to musi patrzeć długofalowo i pierwszymi działaniami powinno być zatrzymanie inżynierów na przykład z biur konstrukcyjnych, chyba że jest tu jakiś inny zamysł, że to nie rodzimi inżynierowie, nasi będą te statki konstruować czy budować, tylko sięgnie się po ludzi z zewnątrz. I to jest...

W.M.: Nie szuka pan dziury w całym?

J.B.: Nie, panie redaktorze, nie szukam, dlatego że odsyłam do ubiegłotygodniowej informacji, ona co prawda pojawiła się na mediach lokalnych szczecińskich, ale podawano właśnie, że zostało rozsypane biuro projektów, to znaczy rozsypane w tym znaczeniu, że ci ludzie z dnia na dzień stracili pracę, dostali wypowiedzenie i nikt się nimi nie interesuje. I to nie jest szukanie dziury w całym, tylko to jest... Wie pan, wedle przysłowia „Strzeżonego Pan Bóg strzeże”, no, mówmy o tym chociażby po to, żeby uzyskać odpowiedź, nie deklaratywną, ale konstruktywną.

Powtórzę jeszcze raz: jeżeli okaże się, że w trakcie tego procesu kompensacji tych stoczni inwestor, potencjalny inwestor, który te stocznie nabył, będzie budował tam statki, będzie to na pewno powód do satysfakcji dla rządzących, a opozycję, przedstawicieli opozycji na pewno będzie stać na to, żeby rządzącym pogratulować.

H.S.: Panie pośle, czy nieszczęście ludzkie powinno być wykorzystywane do dyskusji i kłótni politycznych? A tego rodzaju wrażenie można odnieść, no, chociażby po informacji rządu dotyczącej reakcji czy pomocy poszkodowanym w wyniku powodzi i ulewy, między innymi na południu kraju.

J.B.: Nigdy nieszczęście ludzkie – czy indywidualne, czy grupowe – nie powinno być powodem do politycznego żeru, mówiąc wprost.

H.S.: No ale jest.

J.B.: No, panie redaktorze, teraz co pan nazwie? No to proszę wskazać, o jakie konkretne przykłady...

H.S.: Na przykład zarzuty chociażby takie, że premier i wicepremier pojawiają się na miejscu powodzi, że właściwie rząd, obecny rząd nic albo niewiele zrobił, żeby tego rodzaju skutkom, tragicznym skutkom zapobiegać.

J.B.: No to pytanie: czy zrobił? To po pierwsze, bo uporządkujmy jedną rzecz. Świętym prawem, a nawet nie tyle prawem, co nakazem opozycji, bo rozumiem, że pan redaktor pije tutaj do wypowiedzi przedstawicieli opozycji, jest to, aby rządzącym patrzeć na ręce, bo to jest tak, że rząd nie jest od tego, żeby – jak już kiedyś mówiłem – grzać się w świetle dobrych sondaży czy dobrych opinii, tylko rząd jest od tego, że jeżeli w państwie dzieje się źle, sprawnie tym państwem administrować i zarządzać.

Myśmy postawili zarzut w pełni uzasadniony obecnej ekipie, po pierwsze – że działania, które są podejmowane, są działaniami doraźnymi i są nastawione w znacznej mierze, w dużej mierze na kształtowaniu własnego wizerunku medialnego, a nie na strategiczne rozwiązywanie problemów, które, nie daj Panie Boże, z którymi, nie daj Panie Boże, być może za parę dni, tygodni, miesięcy znowu przyjdzie nam się zmierzyć.

Nasz zarzut podstawowy sprowadzał się do tego, że obecna ekipa, bez mała pierwszą decyzją pani minister Elżbiety Bieńkowskiej w momencie, kiedy przejęli władzę, pierwsza decyzja dotyczyła skreślenia z projektów kluczowych, z list indykatywnych inwestycji, które poprzednicy, w tym wypadku pani minister Grażyna Gęsicka wpisała właśnie jako projekty kluczowe, strategiczne. Chodzi tutaj o tzw. zbiorniki retencyjne, o budowę zbiorników retencyjnych dorzecza górnej Wisły.

Zbiorniki te, gdyby powstały, oczywiście, w pewnej perspektywie czasowej, to nie jest tak, że my winimy, że tych zbiorników nie ma, bo to jest oczywiste, że nawet te dwa lata, za której już dzisiaj Platforma Obywatelska odpowiada, one by nie powstały, ale była pewna wizja państwa, jak tym państwem zarządzać.

I teraz rozsypanie tych projektów kluczowych, zdjęcie ich i uzasadnianie, że to gminy, samorządy powiatowe, samorządy wojewódzkie powinny występować, aplikować o te środki, naszym zdaniem jest zrzucaniem odpowiedzialności z ramion rządu, państwa na samorządy.

W.M.: Ale wie pan, że wpisać można wszystko, i taka była odpowiedź między innymi wicepremiera Schetyny...

J.B.: Tak, wiem.

W.M.: „Wpisać to i my możemy. I co z tego?”.

J.B.: Dobrze, dobrze. No więc pytanie: dlaczego nie wpisują, tylko mówią, że powinni aplikować...? To może odwróćmy – czy są środki unijne? Są. Zalegają, pan redaktor przyzna, zalegają na kontach Narodowego Banku Polskiego. Te środki unijne są niewykorzystane.

Teraz – jaka jest w ogóle koncepcja czy strategia sięgania po te środki? My, nasz rząd Jarosława Kaczyńskiego, pani minister Grażyna Gęsicka uważała, że dla inwestycji kluczowych, strategicznych z punktu widzenia interesów państwa, w tym wypadku bezpieczeństwa przeciwpowodziowego, te środki powinny być wykorzystywane w ramach właśnie tych projektów kluczowych, czyli to państwo powinno brać za nie odpowiedzialność.

Natomiast Platforma Obywatelska uważa, że po te środki powinny aplikować samorządy, bo one są najlepiej zorientowane, one najlepiej wiedzą.

Samorządów nigdy na to nie będzie stać, dlatego że zbiornik retencyjny, na przykład (...), to nie jest zbiornik, który będzie zabezpieczał tylko i wyłącznie województwo podkarpackie. Docelowo budowa tych wszystkich zbiorników retencyjnych zabezpieczałaby 6 województw.

I teraz z czym to się wiąże, panie redaktorze? To się wiąże chociażby z całym procesem postępowania konkursowego. Jeżeli samorząd ma o to wystąpić, to każda poszczególna gmina czy powiat, czy nawet województwo zagrożone powodzią, aby móc aplikować o te środki, musi przygotować... musi mieć po pierwsze wkład własny, czyli wygospodarować...

W.M.: Najpierw trzeba wydać, żeby później odzyskać te pieniądze.

J.B.: No właśnie. I my uważaliśmy, że tutaj jest właśnie rola państwa, że to państwo powinno wydać, a nie samorządy. Tak samo jeżeli chodzi o przygotowanie projektu. Samo przygotowanie projektu bez żadnej gwarancji, że ten projekt znajdzie akceptację w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego wiąże się z wydaniem olbrzymich środków finansowych. I za to krytykowaliśmy.

Natomiast co do krytyki, że pan minister Schetyna w sposób kabaretowy, prawda, gdzieś tam na jakichś terenach się pojawia. To już wyjaśniam, o co szło.

H.S.: Dlaczego kabaretowy?

J.B.: Już panu odpowiadam, panie redaktorze. Otóż w ubiegłym tygodniu, w ubiegły piątek, tydzień temu w piątek rozpoczęło się posiedzenie sejmu. I przed rozpoczęciem sejmu jeden z parlamentarzystów, pan poseł Kazimierz Moskal z Ropczyc, gdzie, Bogu dzięki, póki co była tylko jedna ofiara śmiertelna, z mównicy sejmowej w sposób regulaminowy, spokojny, grzeczny zwrócił się z prośbą do marszałka sejmu o zwołanie Konwentu Seniorów, ponieważ wtedy ani sejm, ani opinia publiczna nie miała żadnej wiedzy, w jaki sposób rząd zamierza z tą tragedią walczyć. Zwrócił się z prośbą o informację rządową.

Przypominam, że wtedy właśnie Platforma Obywatelska zapowiadała, że jedzie regenerować się i dyskutować do Ośrodka Regeneracji Spa i nie było żadnej informacji, że pan minister Grzegorz Schetyna gdziekolwiek się wybiera. Tak samo jak nie było żadnej zapowiedzi, że jakąś informację sejm czy opinia publiczna usłyszy.

Co się wtedy wydarzyło? Po pierwsze parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej zaczęli zachowywać się, no, jak uczniaki w szkole – tupać, śmiać się, krzyczeć, że hucpa, o co wam chodzi, śmiał się również obecny na sali pan Grzegorz Schetyna.

Kiedy marszałek sejmu Bronisław Komorowski zorientował się, że sytuacja jest poważna, kiedy w bardzo takim emocjonalnym, nie ma się co dziwić, wystąpieniu pan poseł Kazimierz Moskal zaapelował, żeby koledzy z Platformy Obywatelskiej rzeczywiście nie śmiali się nad tragedią ludzką, zapowiedziano, że zostanie zwołane nadzwyczajne posiedzenie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych i dosłownie w parę minut po tym nagle pan Grzegorz Schetyna, kiedy już była informacja, że na miejsce tragedii, powodzi udaje się przedstawiciel Kancelarii Prezydenta, były szef BBN-u pan Władysław Stasiak, nagle okazało się, że pół godziny wcześniej, bez żadnych wcześniejszych informacji w tym samym miejscu pojawi się pan Grzegorz Schetyna.

I to krytykowaliśmy, że działania rządu... Pan Grzegorz Schetyna powinien tam już być w nocy jako minister odpowiedzialny za bezpieczeństwo państwa, a nie ustalać kalendarz wyjazdów przez pryzmat tego, czy przypadkiem wcześniej nie pojawi się tam przedstawiciel BBN-u czy Kancelarii Prezydenta, i nie wtedy, kiedy opinia publiczna, ponieważ sejm był wtedy transmitowany w telewizji, mogła zobaczyć, że coś niedobrego dzieje się z tymi, którzy powinni za państwo odpowiadać.

W.M.: Bardzo dziękujemy...

J.B.: To krytykowaliśmy, to krytykowaliśmy.

W.M.: Bardzo dziękujemy za rozmowę. Joachim Brudziński, Prawo i Sprawiedliwość, w Sygnałach Dnia.

J.B.: Dziękuję serdecznie.

(J.M.)