Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 01.10.2008

Stocznie bliżej upadku

Stocznia Gdańska ma szansę na przetrwanie. Warunkiem jest plan restrukturyzacyjny.
Stocznie bliżej upadku

Stocznia Gdańska ma szansę na przetrwanie pod warunkiem, że Komisja Europejska otrzyma plan restrukturyzacyjny zakładu - poinformowali unijni urzędnicy. Połączony program przekształceń Gdyni z Gdańskiem został odrzucony przez unijną komisarz do spraw konkurencji Neelie Kroes.

Urzędnicy w Komisji Europejskiej dają do zrozumienia, że jest ratunek dla stoczni Gdańsk, małego zakładu, już sprywatyzowanego, który otrzymał mniejsze wsparcie z budżetu państwa w porównaniu z pozostałymi stoczniami. Nie bez znaczenia jest też zapewne historia Stoczni Gdańskiej.

Jeśli natomiast chodzi o Szczecin i Gdynię, to unijna komisarz odrzuciła programy restrukturyzacyjne i wszystko wskazuje na to, że taka też będzie decyzja całej Komisji Europejskiej.

Nie należy bać się upadłości polskich stoczni. Ogłoszenie bankructwa wcale nie oznacza masowych zwolnień pracowników.

Neelie Kroes kwestionuje zbyt dużą pomoc państwa i zbyt mały wkład inwestorów w restrukturyzację. W przypadku negatywnej decyzji stocznie będą musiały oddać rządowe wsparcie co może oznaczać ich upadek.

Minister skarbu Aleksander Grad w związku z rozbieżnościami między polskimi i unijnymi ekspertami poprosił Neelie Kroes o pisemną analizę programów jeszcze przed podjęciem decyzji. Bruksela prośbę jednak odrzuciła i osobnego dokumentu nie będzie. Analiza planów restrukturyzacyjnych znajdzie się dopiero w ostatecznej decyzji podjętej przez Komisję Europejską w sprawie stoczni - powiedział jej rzecznik.

Aleksander Grad poinformował, że istnieje "plan B" na wypadek konieczności ogłoszenia upadłości polskich stoczni. Szef resortu skarbu zapewnił, że ministerstwo jest przygotowane na takie rozwiązanie w zakresie pomocy stoczniom i jej pracownikom. Jak wyjaśnił - projekt został przygotowany w porozumieniu z innymi ministrami oraz samorządami. Program składa się z dwóch części obejmujących pomoc dla stoczniowców oraz ratowanie przedsiębiorstw po ich upadłości.

- Nie należy bać się upadłości polskich stoczni. Ogłoszenie bankructwa wcale nie oznacza masowych zwolnień pracowników - ocenia dla Radia Gdańsk Tomasz Starus, analityk z Euler Hermes. Zdaniem Tomasza Starusa, ewentualne bankructwo polskiego przemysłu stoczniowego nie powinno pociągnąć za sobą upadłości zakładów, które produkują na potrzeby stoczni.

Dla wielu firm stocznia nie jest bowiem jedynym odbiorcą - podkreślił Tomasz Starus. Tym bardziej, że - jak dodaje ekspert - podwykonawcy od lat zdają sobie sprawę z sytuacji, w jakiej znajduje się polski przemysł stoczniowy i mieli bardzo dużo czasu by zapewnić sobie innych klientów.

(IAR, rk)