Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 19.05.2009

Kto nie chciał rozmawiać?

Guzikiewicz: Czekaliśmy tę gałązkę oliwną ze strony premiera, a była prowokacja. Bronk: Był wczoraj czas na argumenty.

Wiesław Molak: Jedni byli, drudzy nie byli. Teraz będziemy rozmawiali ze związkowcami. Marek Bronk, Związek Zawodowy Okrętowiec. Dzień dobry...

Marek Bronk: Dzień dobry, witam państwa.

W.M.: Pan był. Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej. Witamy w Sygnałach.

Karol Guzikiewicz: Witam serdecznie.

W.M.: Pana nie było.

K.G.: Nie było.

Henryk Szrubarz: Jak pan komentuje wczorajszą debatę premiera ze związkowcami?

K.G.: Ja twierdzę, że nic ona nowego nie wniosła. Premier po prostu nie chciał rozmawiać na argumenty i cała ta socjotechnika, która wcześniej była zastosowana – skłócenie związków, zmiana scenariuszy, brak prowadzącego, a na końcu młodzieżówka, młodzieżówka Platformy, która miała stać pod budynkiem, to znaczy że była prowokacja, że mogło dojść do jakichś, nie wiem, przepychanek, więc cały czas to wszystko było skierowane na skompromitowanie...

W.M.: A stała ta młodzieżówka, panie przewodniczący?

K.G.: Była młodzieżówka, bo w telewizji to wszystko mówiono, że była młodzieżówka. Pan przewodniczący mógł tego nie wiedzieć, ale była młodzieżówka. Natomiast nie chciano rozmawiać na argumenty, zmieniono scenariusz...

H.S.: Ale wynika z tych doniesień wczorajszych, że to właściwie Solidarność i OPZZ nie chciały rozmawiać, bo zaproszenie...

K.G.: Nie chcieliśmy rozmawiać...

H.S.: ...bo zaproszenie premier wystosował do wszystkich związków...

K.G.: Tak, ale...

H.S.: ...również do was.

K.G.: Tak, to jest prawda, to jest prawda, natomiast skierował je dopiero... ja dowiedziałem się o 22–ej w piątek, zaproszenie przyszło faksem o 17–ej w piątek, gdy biuro było już zamknięte. Wydawało się, że to będzie inaczej. Natomiast, oczywiście, na początku zaczęły być szczegóły techniczne, że rząd nie zgodził się na żadne szczegóły techniczne, na żadne uwagi merytoryczne, wszystko było na nie. Nie wiedzieliśmy, dlaczego do końca (...)

H.S.: Premier Donald Tusk mówił, że właściwie nie ma żadnych warunków wstępnych, nie stawia żadnych warunków.

K.G.: Właśnie nie stawiał warunków (...)

H.S.: Chcecie rozmawiać, to proszę, przyjdźcie i będziemy rozmawiać. A wy powiedzieliście „nie” wtedy.

K.G.: Ja powiem tak – premier mówił, że nie stawia warunków, a stawiał warunki minister Paweł Graś, że... Po co, to już (...), natomiast chciano rozmawiać o Polsce, a wczoraj ani słowa nie usłyszeliśmy o Polsce. Jedyna deklaracja premiera to to, że jakby było nie tak, niedobrze ze stocznią, no to będzie jakaś pomoc dla pracowników stoczni, to jest jego jedyna deklaracja. Natomiast, oczywiście, wczoraj dopiero już po debacie ujawniliśmy, że czekaliśmy właśnie na słowa premiera konkretnie. Premier okłamywał społeczeństwo mówiąc o wielosetmilionowej pomocy publicznej, mówiąc, że raport NIK–u... że nie ma jakiegoś tajnego raportu NIK–u, a na koniec już w komentarzach tej debaty Solidarność pokazała jedną ze strony raportu NIK–u, gdzie rozbieżność odnośnie pomocy publicznej, czyli tej przyczyny kłopotów Stoczni Gdańskiej jest ogromna. Jest ogromna, ponad 10–krotna, bo pomoc liczona w tak zwanych (...) przelicznikach jest kilkadziesiąt milionów, 30–40 milionów, ta rzeczywista pomoc to tylko 7–8 milionów. Natomiast przypisuje się Stoczni Gdańskiej 700, nawet 800 milionów. Więc premier skłamał, nie potrafi się z tego wyjaśnić, dokumenty rządowe, czyli dokumenty (...)

H.S.: Znaczy akurat wczoraj w czasie tej debaty premier tłumaczył, z czego wynika ta wysokość pomocy publicznej.

K.G.: Nie tłumaczył...

W.M.: No właśnie, czy wytłumaczył? Zapytajmy Marka Bronka, Związek Zawodowy Okrętowiec.

M.B.: Myślę, że argumenty to można właśnie było wczoraj przedstawić na tym spotkaniu z panem premierem. Dla mnie rzeczą oczywistą, kilka razy było powiedziane dla stoczni „tak” i tego chciałbym się trzymać. Po pierwsze to jest gwarancja minimalnego zatrudnienia, że jest taka umowa podpisana między Skarbem Państwa a inwestorem, po drugie – że będzie to budowa statku, przerób stali 22 tysiące rocznie, i po trzecie – informacje płynące z Unii Europejskiej, pozytywne informacje, że dojdzie do rozwiązania tematu i akceptacji przez Komisję Europejską pozytywny, i po czwarte – jeśli by coś nie wyszło, to stoczniowcy mogą liczyć właśnie na ustawę kompensacyjną, na specustawę, która w trudnej sytuacji mogłaby pozwolić na to, że pracownicy będą brali udział w szkoleniach, odprawach et cetera.

H.S.: Czuje pan, że rozbija pan jedność związków zawodowych? Ta wczorajsza debata pokazała, że tej jedności nie ma?

M.B.: Wie pan, tu nie chodzi o jedność. Tu chodzi o pracowników. I wczoraj, jeśli ktoś chciał właśnie w ten sposób przedstawić swoje argumenty, to w spokoju, nie na wiecach. Była ku temu okazja. I ja jestem zadowolony, i to potwierdzają dzisiaj telefony i gratulacje pracowników stoczni, że w końcu te rzeczy, o których wspomniałem, zostały wyraźnie podkreślone i potwierdzone przez pana premiera, że nie zostaniemy sami.

W.M.: A Karol Guzikiewicz panu pogratulował?

M.B.: Nie widziałem się jeszcze, być może jak się spotkamy, to...

H.S.: Ale teraz...

M.B.: ...osobiście...

H.S.: Teraz pan słyszy Karola Guzikiewicza, może dojdzie do tego? Czy Solidarność straciła okazję do tego, żeby spokojnie i merytorycznie porozmawiać z premierem wczoraj w czasie debaty?

K.G.: Wczoraj właśnie straciła okazję, krzesło dla premiera stało. Od dwóch tygodni jesteśmy w mediach obecni w tym sensie, że możemy mówić i będzie mówić, że premier niestety... Wczoraj czekaliśmy właśnie na tę gałązkę oliwną ze strony premiera, a premier niestety w dalszym ciągu nas obraża, nazwał nas tchórzami, dlatego to puste krzesło, które czekało ponad godzinę na premiera. Po raz kolejny premier stchórzył, bo nie chce rozmawiać na argumenty.

M.B.: Karolu, trzy krzesła czekały na politechnice. Trzy, nie jedno.

K.G.: Wiesz, nie będziemy na antenie się tutaj sprzeczać. Wiesz, dlaczego nie byliśmy. I nie komentujmy, stało się, ty wiesz, dlaczego, niech słuchacze (...)

W.M.: To niech słuchacze się chociaż dowiedzą, dlaczego nie byliście.

K.G.: Nie byliśmy, bo taki był... Nie byliśmy, bo inne były reguły gry. Jak Marek Bronk wczoraj powiedział wyraźnie, że też nie chciał iść na to spotkanie, nie ze mną rozmawiał, z Gałęzowskim. W momencie, kiedy media zaczęły go podpuszczać i tak dalej, że takie owakie, to zmienił zdanie, no więc...

M.B.: Karol, nie media, nie media.

K.G.: Ze mną nie rozmawiał Marek, rozmawiał z Gałęzowskim, że ż to Gałęzowski będzie nas reprezentował...

M.B.: I były już ustalenia. I były ustalenia.

K.G.: Może były ustalenia, nie wiem, ze mną nie rozmawiałeś. Ale nie wracajmy do tego, wracajmy do stoczni. Jeżeli chcemy rozmawiać, mówmy o stoczni. Fakt jest faktem – do pani Kroes... ja spotykałem się dwa razy z panią Kroes, ona potwierdza, dla niej wiarygodne są te dokumenty, które przesyła rząd, a nie które mówi Solidarność czy zarząd stoczni. Rząd przesłał dokumenty, które nie mają adekwatności...

M.B.: Na dzień dzisiejszy została sprawa potwierdzenia przez ISD, nie rząd.

K.G.: Powiem tak – ISD potwierdza, że takiej pomocy publicznej nie było i również ja... w tym dokumencie NIK–u są kwoty, które wykazuje ISD. I nie tylko ISD, tylko sprzedający, ISD i sprzedający. Więc dlatego mówimy o kłamstwie, dlatego że kwoty... każda pomoc publiczna... pomoc publiczna to są poręczenia, kredyty różnego rodzaju muszą być odzwierciedlone w dokumentach wewnątrz stoczni. I to, co pan premier mówił...

W.M.: Panowie, co to jest ISD? Bo troszeczkę...

K.G.: ISD to jest grupa, która kupiła dzisiaj Stocznię Gdańską, to prywatny inwestor z Ukrainy, oni mają tutaj część polską, nazywa się to ISD Polska. Natomiast inaczej – jeżeli... ja dzisiaj... gdyby mnie premier dzisiaj podał do sądu za słowa kłamstwa, to pan nie uwierzy, kto będzie moim świadkiem. Moim świadkiem obrony będą prezesi, obecni, byli prezesi, Agencja Rozwoju Przemysłu, bo to znaczy, że (...)

M.B.: W jednym, Karol, zgadzamy się, pomoc publiczna w takiej...

K.G.: I dlatego to jest sedno sprawy, bo rozmowa o tym, czy zamykać dwie pochylnie, czy jedną, to rząd mógł zawalczyć o dwie pochylnie. Marek dobrze wie, że jedna pochylnia to jest mało. W tej chwili na wszystkich trzech pochylnia stoją statki i jest praca. I gdybyśmy te pochylnie nie używali, ale używamy te pochylnie i dlatego jest tak dla nas ważne, żeby każdy potencjał produkcyjny utrzymać, najwięcej, ile można.

H.S.: A może to, co pokazały ostatnie minuty, związkowcy najpierw powinni rozmawiać między sobą, dyskutować, a potem dopiero rozmawiać w premierem.

M.B.: Tak też było w piątek.

W.M.: My też bardzo dziękujemy za tę dyskusję, za rozmowę.

K.G.: Dziękuję bardzo.

W.M.: Marek Bronk...

M.B.: Dziękuję bardzo.

W.M.: ...Związek Zawodowy Okrętowiec, Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej.

(J.M.)