Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 23.07.2009

Wszystko rozejdzie się po kościach

Na szczęście inwestor nas zapewnił, że do 17 sierpnia wpłaci, wpłacił 8 milionów euro wadium i zarejestrował w Polsce spółkę Polskie Stocznie.

Wiesław Molak: W studiu nasz kolejny gość: Minister Skarbu Państwa Aleksander Grad. Dzień dobry, witamy, panie ministrze.

Aleksander Grad: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

W.M.: Dzisiejsze tytuły: „Stocznie na lodzie”, „Rząd nie dostał pieniędzy od inwestora z Kataru. Termin minął wczoraj”. Co się stało?

A.G.: Inwestor razem ze swoimi partnerami finansowymi poprosił nas o zmianę terminu na dzień 17 sierpnia, dlatego że chce dokonać dodatkowego audytu prawnego, przeanalizować go i sprawdzić te potencjalne zastrzeżenie co do wad prawnych tych nieruchomości, tych aktywów, które są sprzedawane głównie w Szczecinie, czy to jest prawda, czy nie. I stąd padliśmy jakoś trochę ofiarą nieodpowiedzialności pisania takich różnych listów do inwestorów...

W.M.: Właśnie, co to jest za list?

A.G.: ...którzy próbują na siłę inwestora wystraszyć. Inwestor, oczywiście, się nie boi, żeby była jasność, bo on ma też swoich prawników, my mamy swoje analizy prawne, ale jeżeli taki list trafia do najwyższych osób w krajach Zatoki i próbuje się tym listem straszyć, no to siłą rzeczy trzeba to wyjaśnić.

W.M.: List jest podpisany przez stowarzyszenie, za którym – według różnych informacji – stoją byli członkowie zarządu byłej Stoczni Szczecińskiej SA. Czy rzeczywiście tak jest? Istnieje takie stowarzyszenie i...?

A.G.: Takie stowarzyszenie istnieje. Ja nie chcę tutaj przesądzać, kto za tym stoi, to zbada i ABW, i prokuratura, bo są jakieś zarzuty w tym liście podnoszone, więc to musi zbadać prokuratura, ale moje pytanie jest: jakie są intencje piszących ten list? Ja powiem w ten sposób: to, że kiedyś upadła stocznia w Szczecinie i to... ja uważam, to jest moje osobiste zdanie, to wyrządzono gigantyczną wówczas krzywdę ówczesnym właścicielom tych stoczni, zarządom tych firm, ale to nie oznacza, że teraz można odwrócić kijem Wisłę, to znaczy, że można odwrócić stan. Stocznia upadła i po upadłości ten majątek znalazł się w tej spółce, która jest teraz sprzedawana. Więc moim zdaniem taka próba na siłę ratowania tego, co się kiedyś wydarzyło i dzisiaj jest szkodliwa i dla samej stoczni, i dla stoczniowców, i dla tego regionu i nie warto tego robić.

W.M.: Autorzy listu ostrzegli przyszłego inwestora między innymi, że jeśli wypełni umowę z polskim rządem, to złamie zasadę Koranu, która mówi, że muzułmanin ma zakaz sprzedaży rzeczy, gdy wie, że posiada ona wady i nie poinformuje o nich. Czy jakby pan miał kupić i dostałby pan taki list, przejąłby się pan takim donosem, takim listem?

A.G.: Wie pan, to jest jakiś fragment tego listu. No więc ja nie chcę go tutaj komentować, uważam go za w sumie bardzo szkodliwy. Jest to, podkreślam, jest pewien rodzaj sabotażu i inwestor jest bardzo poważny i właśnie dlatego, że jest poważnym inwestorem, jeżeli ktoś tego typu rzeczy pisze, no to on analizuje dodatkowo uwarunkowania prawne. One, oczywiście, były już analizowane, ale myślę, że nie zaszkodzi, jeżeli poczekać.

W.M.: No ale pan mówi, że to poważny inwestor. To wcześniej wszystkiego nie zbadali krok po kroku, że wszystko jest w porządku, że można kupić, że kontroluje te transakcje Komisja Europejska? I wystarczy jeden taki list i...

A.G.: Znaczy ja chcę powiedzieć, że to nie jest tylko taki jeden list...

W.M.: Jest więcej takich listów?

A.G.: ...jest mnóstwo różnych działań, interpelacji w tej sprawie i robi się wokół tego takie zamieszanie. Dopóki ludzie o tym mówili tylko, a nie pisali listów, to jeszcze było jakby mało szkodliwe. Żeby była jasność – to my i inwestor i my mamy swoje analizy prawne. Z tych analiz prawnych wynika, że z tym problemów nie ma. I jeszcze specustawa stoczniowa, która jest... ona też pewne rzeczy przesądziła ostatecznie. Natomiast jeżeli inwestor nas prosi o to, żeby mieć dodatkowy czas na analizę audytu prawnego, szczególnie że to nie tyle chodzi o samego tego kupującego, ale o tych, do których to zostało zaadresowane, którzy zorganizowali finansowanie tego projektu, w związku z tym ja ubolewam, że tak się stało, ale na szczęście inwestor nas zapewnił, że 17 sierpnia to jest ta data, do której on wpłaci, że jest gotowy ponieść koszty utrzymania tych aktywów, teraz od 22 lipca do tego czasu wpłacił 8 milionów euro wadium, które jest na poczet ceny, zarejestrował w Polsce spółkę Polskie Stocznie, która będzie to prowadziła. Tak że on dalej pracuje, natomiast wyjaśnimy to i myślę, że się wszystko rozejdzie po kościach.

W.M.: Dla pana to nie jest dziwny inwestor, bo wielu ekspertów twierdzi, znaczy ma coraz więcej wątpliwości co do sprzedaży stoczni w Gdyni i w Szczecinie.

A.G.: No ale...

W.M.: Że list tajemniczego stowarzyszenia, że...

A.G.: No ale jakie można mieć wątpliwości do inwestora?

W.M.: No że problemów nie ma, ale pieniędzy też nie ma, no.

A.G.: Ale pamiętajmy, że po drodze zrealizowane zostały wszystkie procedury, były przetargi, wadia, umowy notarialne, więc...

W.M.: Więc tym bardziej dziwne, że wystarczył taki jeden list i trzeba sprawdzać od nowa.

A.G.: Ale czy pan nie uważa, że jeżeli przywołuje się różne artykuły dodatkowe prawne, kodeksy, straszy się inwestora i to jeszcze przywołuje się dawną spółkę, która upadła, której pochodzą te aktywa, i jeżeli ktoś ma taką wolę i takie obawy i prosi o czas, no to trudno, żeby mu go odmówić.

W.M.: Czekamy do 17 sierpnia. Takich planów sprzedaży państwowych spółek nie było w Polsce od ponad dekady. Ministerstwo Skarbu chce w 18 miesięcy pozbyć się najważniejszych firm z branży chemicznej, energetycznej, także pakietów akcji Grupy Lotos, KGHM Polska Miedź. No i opozycja już się oburza: „Niewiele brakuje, by rząd sprzedał Wawel, Wieliczkę i Zamek Królewski jeszcze do tego”.

A.G.: No, to są takie zawsze hasła, które się pojawiają. Po pierwsze niewłaściwego użył pan słowa „pozbyć się”, tylko to jest za godziwe pieniądze znaleźć inwestora, który będzie miał wpływ na firmy i będzie je rozwijał, będzie chronił miejsca pracy. To jest po pierwsze. Po drugie – poszukiwanie inwestora jest... robimy to w sposób racjonalny, przemyślany, z głową, nie na łapu capu. To jest po drugie. A po trzecie – my mamy naprawdę wybór w tych sytuacjach kryzysu, czy sięgać do kieszeni podatników, czy w rozsądny sposób pozyskać środki również do budżetu na realizację ważnych zadań i odsuwać jakby widmo podnoszenia podatków. To są wybory, przed którymi stoimy w czasach kryzysu i na te pytanie sobie musimy odpowiadać. Ja proponuję tego typu rozwiązanie, to jest pewien projekt, on trafi na Radę Ministrów i ostatecznie Rada Ministrów zdecyduje, w jakim kierunku pójdziemy z tym procesem prywatyzacji.

W.M.: Ile to będzie pieniędzy, panie ministrze?

A.G.: Zakładamy w ciągu najbliższych 18 miesięcy, że będzie mogła wpłynąć kwota od inwestorów w okolicach 36 miliardów złotych. Jest to duża kwota, ale niektóre spółki, które były przewidziane również do prywatyzacji, chociażby z sektora energetycznego, mają dużą wartość, w związku z tym ta kwota jest realna i możliwa do uzyskania.

W.M.: Puls Biznesu się cieszy: „Grad włożył kij w mrowisko”, to jest tytuł. „Minister skarbu wie, jak załatać budżet – wystarczy sprzedać kilka spółek, na przykład świętą krowę KGHM, która to spółka była do tej pory nie do ruszenia”.

A.G.: No, przypomnę, że ta spółka już jest w znacznej części sprywatyzowana, więc ja nie wiem, skąd takie larum, bo jeżeli spółka jest giełdowa i Skarb Państwa ma tam...

W.M.: Ja mam wrażenie, że Puls Biznesu pana chwali, a nie podnosi larum.

A.G.: Nie, nie, nie, to prawda, ale ja mówię o takim larum, które było szersze wczoraj i dzisiaj poza Pulsem Biznesu. Tam Skarb Państwa ma tylko 41%. Ja przypomnę, że mamy spółki, które są kontrolowane przez państwo, gdzie mamy znacznie poniżej 40%. Są to spółki giełdowe, publiczne i sobie z tym dobrze radzimy. W związku z tym mamy tutaj różne możliwości. Ale mówię jeszcze raz, to nie jest coś, co zostało ostatecznie przesądzone, dlatego że to jest mój projekt, który trafia na Komitet Stały i Radę Ministrów. Jak będzie na końcu, zobaczymy.

W.M.: Donald Tusk nic nie wiedział o pana projekcie?

A.G.: Nie no, ja chcę przypomnieć, że o to zostałem poproszony przez pana premiera, takie zobowiązanie zostało przeze mnie również wyrażone, że do 28 lipca ja taki projekt przedstawię. Natomiast pan premier nie wskazuje, co w tym projekcie ma się znaleźć, a co ma się nie znaleźć. O tym będzie również pan premier decydował wtedy, kiedy będzie to już przedmiotem obrad Rady Ministrów i to będzie głos przesądzający.

W.M.: Wczoraj okrągły stół u rzecznika praw obywatelskich dotyczący mediów publicznych, dyskusja, no i taka jedna teza wynikająca z tego spotkania, że abonament jest konieczny, żeby na przykład Polskie Radio nie zginęło.

A.G.: Znaczy ja myślę, że konieczne są pieniądze...

W.M.: No właśnie.

A.G.: ...a jakie jest źródło ich pochodzenia, to jest rzecz wtórna. I ja uważam, że te kwestie muszą być w najbliższym czasie ostatecznie rozstrzygnięte, żeby faktycznie te spółki wiedziały – Polskie Radio czy telewizja publiczna – ostatecznie wiedziały, w jaką stronę to wszystko pójdzie. I powiem tak – minister skarbu jest w bardzo trudnej roli, bo z jednej strony sprawuje nadzór właścicielski nad spółkami, a z drugiej strony w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia. Taki paradoks wynikający z ustawy o Krajowej Radzie, o mediach publicznych, gdzie ministrowi skarbu państwa, który ma odpowiedzialność za miliardowy majątek, powierzono jednego członka rady nadzorczej, który, no, jeżeli tak mówiąc krótko, nawet też gdyby sam chciał, to też niewiele może. Więc to jest bardzo trudna sytuacja dla ministra skarbu, ale mam nadzieję, że ostatecznie parlament ten problem rozwikła i będziemy tutaj już widzieli, na czym stoimy wszyscy.

W.M.: Wie pan, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej poprze Platformę Obywatelską i Polskie Stronnictwo Ludowe w tym wecie prezydenckim?

A.G.: Tego nie wiem. Mówię otwarcie – ja się tym w ogóle nie zajmuję, to jest problem w parlamencie, między klubami parlamentarnymi i tam to się rozstrzygnie.

W.M.: Jest na zakończenie jedna dobra wiadomość – że Stocznia Gdańska nie upadnie, Nelly Kroes zadowolona, że po wielu, wielu miesiącach wreszcie udało się załatwić tę sprawę. Dziękujemy bardzo za wizytę w Sygnałach Dnia. Minister Skarbu Aleksander Grad naszym gościem.

A.G.: Dziękuję, do widzenia.

(J.M.)